Aneta Jadowska to gwarancja porywających opowieści, czarnego, lekko makabrycznego humoru ze szczyptą sarkazmu oraz kobiecych postaci, o których trudno zapomnieć. Nadszedł czas na Kroniki Rodu Koźlaków, czyli „Cud, miód, malinę” z ilustracjami Magdaleny Babińskiej – zbiór opowieści o pewnej rodzinie czarownic, ich pełnych szaleństwa przygodach i magicznych wpadkach.
CUD, MIÓD, MALINA
Poznajcie kobiety z rodu Koźlaków – całe pokręcone, rozbestwione drzewo genealogiczne tej wyjątkowej rodziny wiedźm i czarownic. W Zielonym Jarze ich magiczne umiejętności jednak to chleb powszedni, nawet w tak szalonym, nieokiełznanym wydaniu. Posłuchajcie opowieści o dziewczynie, która zamieniła swojego faceta w kozę. Albo rubasznych historyjek samej nestorki rodu. Lub opowieści o pewnym dzieciaku i ogarze z piekła rodem. Do wyboru do koloru – humor i dobra zabawa gwarantowane!
GDY ZA OKNEM MROK…
Opowieści o Koźlaczkach to historie totalnie odjechane, bo w końcu kto o zdrowych zmysłach zamienia swojego faceta w kozła, znajduje trupa w polu kukurydzy albo szaleje po ulicach Niemczech, Włoch i Francji z koleżankami będąc w naprawdę zaawansowanym wieku? Koźlaczki są jednak wyjątkowe (bez dwóch zdań) – są inne, są magiczne, a dzieje ich rodu wciągają tak, że czytelnik przepada jak śliwki w kompocie.
Przed czytelnikiem opowieści o przygodach, wtopach, triumfach i wpadkach absolutnie szalonych babeczek, których nie sposób nie pokochać, nie sposób nie polubić. Warto nadmienić, że każda z tych opowieści ma indywidualny charakter, a to znaczy, że „Cud, miód, malinę” można traktować jako zbiór opowiadań, a nie jako powieść. Kto za opowiadaniami nie przepada – bez obaw – wszystkie łączy jedno – czarownice z rodu Koźlaków, ich rodzinna historia i miasteczko Zielony Jar na dokładkę.
NA ZBOLAŁE SERDUCHO
Sięgając po „Cud, miód, malinę” bądźcie gotowi na pyszną porcję magii (czasami w zielonym, czasami czarnym wydaniu), na babcie Narcyzę (chociaż na nią nie można być przygotowanym) i na porządną dawkę humoru.
Książka Anety Jadowskiej to doskonała lektura za ponury jesienny wieczór, gdy za oknem zimno i mgła, a w serduchu melancholia lub zamieszanie. Jak plasterek, jak puchaty kocyk, jak herbatka z miodem i malinami.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem SQN.
**Zapraszam na film i na KONKURS!
Komentarz do: “„Cud, miód, malina” Aneta Jadowska – recenzja”