„Panna Kim wie” Cho Nam-Joo – recenzja

Bestsellerowy zbiór ośmiu opowieści o kobietach od autorki nazywanej „najważniejszym kobiecym głosem Korei Południowej” – „Panna Kim wie” Cho Nam-Joo.

„Wiele kobiet opowiedziało mi swoje historie. Po wykładach w bibliotekach, przed spotkaniami, podczas podpisywania książek w księgarni, a także w przelocie, tu i tam. Nie dlatego, że szukały odpowiedzi czy rady, po prostu miały już wszystkiego dosyć.”

OSIEM HISTORII

„Przecież nie robię nic pożytecznego, jedynie każdego dnia krok za krokiem zmierzam w kierunku śmierci. Czy moje życie ma sens?”

Osiem kobiet, osiem opowieści, osiem historii, które moglibyśmy usłyszeć od naszych mam, babć, sióstr, przyjaciółek i znajomych.

Starsza kobieta odwiedza umierającą siostrę i sama zastanawia się nad sensem swojego życia. Znana pisarka mierzy się z hejtem i niezrozumieniem po publikacji głośnej powieści. Żona, która odbudowuje rodzinny świat po ucieczce męża. Urzędniczka, której wymagająca i niesatysfakcjonująca praca nie dają nic w zamian. Niedoszła narzeczona, która stawia czoło mężczyźnie, który jej się oświadczył. Starsza kobieta, która marzy o ujrzeniu zorzy polarnej chociaż raz w życiu. Nastolatka, która staje się ofiarą molestowania seksualnego. Uczennica, której pierwszą miłość wystawia na próbę pandemia…

PROSTOTA I CELNOŚĆ

„Zaczynam rozmyślać o moim życiu, snuć plany i robić to, na co mam ochotę. A mam ochotę na tak wiele… Chcę żyć pełną piersią.”

Osiem krótkich opowiadań. Osiem ostrych jak brzytwa historii. Osiem prostych opowieści i ich bohaterki, które są tak bliskie. Każda z nich – starsza czy młodsza – mogłaby być kimś kogo dobrze znamy. To mogłyby być nasze koleżanki z pracy, sąsiadki z osiedla, mamy, siostry, znajome znajomych. To mogłybyśmy być my. Nasze doświadczenia, nasze wspomnienia, nasze przemyślenia o świecie. To mogłabym być ja. Łatwo odnaleźć się między słowami, w niektórych opowieściach, w oczach niektórych bohaterek. Ich doświadczenia są uniwersalne, a przekaz celny – trafia tam, gdzie coś boli, coś drażni, coś drąży.

Wciąż jednak sama przestrzeń tych opowieści pozostaje południowokoreańska i to jest coś, z czego w „Panna Kim wie” nie można się jednak otrząsnąć. Cho Nam-Joo opisuje społeczeństwo rygorystyczne i surowe, w którym kobieta zmuszona jest zajmować określone miejsce, odgrywać określoną rolę. Bycie matką, córką, szanowaną częścią społeczności jest nie tylko w dobrym tonie, ale jest jedyną dobrą, określoną z góry ścieżką. Wszelkie odchylenia od reguły okazują się być bardzo ryzykowne. Naznaczają kobietę, stawiają ją na marginesie, a łatka buntowniczki ciągnie się za nią niczym fizyczne piętno. Ba, dookreśla ją, piętnuje jej istnienie i sprawia, że kobieta mierzy się ze wstydem, z poczuciem winy, z wyrzutami sumienia. Ma wrażenie, że wszystkich zawiodła, zawiodła system, tym samym – zawiodła siebie. Musi odnaleźć w sobie całe pokłady siły, by zmienić sposób myślenia i wyzwolić się z ustalonych okowów myślenia.

„Panna Kim wie” to trochę jak rozmowy z koleżanką przy automacie z kawą. Niby niezobowiązujące, a jednak ciągną się przez kolejne dni. O codziennych rozczarowaniach. O życiowym zagubieniu. O pragnieniu wyrwania się. O rozgoryczeniach i złudzeniach. O marzeniach, które nigdy się nie spełniły. O podróżach, do których nigdy nie doszło. O dzieciństwie wspomnianym mimochodem. O starości i niespełnieniu. O zadrach, które nosimy na sercu. Życiowe i szczere. Przewijają się motywy samotności, cichej przemocy, rodzinnych dramatów. Autorka nie rozgrzebuje traum. One tam są, czujemy je podskórnie, części czyjegoś życia, czasami podobne do naszego, czasami zupełnie nie. I jest w tym jakiś smutek. Znowu literatura południowokoreańska zostawiła po sobie intrygujący posmak.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem MANDO.

Dodaj komentarz: