„Szkoła aniołów” Toni Hill – recenzja patronacka

PRAWDZIWIE gotycka powieść! Szaleństwo, obsesja, perwersja i… zemsta w „Szkole aniołów” Toniego Hilla, powieści, która nawiązuje do „Dziwnych losów Jane Eyre” i 'W kleszczach lęku”.

„Widziałem go po raz ostatni, a opowiedzianą przez niego historię postanowiłem teraz wam przekazać. Przytoczę również słowo w słowo treść zeszyty, który mi zostawił – dziennika niejakiej Águedy Sanmartín. To do was będzie należeć decyzja , czy chcecie dać temu wiarę, czy nie. Ale jeśli pragniecie znać moje zdanie, powiem wprost: jestem przekonany, że wszystko, co opowiedział mi Frederic Mayol, jest prawdą (…).

KOSZMAR PRZESZŁOŚCI

„Czytał notatki jeszcze kilka razy; niewiele brakowało do świtu i będąc w stanie wielkiego napięcia, nie zmrużył oka nawet na chwilę. Był wykończony, bolały go oczy i nie mógł się pozbyć niepokoju, wrażenia, że dzieje się coś strasznego na jego oczach, a nikt nie zdaje sobie z tego sprawy. Najgorsze zaś było to, że choć nie mógł mieć absolutnej pewności, przeczuwał, iż tej historii śmierci, perwersji i szaleństwa daleko było do końca.”

Barcelona i okolice, pierwsze dziesięciolecia XX wieku. Młody psychiatra Frederic Mayol zaczyna pracę w sanatorium na katalońskim wybrzeżu. Sam leczy się z powojennych traum, próbuje zapomnieć, zanurza się więc w pracy. Fascynuje go psychoanaliza i historia samego budynku, w którym niegdyś mieściło się prywatne gimnazjum dla młodych panien z dobrych domów. Tym bardziej fascynująca historia, że dawna szkoła spłonęła w tajemniczych okolicznościach i zamknęła swoje podwoje. Młody lekarz powoli zanurza się w przeszłości, by odkryć pełną perwersji i obsesji historię nieukojonej zemsty. Odkrywając prawdę sam również nie znajdzie ukojenia.

GOTYCKI HOŁD

„Szkoła aniołów” Toniego Hilla to powieść gotycka. I ja zdaję sobie sprawę, że gotyckość bywa w naszym literackim świecie często nadużywana. Samo określenie bowiem bywa kuszące, a jednak często też mylne, wykorzystywane, by przyciągnąć uwagę czytelnika, który – statystyki nie kłamią – za gotyckością w literaturze przepada. Sięgając po „Szkołę aniołów” możecie jednak być spokojni, bo to prawdziwa współczesna powieść gotycka w całej swojej okazałości. I jak na gotycką powieść przystało ma w sobie wszystko to, co tak cenimy w tym podgatunku. Począwszy od samej tytułowej szkoły, której mury wieńczą niepokojące podobizny aniołów, przez złowieszczą, pełznącą mgliście atmosferę rodzącego się szaleństwa, aż po motyw zbrodni i niedopowiedzianej perwersji. Nawiązania do „Dziwnych losów Jane Eyre” Charlotte Brontë i „W kleszczach lęku” Henry’ego Jamesa podsycają jedynie domysły i podrzucają wskazówki fabularne co bardziej dociekliwym czytelnikom.

Toni Hill buduje napięcie tak, jak najlepsi gawędziarze – tworzy rodzaj szkatułki, opowieści w opowieści, którą narracja zewnętrzna dopina klamrą. Nadaje to powieści charakteru i jak to przy gotyckich historiach bywa – z miejsca towarzyszy nam to podskórne poczucie, że to wszystko mogło wydarzyć się naprawdę. To oczywiście jedynie iluzja, sprytny pisarski trik, a jednak wciąż, niezmiennie, działa na wyobraźnię czytelnika, który lubi powieści skąpane w mroku i rozpaczliwej mgle. W „Szkole aniołów” przeplatają się trzy płaszczyzny czasowe, co nadaje tego szkatułkowego, wielowymiarowego kształtu. Ostatnią jest narrator, ten, który snuje historię, dopowiada i obserwuje ją z zewnątrz. To ten, do którego trafia dotknięty traumą młody doktor Mayol. Drugą płaszczyzną jest czas, gdy psychiatra przebywał w dawnej szkole i dociekał prawdy. Wreszcie – pierwsza płaszczyzna – ta najważniejsza, która zawraca do przeszłości, a w której znajdziemy odpowiedzi na wszystkie dręczące nas pytania. Czas, gdy podwoje szkoły były otwarte, a w ich murach ktoś zapisywał swoją własną opowieść. Wszystkie trzy płaszczyzny dopełniają się i uzupełniają, każda z postaci odgrywa tu swoją rolę, często zupełnie niespodziewaną, ukrytą za pozorami zwyczajności.

Szaleństwo, zbrodnia, zemsta – wszystko jest tutaj na swoim miejscu. Misterna intryga, pieczołowicie rozmieszczone tropy, niespieszne opisy, w których ukryte są kolejne wskazówki… Bohaterowie, którzy za pozorami niewinności ukrywają swoje obłąkane zamiary. I literatura, która odgrywa tu tak ważną rolę, z „Dziwnymi losami Jane Eyre” na czele. Bawiłam się pysznie odkrywają kolejne karty „Szkoły aniołów”, nawet gdy przyszedł moment, gdy wszystko stało się już jasne. Toni Hill ma talent do trzymania czytelnika w miejscu, dorzuca kolejne smaczki, byśmy do samiusieńkiego końca czuli się zaangażowani i zaopiekowani. Wisienką na torcie są motywy niesamowitości, niedopowiedzianego, w których strukturze znajdziemy również nawiązania do samego Jamesa. Nie sposób nie docenić i nie sposób nie zachwycić się pomysłowością autora.

Jeśli wciąż macie wątpliwości, czy gotyk może dziś wciąż być gotykiem – Toni Hill i „Szkoła aniołów” rozwieją je całkowicie.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Albatros.

Komentarze do: “„Szkoła aniołów” Toni Hill – recenzja patronacka

Dodaj komentarz: