„Znaleziona” Gytha Lodge – recenzja

Siedmioro nastolatków weszło do lasu, by nazajutrz wyszło tylko sześcioro. Przed Wami pysznie wciągająca historia o posmaku wiecznego lata – „Znaleziona” Gythy Lodge.

TRZYDZIEŚCI LAT PÓŹNIEJ

Było upalne lato 1983 roku. Grupka nastolatków wyruszyła na kemping do lasu. W lesie bowiem mieli ukrytą pewną tajemnicę. Noc zapowiadała się pełna niezapomnianych wrażeń. Na drugi dzień jednak zaginęła jedna z dziewcząt. Ciała nie odnaleziono, do czasu…

Trzydzieści lat później, niedaleko starego obozowiska, letnicy odnajdują szczątki. To ona. Zagadka rozwiązana? Niekoniecznie, bo kolejne badania szkieletu odkrywają przerażającą prawdę… Co wydarzyło się tamtej upalnej letniej nocy i co ukrywają jej uczestnicy?

KOTEK I MYSZKA

Spodziewamy się zbrodni. Intryga wydaje się prosta jak drut. Wynik śledztwa być może przewidywalny. Ale! Ile dobra czytelnik odnajdzie po drodze! Gytha Lodge bowiem bawi się z czytelnikiem w kotka i myszkę, myli tropy, sprowadza na manowce, by ukryć za oczywistościami mnóstwo niespodziewanych motywów. Nie wspominając psychologicznej rozgrywki, jaka rozgrywa się między bohaterami. Z łatwością można zrozumieć narastające napięcie – po trzydziestu latach, niespodziewanie pojawia się ciało. Czas oczekiwania na wieści minął. Rozdział zamknięty. Coś się skończyło, coś się jednak zaczyna.

W „Znalezionej” czytelnik ma sześcioro podejrzanych – każde z nich miało motyw, by zabić dziewczynę przed laty, każde z nich ma powód, by milczeć. Może spekulować, można zgadywać i trafić za pierwszym zamachem, a można dać się ponieść opowieści. Gytha Lodge doskonale oddała atmosferę rozgrzanego do czerwoności lata, buzujących hormonów i braku odpowiedzialności. Klimat nastoletniej beztroski, która kończy się niespodziewanie. Chociaż mijający czas pozwolił rozmyć poczucie zadanej krzywdy, to dorosłość obciążona wyrzutami sumienia okazała się ciężka do udźwignięcia.

Tego typu opowieści zdają się być lekturami idealnymi na letnie, leniwe zaczytanie. „Znaleziona” pochłania się z prawdziwą przyjemnością, zanurzając w opowieści o zbrodni, nastoletnich namiętnościach i bolesnych więzach dorosłości. Także o tajemnicach i sekretach dorastania. Pomimo tego, że dość szybko rozwiązałam zagadkę, którą zaserwowała Gytha Lodge – nie mogłam się oderwać od początku do samego końca. W tej opowieści bowiem, zagadka zbrodni to nie wszystko.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.

**Zapraszam na film i na KONKURS.

Dodaj komentarz: