Każdy, kto zna z czytelniczego doświadczenia twórczość Remigiusza Mroza, którego nie bez przyczyny nazywam złotym dzieckiem polskiej literatury pop, odbiera ją na swój indywidualny, własny sposób. Jego powieści można kochać w sposób nieopanowany, można jest wychwalać pod niebiosa, można lubić i doceniać poszczególne tytuły, a można traktować je jako, ot, kolejny kryminalny wybryk na rynku. Z pewnością jednak, dzięki swojej nieprzerwanej obecności na księgarskich półkach, Mróz wypracował sobie status pracowitego rzemieślnika, który nie pozwala swoich fanom odpocząć nawet na jeden literacki sezon. Dzięki temu sięga po niego coraz więcej czytelników, testuje, próbuje i dopasowuje do siebie, bo w końcu w jego książkach, dzięki swojej rozpiętości gatunkowej, wielu może znaleźć coś dla siebie.
Kolejnym tytułem, którym Remigiusz Mróz kończy rok 2016 jest najnowszy kryminał z elementami thrillera psychologicznego, czyli „Behawiorysta”.
W opolskim przedszkolu zamaskowany zamachowiec przetrzymuje jako zakładników grupę dzieci i ich opiekunki. Całość transmituje na żywo w internecie, dając widzom szansę, by nie pozostali bierni i mogli stać się panami życia i śmierci. Swoje makabryczne widowisko nazywa Koncertem Krwi i zapowiada, że to dopiero początek, po czym daje się pojmać policji. Służby niechętnie decydują się skorzystać z usług jednego ze swoich dawnych współpracowników, nazywanego Behawiorystą –Gerarda Edlinga, byłego prokuratora zwolnionego dyscyplinarnie ze służby. Ten od razu orientuje się, że to nie będzie prosta rozgrywka.
Nawiązując do wstępu tego tekstu, pod względem „Behawiorysty” zachowuję umiarkowany entuzjazm. To poprawny, wciągający kryminał z elementami thrillera psychologicznego, niemniej tej powieści zabrakło tych emocji, z których tak znana jest twórczość pisarza. Efektu „wow”, który napędza całość fabuły i nie pozwala odwrócić wzroku od kolejnych stron opowieści. O ile sam pomysł jest oryginalny jeśli mówimy o literaturze polskiej, a główny bohater, czyli tytułowy Behawiorysta, naprawdę intrygujący, to niestety już sam antagonista to dramatyczny, pompatyczny nieudacznik, który bardziej śmieszy, niż przeraża. Nie sposób całości traktować poważnie, kiedy mowa o „sięganiu do dna ludzkiej duszy”, „mrocznych zakamarkach ludzkiej duszy”, „strunach na samym dnie ludzkiej duszy”, wspominanych zamiennie, i „komponowaniu najbardziej krwawych utworów”, by znaleźć ujście w samym Koncercie Krwi. Za dużo tu nieadekwatnego do sytuacji patosu, co odpycha, zamiast fascynować. Psychopata ginie w niepotrzebnych ozdobnikach, a nie o to przecież chodziło.
Niemniej, nie można odebrać Remigiuszowi Mrozowi umiejętności sięgania po innowacyjne dla polskiej literatury popularnej techniki filmowo-serialowe. Sam w posłowiu zaznacza, że nie uniknął inspiracji, co w „Behawioryście” widać, ale niekoniecznie musi przeszkadzać – kino oraz telewizja przyzwyczaiły nas do podobnych fabuł, ale mimo to, dzięki opolskiemu otoczeniu, wydaje się świeża i nowatorska w odbiorze, a Koncert Krwi, jakkolwiek pompatycznie brzmi, łączący igrzyska śmierci z psychopatyczną działalnością terrorystyczną, jest dobrze skonstruowaną rozgrywką, przyciągającą uwagę czytelnika.
W przypadku takich pisarzy jak Remigiusz Mróz warto samemu sięgać po kolejne tytuły spod jego pióra, bo istnieje bardzo duża szansa, że wśród wielu rozmaitych tytułów czytelnicy znajdą coś dla siebie. „Behawiorysta” jest dobry, wciągający, ma intrygujący koncept fabularny, więc, pomimo tego, co sama uznaję za niedociągnięcia, miłośnicy polskich kryminałów powinni sprawdzić, co też w księgarni zimą mrozi.
Kryminalne TAK dla: tytułowego Behawiorysty i dla igrzysk śmierci zorganizowanych przez Kompozytora.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Księgarnią Internetową WOBLINK. <3
**Zapraszam na filmik!