„Przepis na żonę doskonałą” Karma Brown – recenzja PATRONACKA

Grzeczna, układna, bez większych ambicji, za to z talentem do tradycyjnego gotowania – taka powinna być, taka ma właśnie być. A jaka jest naprawdę? Poznajcie „Przepis na żonę doskonałą” w pysznej powieści obyczajowej z mrocznym twistem Karmy Brown! Rozbawi, poruszy, da do myślenia.

PRZEPIS NA ŻONĘ DOSKONAŁĄ

Alice Hale miała wielkie ambicje, ale musiała pójść na kompromis. Albo kariera w sercu Nowego Jorku, albo dom pod miastem i życie rodzinne. Alice pogrążyła swoje marzenia i teraz przeprowadza się z mężem do wielkiego domu na przedmieściach. To właśnie tam Alice pozna tę, która mieszkała tu przed laty, do której należał ten magiczny ogród i tony książek kucharskich znalezionych w piwnicy. To na ich kartach Nellie Murdoch ukryła swoją historię, swoje smutki i swoją tajemnicę.

POTRZEBA WYZWOLENIA

„Nowoczesna kobieta wdaje się w spory, aczkolwiek często ulega sile miłości i rozsądku. Jeśli tylko będzie słuchać w ciszy – co jest dla niej bolesnym doświadczeniem – można stanowczo, rozumnie i  życzliwie przekonać ją, że nie zawsze ma rację.” (poradnik z 1910 roku)

Oto fragment prawdziwych amerykańskich poradników dla „dobrych żon” z pierwszej połowy XX wieku, które miały stanowić kopalnię przydatnej wiedzy w drodze do idealnego małżeństwa. Karma Brown wykorzystuje te cytaty, rozpoczynają każdy kolejny rozdział „Przepisu na żonę doskonałą”, nadając im nieco prześmiewczy ton i tworząc kontrast między wczoraj a dziś. Pokazała, jak wiele aspektów kobiecego życia zmieniło się przez lata na lepsze, ale paradoksalnie też, jak wiele wciąż jest w tym temacie do zrobienia. Obie bohaterki dzieli ponad pół wieku – pół wieku odrębnych doświadczeń, innego wychowania, nowej epoki. A jednak, obie też wiele łączy – ambicje, marzenia, pragnienia i to poczucie, że coś jest przytrzymuje, hamuje ich zapał, ściska zbyt mocno. Każda z nich podąża własną ścieżką, dokonują drastycznie innych wyborów, odnajdują się jednak gdzieś po środku, gdzieś pośród książek kucharskich, niekończących się dań, kuchennej zawieruchy. Tam też znajdują własne odpowiedzi, które pozwalają im wyzwolić się, każdej na swój sposób.

Ta powieść mruga do czytelników z daleka, ocieka humorem, ale zmusza też do myślenia, przybiera często sarkastyczny ton, by zaraz uderzyć z innej beczki. Z zaskoczeniem odkrywałam dzieje obu bohaterek Karmy Brown – „Przepis na żonę doskonałą” to opowieść ze smakowitym twistem, z mroczną podszewką, taka, której zakończenia nie spodziewamy się wcale, a wcale. I nie, nie jest to zwyczajna powieść obyczajowa, to mogę Wam obiecać.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Akapit Press.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: