„Klub tylko dla facetów” Erica Katz – recenzja

Ambitna kobieta w świecie wielomilionowych transakcji, prawniczych potyczek i wpływowych kancelarii na najwyższym światowym poziomie – „Klub tylko dla facetów“ Ericki Katz.

KLUB DLA FACETÓW

Alex Vogel ciężko pracowała, by teraz rozpocząć pracę w wymarzonej, prestiżowej kancelarii Klasko & Fitch na Manhattanie. Wbrew składanym sobie i swoim bliskim obietnicom, Alex szybko przystosowuje się do nowego życia i korzysta z niego ile wlezie. A jest z czego korzystać – obiady z klientami w najdroższych restauracjach, wyjazdy do najpiękniejszych miejsc, wszystko co najlepsze. Alex również pragnie być najlepsza, wie, czego chce. Nie spodziewa się jednak, że ten prawniczy świat wpływów i luksusu ma również swoją drugą stronę, o czym wkrótce dadzą jej znać zarówno firmowi koledzy, jak i klienci.

KOBIETA W WIELKIEJ FIRMIE

Erica Katz zaskoczyła mnie swoją wnikliwością – pokazała świat prestiżowych firm prawniczych w całej swojej okazałości. Pęd za klientami, rywalizacja o tych najbardziej wpływowych, pragnienie sukcesu w zjawiskowych lokacjach i przestrzeniach to jedno. Pod podszewką bowiem kryją się stereotypy takie, jak wszędzie i niepisane zasady – pewna granica, której kobiecie nie wolno tam przekroczyć. Szklany sufit, który trudno przebić, bez względu na doświadczenie czy kompetencje. Wszyscy o tym wiedzą, niewielu mówi o tym głośno. Ot, taka rzeczywistość, do której wszyscy się przyzwyczaili. Bohaterka „Klubu tylko dla facetów“ przeciwstawia się tej opresji, narażając na szwank nie tylko swoją reputację, ale też pozycję w środowisku. Znajduje odwagę, by powiedzieć o tym głośno, by rozpocząć proces zmian.

Przyznam, że nie spodziewałam się, że Katz pójdzie w tak realistycznym kierunku – finał, do którego zmierza jej historia nie obiecuje gruszek na wierzbie, nie tworzy utopijnej rzeczywistości. Jest życie, które jest takie samo bez względu na to, czy rozgrywa się w luksusowych dzielnicach Manhattanu, czy w Warszawie. Jej bohaterka natomiast mogłaby być każdą ambitną kobietą, która walczy o swoje miejsce w zdominowanym przez mężczyzn środowisku. Podejrzewam, że jej doświadczenia rozpoznałaby niejedna z nas.

Paradoksalnie, całość jest lekka, napisana lotnym, przyjemnym językiem, a sama książka została nazwana nawet przez The New York Post „wakacyjną lekturą“ – ma jednak mocne przesłanie, które zostaje z czytelnikiem na dłużej.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: