Bezsenne Środy: „Ptaki i inne opowiadania” Daphne du Maurier – recenzja

Sześć opowiadań jednej z najznamienitszych pisarek pierwszej połowy XX wieku, prawdziwej mistrzyni suspensu, muzy samego Alfreda Hitchcocka – „Ptaki i inne opowiadania” Daphne du Maurier.

POŚRÓD OPOWIEŚCI

„W tym roku ptaki okazywały większe podniecenie niż dotychczas jesienią, co jeszcze bardziej kontrastowało ze spokojnymi dniami. Kiedy traktor zaczynał mozolną wędrówkę w górę i w dół po stokach wzgórz, maszynę i sylwetkę farmera siedzącego na miejscu kierowcy, natychmiast przysłaniała ogromna chmura krążących i skrzeczących ptaków. Nat miał pewność, że jest ich znacznie więcej niż zwykle. Jesienią zawsze towarzyszyły orce, ale nigdy nie takimi chmarami ani z takim krzykiem.”

W tytułowych „Ptakach” weteran wojenny musi stawić czoła gromadom ptaków, które atakują farmy z przestworzy. W „Monte Verità” młoda kobieta szuka swojej prawdy pośród górskich, niedostępnych szczytów. W „Jabłonce” wspomnienie zmarłej żony dręczy umysł męża i doprowadza na skraj szaleństwa. W „Prowincjonalnym fotografie” słodki wakacyjny romans przynosi gorzkie owoce. W „Pocałuj mnie jeszcze raz” były żołnierz przeżywa bliskie spotkanie ze śmiercią. W „Starym” rodzina nad jeziorem budzi skrajne i bolesne emocje.

DUCHY DAPHNE

Daphne du Maurier pochodziła z wyższych sfer brytyjskiej socjety, z rodziny o artystycznych zdolnościach i zapatrywaniach, ale przede wszystkim – znakomitych znajomościach. Nic dziwnego, że najmłodsze lata spędzała pośród aktorów, pośród piór i frędzli, ludzi bogatych i wpływowych. Sama zresztą wyszła za mąż za legendarnego oficera sił zbrojnych armii brytyjskiej, niejakiego Fredericka Browninga, zwanego „Boyem” (którego kojarzyć można szerzej przez jego działania podczas akcji Market Garden w czasie II Wojny Światowej). Mówiono, że była zdystansowana, szukała kryjówki dla swojej natury odludka, wkrótce więc zamieszkała i zaszyła się na wybrzeżu Kornwalii. To stamtąd czerpała inspiracje, to właśnie tam rozgrywa się akcja tak wielu jej opowieści.

Daphne du Maurier i jej głowa pełna duchów, pełna wspomnień, ze zmysłami, które wyczuły niepokoje swojej epoki. Jej twórczość naznaczona jest symbolami i metaforami, które odnoszą się do najgłębszych zakątków ludzkiej podświadomości. Trzy duchy nawiedzały jej wyobraźnię, trzy duchy, które można wyczuć (chociażby podskórnie) między słowami.

Pierwszy z nich to duch wojny. Duch przemocy. Duch największych tragedii XX wieku i zbrodni, jakie za nimi szły. Bohaterami jej opowiadań są weterani wojenni, żołnierze, ludzie, którzy uciekają przed tym, co nieuniknione. W „Monte Verità” gniew dopiero kiełkuje, przemoc dopiero piętrzy się i zbiera, by za chwilę wybuchnąć ze wzmożoną siłą, niszcząc wszystko na swojej drodze. Kultowe „Ptaki” u Alfreda Hitchcocka były jedynie atakującymi domostwa stadami ptaków, natomiast u Daphne du Maurier to nie tylko ptaki-zwierzęta, ale przede wszystkim ptaki-symbole. Pisarce na zaledwie kilkunastu stronach udało się zamknąć obawy całego brytyjskiego pokolenia, które przetrwało czas wojny. Ptaki, niczym armie wroga, nacierają od strony wody, a to woda była tym, co stanowiło ostateczną barierę przed zdobyciem Wielkiej Brytanii. Koszmar u Maurier nabiera realnego wymiaru, staje się ziszczeniem największych społecznych obaw, największej możliwej klęski. W „Pocałuj mnie jeszcze raz” czas po wojnie to czas zemsty, czas wyrównania rachunków. Wojny nigdy się tu nie zapomina.

Drugim duchem nawiedzającym wyobraźnię du Maurier była strata, śmierć, żałoba, ale także – życie po śmierci. Śmierć jest wszechobecna w twórczości tej pisarki, w opowiadaniach jej echo wybrzmiewa zresztą najgłośniej. Odejście i ucieczka do świata duchowego, gdzie ciało nie ma żadnego znaczenia w „Monte Verità”. Duch zmarłej żony, który opętuje umysł męża, dręczy go i niszczy w „Jabłonce”. Śmierć, która nie jest końcem, ale zaledwie początkiem cudzego koszmaru w „Prowincjonalnym fotografie”. W prozie Daphne śmierć to siła napędzająca całe fabuły, rozsadzająca żywych od środka, gdzie zjawy i upiory to wyrzuty sumienia i konsekwencja minionych wyborów.

Trzeci duch, równie bliski Daphne, bo towarzyszący jej od początku pisarskiej drogi, to duch samotności. To duch odosobnienia, doświadczeń, których nikt inny nie jest w stanie pojąć, nie jest w stanie zrozumieć. Du Maurier co krok przypomina, że w życiu i śmierci jesteśmy samotni – nikt nie jest w stanie ukoić tego, co nas dręczy, pojąć naszej duszy. Sami stawiamy czoła życiu i jego demonom. Każde z sześciu opowiadań w zbiorze to wspomnienie tej samotności, dowód, że duchy są nasze i miotają się w naszym sercu do samego końca.

Lektura „Ptaków i innych opowiadań” budzi niepokój, wprowadza w stan zadumy i zamyślenia. Może zbudzić uśpioną melancholię, poczucie jakiejś niedopowiedzianej straty. Opowiadanie przerwane w połowie potrafi dręczyć czytelnika, w końcu Daphe du Maurier dobrze wiedziała, jak opętać myśli, jak zakorzenić się w naszej wyobraźni. I to w opowiadaniach też widać najwyraźniej jej kunszt snucia opowieści niesamowitych i dusznych, w których nawet to co pozornie niewyjaśnione okazuje się mieć głębszy, podświadomy, podskórny sens.

Dla mnie: majstersztyk.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Albatros.

Dodaj komentarz: