
To jest pewne, że człowiek, co knuje zemstę, zachowuje świeże swe rany, które w przeciwnym razie zagoiłyby się i zarosły.
Francis Bacon
Podobno zemsta najlepiej smakuje na zimno, a na dokładkę ma słodki smak. Nie ma nic przyjemniejszego ponad pyszną wendetę, czyli tradycyjne oko za oko, ząb za ząb, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Podnosi się poziom adrenaliny, serce pompuje krew szybciej i szybciej, a kiedy nadchodzi spełnienie ma w sobie coś szczególnego, coś, co porównać można z najwspanialszą cielesną rozkoszą, bo w końcu cudza krzywda, zdobyta w odwecie, nabiera jeszcze większego znaczenia. Ludzkość od początku swoich dziejów prześcigała się w najwymyślniejszych, najokrutniejszych sposobach, by zemścić się na tych, którzy zawinili. Tortury, zabójstwa, gwałty, podrzucanie trupów, urządzanie uczt z ludzkiego mięsa to w zasadzie kropla w morzu niepojętej przemocy, a wszystko po to, by oczyścić swoje imię i honor, które im odebrano.
Zemstę obrzydliwą, zemstę tak zboczoną i wypaczoną, że aż śmieszną, zemstę, która stała się swoistą tradycją amerykańskich wzgórz i przechodziła z pokolenia na pokolenie opisuje niedościgniony mistrz horroru ekstremalnego, czyli Edward Lee w powiastce Header.
Czytaj dalej →