Site icon Wielki Buk

„Wariatka” Joanna Jodełka – recenzja

Bombla_Wariatka

Choroba psychiczna od zawsze stanowi tabu. Podobnie jak prawdziwe procedury w szpitalach psychiatrycznych – o tym się nie mówi, pisze się tylko kiedy mowa o medycznych terminach, podpiętych niewygodnymi statystykami. Unika się szczegółów, omija prawdziwe dane, bo łatwiej osobom chorym psychicznie przyczepić romantyczną, wyobrażoną aurę, którą od lat podziwiamy na ekranach kin, czy na stronach książek. Popkultura nieco podkoloryzowała psychiczne zaburzenia, pozwoliła uwierzyć, że jest w nich coś więcej niż zagubienie, cierpienie i ból, jaki czuje człowiek, którego nikt nie rozumie, a nawet on sam ma czasami problemy ze zrozumieniem siebie. Na taką chorobę nie pomoże słowo, nie pomoże krzyk, czy bateria leków bez recepty. Nie można od niej uciec, nie można się schować, zazwyczaj zostaje już z człowiekiem na zawsze, nawet gdy na chwilę pozwoliła o sobie zapomnieć. I wtedy takie słowa jak „wariat”, „szaleniec”, „psychol”, „świr”, „pomyleniec”, czy inne równie pejoratywne określenie ranią jeszcze bardziej, trafiają jeszcze dogłębniej.

O chorobie, o samotności w obsesji i zbrodni, która okazała się prawdą opowiada szalony kryminał Joanny Jodełki ze szpitalem psychiatrycznym i literaturą w tle, czyli „Wariatka”.

Na oddziale szpitala psychiatrycznego przebywa Joanna, autorka kryminałów, która obecnie jest w stanie ciężkiej depresji po śmierci męża. Otumaniona, otępiała, miotająca się pomiędzy jawą a stanem omamienia przeżywa kolejne dni i wydaje się, że nic się tutaj nie zmienia. Aż do dnia, gdy otrzymuje egzemplarz nowo wydanej książki. Swojego debiutu sprzed lat, którego nikt nigdy nie wydał, a który dotyczył zaginięcia niejakiej Justyny Lenart. Problem jednak polega na tym, że zamiast fikcyjnych nazwisk ktoś wstawił te prawdziwe, odnoszące się do osób zamieszanych w niewyjaśnione śledztwo i tym samym ruszył maszynę, która od niemal dekady stała w milczeniu. Kiedy na dokładkę ktoś próbuje Joannę udusić, ta już wie, że musi za wszelką cenę opuścić szpital na własne życzenie. Zaczyna brać przepisane leki, udaje, że jej stan się poprawia i wychodzi na upragnioną wolność, próbując rozwiązać zagadkę.

Joannie Jodełce doskonale udało się odwzorować zagubienie i zamieszanie, jakie panować może w umyśle chorej osoby, która za wszelką cenę pragnie uciec od stanu w jakim się znajduje. „Wariatka” ma w sobie coś psychodelicznego – oszalałą, nerwową narrację inteligentnej kobiety, która bez przerwy walczy tak ze światem, jak i z samą sobą, przerywaną pozornymi momentami spokoju zwyczajnej opowieści. W umyśle Joanny jest sieczka, chaos, dudniące techno, które jednocześnie napędza ją i niszczy, jak tylko niekończący się pęd może niszczyć. Wieczne napięcie mięśni, drgania i dygot opętanego wszystkim naraz ciała.

Tym, co wciąga czytelnika w wir wydarzeń, to nawiązanie do literatury, bo jest prawdą powszechnie znaną, że większość z nas uwielbia książki o książkach. Sam fakt, że Joanna jest pisarką sprawia, że można zaufać jej twórczej intuicji – zdajemy sobie sprawę, że miejscami fikcja i wyobraźnia zasłonią rzeczywistość i prawdę, a jednak to właśnie dlatego łatwiej jest się z naszą bohaterką zaprzyjaźnić, łatwiej jest okazać jej współczucie. Także wtedy, gdy widzimy, że przekracza granice, dokonuje transgresji norm i ucieka od samej siebie, mimo wszystko wiemy, że to jej debiut twórczy podczytujemy przy okazji i to on zawiera wskazówki i odpowiedzi na to, co ma się wkrótce wydarzyć. A to oznacza, że jednak pozostaje wiarygodna. Mimo wszystko.

Tutaj logika opiera się o pisarskie tropy, bo tylko pisząc Joanna może jako tako myśleć. Sama nawraca do własnej książki, zaczepia się o własne wspomnienia i dzięki temu naprowadza na właściwy tor. Mamy tutaj myślowe staccato, rodzaj pourywanego strumienia świadomości i dzięki temu zabiegowi czytelnik ma wrażenie nabuzowania i podążania myślowym tropem bohaterki. Miejscami bywa to męczące, chciałoby się przystanąć, uspokoić, ale nie jest to możliwe, kiedy bohaterka, za którą lecimy nie potrafi się zatrzymać.

Joanna Jodełka nie pozwala czytelnikowi złapać oddechu, bo „Wariatka” jest… zwariowana w najlepszym tego słowa znaczeniu. Jest tu prawdziwie i nie do końca realnie, jak na chaju, jak w chorobie, kiedy mózg inaczej rozlokowuje impulsy i lekka mgiełka zasnuwa oczy. To taki kryminał, w którym czuć nawiązania do „Lotu nad kukułczym gniazdem”, gdzieś miga czytelnikowi mroczna „Gothika” , czy kobiecy i trudny świat „Przerwanej lekcji muzyki”. Jest bezspornie lżej, szybciej, bo zabójstwo i zagadka napędzają wszystko i wszystkich, jednak Joannie Jodełce udało się uchwycić to, co często zostaje zapomniane – samotność Wariatki.

O.

FABUŁA:

TEMATYKA:

DLA KOGO?

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki <3

**Po więcej „Wariatki” Joanny Jodełki oraz KONKURS, w którym do wygrania jest egzemplarz tej świetnej powieści koniecznie zajrzyjcie na vloga!

Exit mobile version