Site icon Wielki Buk

„Czarne Miasto” Marta Knopik – recenzja & nowy Duży Buk

Debiut, który już dziś można zaliczyć do najlepszych powieści tego roku. Powieść zapierająca dech w piersi, oniryczna, spowita węglowym pyłem – „Czarne Miasto” Marty Knopik.

„W Roku Zaćmienia zakończyło się ich dzieciństwo.”

Witajcie w Czarnym Mieście. Wydaje się, że to jedno ze śląskich miast jakich wiele. Zagłębie węglowe spowite wiecznym węglowym pyłem, sadzą, która osiada na ubraniach, na duszach, na sercach mieszkańców. Czarne Miasto pełne prostych, pracowitych ludzi, którzy oddają cześć czarnemu bogu z Miasta Podziemi. Bogu, który wiele oddaje i wiele zabiera. Tak jak odebrał życie tak wielu górnikom, tak wielu mieszkańcom Czarnego Miasta w przeklętym Roku Zaćmienia. W tym właśnie roku wszystko odmieniło się także dla sióstr Bebe – Bianki i Belindy – których życie już nigdy nie było takie jak dawniej. Pośród tuneli, pośród podziemi, pośród wspomnień, pośród majaków, wyobrażeń i snów rozgrywają się losy Czarnego Miasta i tragedia jednej wyjątkowej rodziny.

„Czarne Miasto” nawiązuje do tradycji realizmu magicznego. Realizmu magicznego, gdzie to co wyobrażone i niesamowite czasami może okazać się prawdą, gdzie sny i zwidy są nieodłączną częścią rzeczywistości bohaterów.  W tytułowym Czarnym Mieście wykreowanym przez Martę Knopik legendy i baśnie ożywają, a opowieści są na wagę złota i niosą za sobą mądrości i prawdy, których nigdy byśmy się nie spodziewali. To miejsce niezwykłe, w którym czasami zmarli chodzą między żywymi, otwierają się tunele do podziemi, a trzęsienia ziemi są inspiracją do tworzenia nowym miejskich mikro światów. A jednocześnie to jedno ze śląskich miast, pełne bolączek i strachów, które drążą mieszkańców od pokoleń. Pełne też poświęcenia tych, którzy zginęli pod ziemią i za węgiel oddali swoje życie.

„Opowieści przydawały ludzkich losom odrobinę sensu. Zachowały ciągłość trwania rodów. Historie na przestrzeni dziejów miały swoje ciągi dalsze, zyskiwały puentę, a nieszczęścia spadały na ludzi z jakiegoś powodu. Dzięki tym nieszczęściom dowiadywali się oni czegoś nowego o sobie i o życiu. Wszystko układało się, jak powinno, w wielkim kosmicznym zegarze czasów.”

Iluzje, sny, metafory… Realizm magiczny potrafi być wymagający, ale Marta Knopik wprowadza czytelnika bezboleśnie do swojego niesamowitego świata. Jej „Czarne Miasto” jest tak piękne, jest tak przejmujące, jest tak niesamowite, że porwie czytelnika, omami, wciągnie w swoje skąpane w węglowej mgle uliczki i zaułki wypełnione ciemnymi tajemnicami. To rodzinna saga, chociaż nie do końca, ale na pewno to jest bardzo rodzinna opowieść.

O tęsknocie, o śmierci, o wspomnieniach.

O tym debiucie nieprzypadkowo wspominałam przy okazji moich ulubionych polskich debiutów ostatnich lat. Marta Knopik zachwyciła mnie. Po prostu. A najlepsze jego to, że do swojego Czarnego Miasta jeszcze nas zaprosi. Czekam!

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem LIRA.
**Zapraszam na recenzję i na KONKURS!

Exit mobile version