„Morelowa księgarnia” Oresta Osijczuk – recenzja

Pachnąca rozgrzanymi morelami, poruszająca serce, miejscami rozdzierająca powieść ukraińskiej pisarki Oresty Osijczuk – „Morelowa księgarnia”.

„Napychając się morelami, dławiąc się nimi, zapomniałem o wszystkim: o tym, jak trudno było się pożegnać z mamą (przyjęli ją jednak na służbę w majątku), a potem odejść od niej z tym obcym olbrzymem, którego od teraz powinienem nazywać wujkiem. Zapomniałem o rozpaczy, która lepką pajęczyną oplatała mnie dlatego, że musiałem mieszkać z dumną ciotką, tak niedobrze patrzącą na moją mamę i zimno na mnie. Zapomniałem i o tym, że od teraz rzadko będę się widywał z mamą, chociaż ona obiecała, że będzie przyjeżdżała, kiedy tylko jej się uda.

Teraz zapomniałem o wszystkim. Tylko ja i morele. Morele i ja. Słodki raj na ciepłym poboczu…”

CHŁOPIĘCE LATA

Po śmierci męża Maria Faryniak wraz z synkiem tuła się od mieszkania do mieszkania, łapie doraźne prace, próbuje jakoś przetrwać. Kiedy los daje jej szansę – musi podjąć najtrudniejszy możliwy wybór. I tak dziewięcioletni Misiek Faryniak trafia do wujostwa. Wuj Stefan jest właścicielem księgarni, surowa ciotka Kasia zajmuje się domem. A Misiek od razu zawiera przyjaźnie i zanurza w krainie beztroskiego dzieciństwa. Pachnące, lepkie od soku morele, uśmiech małej sąsiadki, radość z tych niepozornych, chłopięcych dni… Ani on, ani jego przyjaciele nie zdają sobie sprawy, że ich dzieciństwo dobiegnie końca, gdy o miasteczko upomni się ta wielka historia i Wielka Wojna.

PUSTE PRZESTRZENIE

„A teraz czekało na mnie cało lato tysiąc dziewięćset dwudziestego roku. Jeszcze nie wiedziałem, że zmieni ono moje życie na zawsze. Zdawało mi się, że nic nie może bardziej odmienić losu człowieka niż Wielka Wojna, które mieliła na proch i ludzi, i całe państwa. Ale moje życie zmieniło się właśnie tego lata.”

I znów powróci dziś koncept, który na potrzeby literackich rozważań zaczerpnęłam z japońskiego designu. Mówię tu o koncepcie pustych miejsc i pustej przestrzeni, która w książkach – w opowieściach w ogóle – ma również szczególne znaczenie. Pusta przestrzeń w opowieściach to wszystko to, co w opowieści zostało przemilczane, wszystko to, czego nie ma, a co – paradoksalnie – najsilniej wybrzmiewa właśnie w tej ciszy i niedopowiedzeniu. To taki negatyw, zwrócenie uwagi na to, czego nie widać, co nie rzuca się w oczy, a co pozostawia po sobie posmak i co okazuje się mieć największe znaczenie. Oresta Osijczuk wypełniła swoją opowieść pustymi miejscami i dała czytelnikowi szansę, by odkrył je sam, między słowami.

„Morelowa księgarnia” to opowieść o dorastaniu. O dorastaniu bez mamy i taty. O dorastaniu pośród tęsknoty. O dorastaniu z poczuciem czegoś, czego nie ma, a powinno być. O dorastaniu pośród różnorodnej społeczności. O zawieraniu naturalnych, szczerych przyjaźni. O dorastaniu w błogiej nieświadomości. Nieświadomości, że różnorodność może być podłożem największego konfliktu. To opowieść o pierwszej wielkiej miłości. O odpowiedzialności. To opowieść o wojnie – ba, o wojnach. O tym, co wojna robi z człowiekiem, z rodziną, z przyjaciółmi. O pamięci o tych wszystkich, których pochłonęła wielka historia… Ufff… A wydawałoby się, że to tylko opowieść o chłopcu, który dorasta u wujostwa i jego dziecięcych perypetiach – nic bardziej mylnego.

W „Morelowej księgarni” są jeszcze te puste przestrzenie, te negatywy, odbitki, które są dopełnieniem całości. To kontekst kulturowy i historyczny. To odpowiedź na pytania, które głośno wybrzmiewają w powieści Oresty Osijczuk. Odpowiedź często niepokojąca, dramatyczna, rozdzierająca. I taka też jest „Morelowa księgarnia” – magiczna kraina dzieciństwa naznaczona największą stratą. Sielanka przerwana tam, gdzie świat utonął w wojennym ogniu. I próba pogodzenia się z tajemnicami przeszłości. Wszystko to obserwowane oczami niewinnego dziecka, lepkie od morelowego soku, miejscami rozczulające, miejscami tak rozpaczliwe, że nie sposób nie uronić łzy.

Zajrzyjcie do „Morelowej księgarni”, wypełnijcie przestrzenie, które czekają na Was w cieniu.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem MOVA.

Dodaj komentarz: