Site icon Wielki Buk

„Ostrze zdrajcy” Sebastien de Castell – recenzja

Współczesna fantastyka, szczególnie skierowana do młodzieży, lubi traktować siebie śmiertelnie poważnie. Tak poważnie, że nie zdaje sobie pewnie nawet sprawy z tego, że kopiuje samą siebie w nieskończoność, męcząc wciąż od nowa te same koncepty, te same motywy, tych samych, powielających się bohaterów, którzy na końcu okazują się nie mieć większych właściwości ponad kilka schematycznych cech, nic niewnoszących do literatury. Ot, kolejna taka sama opowieść wybraniec losu, romans w przededniu rewolucji, bunt uciśnionych tłumów i pozorne wyzwolenie, bo jakoś tak zapominamy w tym wszystkim, że rewolucja lubi pożerać własne dzieci. Dlatego kiedy na horyzoncie pojawia się fantasy, którego bohaterowie nie pławią się we własnym nieszczęściu, nie należą do jednej z ekstremistycznych frakcji charakterologicznych, a do tego wyróżniają się dystansem do samych siebie, to owa powieść przyciąga od razu uwagę czytelniczego świata.

Sebastien de Castell postawił z jednej strony na fantasy z elementem mroku, ale przede wszystkim zdecydował się powrócić do znanej i tak dobrze cenionej klasyki, tworząc serię spod znaku zakurzonych już płaszcza i szpady, składając współczesny hołd uwielbianym bohaterom Alexandra Dumas. Jego cykl Wielkie Płaszcze, rozpoczęty przez Ostrze zdrajcy to prawdziwy ukłon w stronę Trzech Muszkieterów i odświeżający odwrót od zastanych wyznaczników fantastycznego gatunku.

Wielkie Płaszcze to legendarni wędrowni trybuni, wojownicy ludu, którzy siali strach pośród rzezimieszków i budzili szacunek pośród maluczkich. Stali po stronie sprawiedliwości, zapewniając ochronę królewskich praw każdemu uciśnionemu w potrzebie. Teraz ich król nie żyje, podobno prawdziwych Wielkich Płaszczy już nie ma, ale czy aby na pewno? Legenda budzi się na nowo, a mistrzami fechtunku, którzy gotowi są bronić ludu w imię króla zostają pierwszy kantor Falcio i jego dwóch niezłomnych przyjaciół Kest i Brasti. Wciągnięci w spisek, otoczeni jedynie wrogami i zdrajcami zrobią wszystko, by odzyskać swoje dobre imię.

Zapomnijmy na chwilę o odgrzewanym fantasy ostatnich lat, a powróćmy do klasyki gatunku przygodowej powieści historycznej. Znajdziemy we wspomnieniach dynamiczną akcję, moc pojedynków na śmierć i życie, iskry strzelające z rozgrzanych do czerwoności rapierów i humor, który nie opuszcza bohaterów niemal nigdy, chyba że na myśl o utraconej przeszłości. Tacy byli Trzej Muszkieterowie i takie są właśnie Wielkie Płaszcze nie udają bohaterów bez skazy, nie unikają ironicznych komentarzy na swój temat, ale wiedzą też, kiedy sytuacja wymaga odpowiedniej dozy powagi. Dorzućmy do tego tygla element typowo fantastyczny, czyli magię tę podstępną, bezlitosną i śmiertelnie niebezpieczną, bo kobiecą! Wszystko to w uniwersalnej atmosferze spisku i upadającej moralności, która sięgnęła dna i potrzebuje kogoś, kto na nowo przywróci rycerskość postępowania. Honor, prawość, szlachetność pewnego dnia znów przyjdzie taki dzień, gdy dobro zatriumfuje.

Ostrze zdrajcy czyta się z niezakłamaną przyjemnością, bo już od pierwszych stron Sebastien de Castell ukazuje prawdziwy, szczery charakter swojej historii. Może być poważnie, może być niebezpiecznie, ale nie martwmy się na zapas, bo optymistyczne podejście do życia podszyte autoironią samych bohaterów sprawi, że więcej na twarzy czytelnika zobaczymy uśmiechu, niż oznak zatroskania. To ten rodzaj opowieści, który przywraca młodzieńcze marzenia o wielkich przygodach, nadając im odpowiednio dorosły charakter. Zapomnijmy o naiwnych buntownikach bez powodu, o rewolucjach bez szansy na wygraną W zamian przywróćmy rycerskie ideały i zatraćmy się w szaleńczym wirze Wielkich Płaszczy i szpady, wykrzykując w hołdzie ich prekursorom Jeden za wszystkich! Wszyscy za jednego!

O.

FABUŁA:

TEMATYKA:

DLA KOGO?

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem INSIGNIS. <3

Zwiastun powieści:

**Zapraszam na filmik!

Exit mobile version