„Nie zabiłam” Klaudia Muniak – recenzja patronacka

Thriller psychologiczny, thriller medyczny, z bohaterką o rozchwianych fundamentach rzeczywistości – ona nie ufa sobie, więc jak możemy zaufać jej?

BÓL WSPOMNIEŃ

„Jestem kłębowiskiem bólu, strachu i odrzucenia. Przez jeden krótki moment wydawało mi się, że jest inaczej. Że zostawiła za sobą te rujnujące mnie od lat wytwory rodzicielskiej nienawiści. Ale nie, to wcale nie tak. Wystarczyło się potknąć, aby się o tym przekonać.”

Życie Sabiny to wieczna ucieczka przed przeszłością. Przed bólem wspomnień. Przed koszmarem rodzinnym. Przed tamtą zbrodnią i jej konsekwencjami. Leczyła się całe lata, przeszła terapię, teraz kontynuuje spotkania, ale to wszystko wciąż ją przytłacza, a kolejne naręcza leków wcale nie niosą ukojenia. Może tym razem będzie inaczej? Sabina, za namową swojego psychiatry, decyduje się na udział w terapii eksperymentalnej. Jej nowy lek to prawdziwa innowacja w leczeniu chorób o podłożu psychicznym. Musi jednak przygotować się na pewne działania uboczne. Gdy w jej otoczeniu zaczynają ginąć ludzie, Sabina zadaje sobie pytanie – czy to możliwe, że to ona zabiła? Zabiła ponownie?

W KLESZCZACH STRACHU

„Nie jestem złym człowiekiem. Byłam tylko pogubionym dzieckiem, które zaznało zbyt wielu krzywd. Nie chciałam tego zrobić, to się po prostu stało. Nie zabijam nikogo więcej. Wiem o tym.”

Niepewność. Wieczna niepewność. Niepewność rzeczywistości. Rozchwiane emocje i rozchwiany świat wokół. Czarne dziury, fugi, które dręczą jej umysł. Zaburzenia pamięci. Nie pamięta zdarzeń, w których brała udział. Wracają obrazy – prawdziwe czy zmyślone? Wspomnienia? A może tylko obrazy, które tworzy wymęczona, przerażona wyobraźnia? To właśnie codzienność bohaterki „Nie zabiłam” Klaudii Muniak. Cierpi na zaburzenia depresyjno-lękowe, walczy o każdy dzień, każdą chwilę. Nawet podjęcia najprostszej pracy to dla niej wyzwanie. Kontakty z ludźmi nie ułatwiają zadania. Próbuje jednak, walczy, chce odbudować fundamenty – tym razem stabilne i pewne. Czy istnieje dla niej w ogóle taka możliwość?

Bohaterka „Nie zabiłam” to jedna z tych postaci, którym nie możemy ufać, bo ona sama sobie nie ufa i ufać nie potrafi. Dręczy ją przeszłość, tragiczne doświadczenia, przerażające wspomnienia. Potrafi tracić kontakt z rzeczywistością, uciekać w głąb siebie. Jeśli nie ufa sobie, to nie może też ufać nikomu wokół. Każdy jest podejrzany – podążają za nią złośliwe spojrzenia, wykrzywione w grymasach oburzenia twarze. Wypaczona wizja, które przypomina spoglądanie na świat przez zdeformowaną soczewkę. Czytelnik próbuje nabrać dystansu i nawet jeśli ma wrażenie, że potrafi rozgryźć prawidła tego dziwnego świata, to nigdy nie może być pewny. Aż do samego końca.

Co jak co, ale Klaudia Muniak potrafi żonglować emocjami! „Nie zabiłam” to jeden z tych thrillerów, które penetrują psychikę, przyglądają się z bliska ludzkim doświadczeniom, biorą pod lupę ludzką naturę. Nie jest to widok piękny, ale pełen cierpienia, bólu, emocjonalnego błota. Autorka serwuje nam całkiem niezłą łamigłówkę, pokręconą i szalenie wciągającą. Podrzuca mylne tropy, ściąga nas na manowce, nie pozwala złapać oddechu i – tu ciągle coś się dzieje! W tle ukazuje konsekwencje przemocy rodzinnej i luki systemu, w który wpada skrzywdzone dziecko. Pokazuje, że nic nie dzieje się bez przyczyny, wszystko ma swój początek, skrzydła motyla biją niezmiennie i nieustannie.

Przed czytelnikiem pasjonujący dreszczowiec, historia wielkich traum i próby ucieczki, zbrodni i śledztwa, a wszystko to z medycznym, smakowitym twistem, który spodoba się miłośnikom gatunku.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Dodaj komentarz: