Delikatna jak pociągnięcie pędzla, lekka jak pyłek na wietrze, przejmująca jak słony smak łez Jakub Małecki dotyka najgłębiej ukrytych w sercu emocji najnowszą powieścią Nikt nie idzie. Już nigdy nie wyrzucicie jej z głowy.
Tą drogą
Nikt nie idzie
Tego dzisiejszego wieczoruMatsuo Basho
Japońska sztuka pisania krótkiej formy poetyckiej zwanej haiku to ekstrakt z uczuć przelanych na papier. Haiku zawiera w sobie samą esencję, nic ponad to. To emocje skondensowane w siedemnastu sylabach, wyciągnięte z samej głębi duszy. Wyjawiają tu i teraz, odkrywają moment, niemal rozbierają opisywaną chwilę na podstawowe elementy. Nic więcej w haiku nie potrzeba, bo prostota fraz mówi sama za siebie. Intensyfikuje obraz, podkreśla wybrany czas, podkręca jego perspektywę. To cała historia zamknięta szczelnie w maciupkiej formie, niezwykła umiejętność kontemplacji, surowa i piękna. Czy taka też może być proza? Może, co udowodnił Jakub Małecki, dosięgając swoim piórem tego, czego wielu pisarzy nigdy nie będzie w stanie dotknąć
Jakże chciałbym zobaczyć
Między kwiatami o świcie
Twarz BogaMatsuo Basho
Ta historia zaczęła się dawno temu, kiedy Marzena urodziła swojego upragnionego synka Klemensa. Odmiennego, innego niż wszystkie dzieci. Ta historia zaczęła się kiedy jej ukochany mąż zniknął w przestworzach. Kiedy ojciec małej Olgi postanowił, że jego fortepian nie wybrzmi już nigdy żadną nutą, a brata jej kolegi Igora pożarła Japonia. Po latach Olga spotkała Klemensa przypadkiem, w ścisku autobusu, uczepionego swojego plecaka wypchanego balonami, z czujną mamą u boku. Mężczyzna-dziecko, wpatrzony w przedmioty, milczący, w pewien sposób definitywny i niezmienny od lat. Spotkają się raz jeszcze i to spotkanie naznaczy ich oboje.
Śmierć. Śmierć matki. Śmierć ojca. Śmierć nienarodzonego dziecka. Śmierć brata. I związana ze śmiercią samotność. Samotność nieukojona, bolesna, nieskończona tortura. Bohaterowie Nikt nie idzie czują pustkę, to czego nie ma, utracone momenty. Są jak krople, jak atomy, jak te baloniki Klemensa ściśnięci, pełni swoich smutków jak gorzkiego powietrza, stęsknieni za wolnością, ale nie potrafią się uwolnić, chociaż desperacko próbują. Czasami razem. Czasami osobno. Ich ból jest niedopowiedziany, niewysłowiony, nie potrafią sobie powiedzieć tego, co czują, a co kotłuje się w nich i tęskni. Plączą się po ulicach, przeżywają swoje życie mechanicznie, aż do momentu, kiedy coś ktoś pozwolił im się zatrzymać.
Nikt nie idzie to jedna z najpiękniejszych i najczulszych opowieści, jakie przeczytacie w tym roku! Jakub Małecki potrafi zamykać emocje w najprostszych słowach, poruszać najdelikatniejsze struny w sercu czytelnika. Warto poddać się jego magii, warto dać się ująć jego prostej, przejmującej frazie, która trafia do głębi. Pomimo, że wraz z bohaterami próbujemy unieść się nad ziemię w niemej, niepojętej tęsknocie za przestworzami, to Małecki paradoksalnie trzyma nas blisko przy ziemi. Stworzył opowieść o życiu i śmierci, o porażającej samotności, o strachu i wstydzie, o wyrzutach sumienia, które dręczą przez lata, o błędach, które wciąż siedzą z tyłu głowy Ale oszczędził czytelnikom nadmiernego rozczulania się nad bohaterami. W zamian podarował nam możliwość spojrzenia z bliska na urywki z ich życia, zaklęte chwile, momenty, które może jak w innej japońskiej sztuce kintsugi sklejania niedoskonałego przekształcą się w coś pięknego. Pewnego dnia.
To NAJLEPSZA powieść Jakuba Małeckiego do tej pory, a to oznacza, że tylko podnosi sobie poprzeczkę, idzie coraz wyżej i dalej, nieustająco dopracowując swój warsztat, z coraz większym wyczuciem kreując swoje opowieści. Takich pisarzy warto znać. Trzeba znać. Jego proza to skarb.
Koniec podróży –
Ciągle żyję tu – tu,
Tego jesiennego wieczora.Matsuo Basho
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem SQN. <3 Dziękuję za możliwość PATRONATU.
**Zapraszam na kanał przed Wami recenzja, mini-poradnik od czego zacząć przygodę z prozą Jakuba Małeckiego i KONKURS!