W Bezsenną Środę mam dla Was wybór sześciu fantastycznych strasznych tytułów, grozę w najpyszniejszej postaci, trzy zbiory opowiadań i trzy powieści, pióra zarówno naszych polskich, jak i zagranicznych twórców.
Wszystkie te książki pojawiły się na rynku w ostatnich tygodniach, więc to absolutne świeżynki, które zdecydowanie warto upolować, jeśli przepadacie za dobrym horrorem.
„Obscura” i „Obscura 2”
Wydawnictwo Phantom Books Horror
Antologia horroru ekstremalnego, teraz już w dwóch tomach, i wybór fenomenalnych, pełnych krwi, przemocy i skrajności opowiadań naszych rodzimych twórców grozy. Każda z historii to inny styl, inny sposób narracji i opowieści, a jednocześnie fantastyczna uczta dla każdego, kto ten specyficzny gatunek horroru lubi. Kto od opowiadań stroni – niech przekonają Was chociażby teksty Bartka Fitasa, Roberta Ziębińskiego czy Grzegorza Kopca. Każde nazwisko w tych zbiorach to zapowiedź doskonałej jakości, którą warto uszczknąć, by wiedzieć na kogo polować w przyszłości.
Pamiętajmy: ekstrema to przemoc, to gore, to wynaturzenie i hiperbola, więc zbiór ten polecam wyłącznie czytelnikom pełnoletnim, wyłącznie o mocnych nerwach i mocnych żołądkach.
„Tramwaj nr 1852” Edward Lee
Wydawnictwo Dom Horroru
Nowela amerykańskiego mistrza ekstremy totalnej, którą składa hołd samemu Samotnikowi z Providence, czyli H.P. Lovecraftowi. Oczywiście robi to w jedynie sobie znany, perwersyjny sposób, zabierając czytelnika w podróż, której finał może być tylko jeden.
Zaginiona siostra, wyprawa do sedna obrzydliwości w postaci pewnego domu publicznego i sam Lovecraft, którego Lee niejednokrotnie ściągał już z horrorowego piedestału, nadając mu iście nadludzkich i obrzydliwych cech.
Lektura absolutnie przednia, warto jednak być gotowym na to, w czym Lee się specjalizuje. Wyłącznie dla czytelników pełnoletnich.
„Kolejny dzień bliżej śmierci” Bradley Denton
Wydawnictwo Phantom Books Horror
Jak opisać zbiór opowieści Dentona? Nie da się jednym słowem, nie da się jednym zdaniem. Jedno jest pewne – jego historie to mieszanka, którą nie do końca horrorem można nazwać, ale która zawsze na granicach grozy oscyluje. Jest tu gotyk amerykańskiego Południa z tym dziwnym, mrocznym realizmem magicznym i przemocą, które przerażają podskórnie. Są tutaj małe miasteczka i zabite dechami dziury, w których dzieją się rzeczy niezwykłe. Są niekończące się drogi i ci, którzy czują, że muszą je przemierzać.
Bywa niepokojąco, bywa dziwnie – zawsze jednak jest absolutnie smakowicie!
Widać między słowami nawiązania do klasyków – do Raya Bradbury, do Richarda Mathesona, do wczesnego Stephena Kinga, do wszystkich, którzy w niesamowitości i fantastyce i straszności się specjalizują.
„Zabawmy się u Adamsów” Mendal W. Johnson
Wydawnictwo Vesper
Rozpieszczone dzieciaki, młoda studentka, która ma się nimi opiekować i dni pełne nudy, która rodzi przemoc. Ta splatterpunkowo-filozoficzna historia może skończyć się tylko w jeden sposób.
Chciałabym powieść Johnsona porównać do kultowej już, niezwykle bolesnej „Dziewczyny z sąsiedztwa” Jacka Ketchuma, ale to zupełnie odmienne opowieści, w których jednak główne zagadnienie jest tożsame. Przemoc i zło zaklęte pod postacią dzieci i próba odpowiedzi na pytanie, skąd to zło w ogóle się bierze. Czy jest częścią dziecięcej natury? Ukryte pod pozorami niewinności?
Sporo u Johnsona filozoficznych rozważań, czasami rozwleczonych do nieprzytomności, a jednak potrzebnych, by na chwilę zatrzymać się i pomyśleć o człowieczeństwie i istocie zła.
„Galeria” Karolina Kaczkowska
Wydawnictwo Dom Horroru
Skwiercząca przemoc, galony krwi, opowieści z pogranicza dobrego smaku – z ekstremą Kaczkowskiej do twarzy i nic dziwnego, że wstępem i miłym słowem ten zbiór opowiadań okrasił sam Edward Lee.
Czytelnik spragniony obrzydliwości – obrzydliwości właśnie dostanie, a wszystko to okraszone pazurem i zaskakująca oryginalnością. To jeden z tych zbiorów, które zostają w pamięci i jeśli lubicie mistrza Lee, to pokochacie Kaczkowką, nie ma innej opcji.
„Goddess of Filth” V. Castro
Jedna z ostatnich premier zza oceanu. Opowieść prosto z teksańsko-meksykańskiego Pogranicza, o dziewczynach, które podczas seansu przyciągnęły… samą aztecką boginię, która wniknęła w ciało jednej z nich. W tle wątek brudnych sekretów, niepokojących tajemnic i dorastania na własnych zasadach.
Castro porusza tematy bliskie Pograniczu właśnie – latynoskie korzenie, dorastanie na styku kultur, poszukiwanie zagubionej tożsamości. To horror z feministyczną nutą, zbuntowany, wymykający się gatunkowi, do przeczytania na jeden chaps.
Bo warto czytać.
O.