„Wsi spokojna, wsi wesoła!
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć zaraz wszytki?”
Obraz polskiej wsi naszej wyobraźni jawi się jako wiecznie rozkwiecona, umajona łąka. Sady sypiące kwieciem i pachnącymi świeżością owocami. Spulchniona czarna ziemia, wilgotna od płodnych soków. Szumiące łanami pola, mieniące się wszelkimi odcieniami złota, odbijające promienie słońca w ciężkich kłosach. Radośni chłopi ocierający pot z czoła, nucący piosneczki pod nosem, pełni werwy, czy rubasznego humoru. Furczące na wietrze spódnice, fruwające warkocze, męski śmiech i dodawanie sobie animuszu. Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała. To obraz bogaty, szczęśliwy, dający wrażenie, że nad wszystkim czuwa dobra matka ziemia, gdzie nie może przytrafić się nic złego, nic trwożnego, gdzie nie ma tajemnic, tylko małe szczęśliwe chwile dnia codziennego.
I wtedy pojawia się czarna chmura, słychać niepokojący szept pośród łanów, nadciąga Jan Jakub Kolski i jego przejmujący zbiór „Jańcio Wodnik i inne nowele”, by obalić wszystkie możliwe stereotypy, zburzyć wszelkie wiejskie sielanki. Jego wieś to wieś nieszczęśliwa, pełna zabobonu, nienawiści i krzywych spojrzeń. Wieś taka jak wszystkie, ta, której nie chcemy zobaczyć.
Sześć noweli: Pogrzeb kartofla, Cudowne miejsce, Ułaskawienie, Jańcio Wodnik, Magneto i Pograbek, które łączy wspólne spojrzenie na krajobraz polskiej, powojennej wsi. Z jednej strony to krajobraz straszny, wyzuty ze współczucia, osadzony głęboko w realiach epoki, a jednocześnie na swój sposób magiczny, gdzie zabobon ożywa, a legenda staje się rzeczywistością. To magia okraszona okrucieństwem, tajemnica, której integralną częścią jest grzech, bądź ludzka zbrodnia. Przesądy odrzucają odmienność, a wojenne traumy naznaczają wszystkich w wiosce, sprawiając, że ludzie wokół zrzucają wszelki maski. To triumf prawdziwej, namacalnej natury ludzkiej, ani do końca złej, ani dobrej, nakierowanej na przyziemne potrzeby i zwyczajne poczucie pozornego bezpieczeństwa.
Polska wieś widziana oczami Jana Jakuba Kolskiego to także, a może przede wszystkim, wspólnota religijna, niby chrześcijańska, a jednak często wyzuta z miłosierdzia. Bóg i Chrystus są obecni na każdym kroku, są podstawą moralną społeczności, ale jakby obok, przywoływani jedynie wtedy, gdy są naprawdę potrzebni, a chłopskie, codzienne prawa nie umieją sobie poradzić z problemem. Tutaj ksiądz i biskup mają moc mniejszą niż przejezdny znachor, a stygmaty nie dotykają świętych, tylko, na przekór, miejscowe latawice. Wszystko jest na opak, a jednak na swoim miejscu, bo ten dziwny realistycznie magiczny świat idealnie pasuje do obrazu pierwotnej wsi – zawieszonej zawsze u progu cywilizacji, pomiędzy baśnią, brutalną jawą a snem.
Nowele Jana Jakuba Kolskiego są jak jego filmy. Wizualne, działające na wyobraźnię, pozostawiają skazę, rodzaj blizny na sercu tak czytelnika, jak widza. Do tego wzajemnie się uzupełniają, co z pewnością zauważyli ci, którzy śledzą kinowe dokonania tego niezwykłego reżysera. Niby niezwykle proste w przesłaniu, a najpewniej dlatego właśnie pozostają niezapomniane. To historie niczym przypowieści, boleśnie prawdziwe, bliskie, a jednocześnie dziwnie inne, w jakiś sposób obce. To całkowite zaprzeczenie tego, czym miała być nasza piękna, polska, sielankowa wieś. Tutaj jest brud, smród, ubóstwo, są nieumyte nogi, walące się chaty, bite do nieprzytomności psy i żydowskie sieroty przygrywające na skrzypkach. Wiecznie wyziębione pola, ścielące się przez cały rok marcowo-listopadowe, wilgotne mgły i ostatni, niosący się przedśmiertny wrzask dobitego konia. Tu fałszywy Chrystus przemierza błotne drogi na swoim motorze, wędrujący dziad rzuca uroki, a młoda kobieta czeka tęsknie na ukochanego, nosząc w łonie diabelskie nasienie. Magia i cuda działają na każdego, a historia zostawia niezmywalny ślad.
„Jańcio Wodnik i inne nowele” to proza najwyższej próby. Urzekająca, odpychająca, taka, którą pochłania się z zachwytem i obrzydzeniem jednocześnie. To fabularne perełki, odkrywające prawdę o człowieku, a bywa, że nie jest to wcale prawda, którą pragniemy usłyszeć.
O.
FABUŁA:
- Sześć noweli, które łączy wspólne spojrzenie na krajobraz polskiej, powojennej wsi. Realizm miesza się tutaj z magią, religia z zabobonem, a historia zostawia swój ślad na każdym mieszkańcu. To fabularne perełki, odkrywające prawdę o człowieku, a bywa, że nie jest to wcale prawda, którą pragniemy usłyszeć.
TEMATYKA:
- Polska wieś, realizm magiczny, cuda, zabobony, religia, kondycja ludzka, natura człowieka.
DLA KOGO?
- Dla czytelników spragnionych pięknej, polskiej prozy, nieco onirycznej, niemniej silnie stąpającej po czarnej, wiejskiej glebie.
KONKURS Z Wydawnictwem LATARNIA
ZADANIE KONKURSOWE:
Która polska legenda jest najbliższa Waszemu sercu?
Nagroda: 2x egzemplarz „Jańcio Wodnika i innych noweli” Jana Jakuba Kolskiego
REGULAMIN KONKURSU:
- Organizator: Olga Kowalska blog Wielki Buk i Wydawnictwo Latarnia.
- Konkurs trwa: Od niedzieli 17 lipca 2016 roku do niedzieli 24 lipca 2016 do godz. 23:59
- Zwycięzcy: Zwycięzca zostanie wylosowany po 15 lipca 2016.
- Nagroda: 2x egzemplarz „Jańcio Wodnika i innych noweli” Jana Jakuba Kolskiego.
- Uczestnikiem konkursu zostaje osoba udzielająca odpowiedzi na pytanie konkursowe, w formie pisemnej, w komentarzach pod tekstem.
- Koszt nadania nagród ponosi organizator. Nie wysyłam nagród za granicę. Termin zgłaszania się po nagrodę to 15 sierpnia 2016, po którym to terminie zwycięzca automatycznie zrzeka się nagrody w przypadku niepodania swoich danych do wysyłki.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem LATARNIA. <3