„Każde kolejne lato” Carley Fortune – recenzja patronacka

Polskie pierogi, stare horrory, bransoletki z muliny – wskakujemy na główkę w „Każde kolejne lato” Carley Fortune, najbardziej wakacyjną, pysznie nostalgiczną lekturę sezonu o zapachu rozgrzanego słońcem jeziora, balsamu do opalania i waniliowych lodów.

„Są pewne wspomnienia, do których wracam, gdy dopada mnie głęboka nostalgia i gdy mam jedynie ochotę zwinąć się w kłębek i zanurzyć się w przeszłości, w której Sam nadal był u mojego boku. Odtwarzam je w pamięci raz po raz, całkiem jakbym oglądała stare rodzinne nagrania na taśmach wideo.”

LETNI CZAS

„Sporo czasu? Na litość boską, minęło dwanaście lat! Dwanaście długich lat, odkąd ostatni raz jechałam na północ do miejsca, które było dla mnie bardziej jak dom niż wszystkie inne. Dwanaście lat, odkąd ostatni raz skakałam na główkę do jeziora. Dwanaście lat od chwili, gdy moje życie spektakularnie zboczyło z torów. Dwanaście lat, odkąd ostatni raz widziałam Sama.”

Persephone ma wymarzoną pracę, mieszkanie w modnej dzielnicy Toronto, przyjaciółkę u boku i przypadkowych facetów, gdy tego potrzebuje. Jej serce jednak z miłości zabiło tylko ten jeden raz, dawno temu… Tamte beztroskie lata dorastania nad jeziorem, magiczny czas, gdy jeszcze jako Percy (a nie dorosła Persephone) poznała dwóch uroczych braci i zakochała się bez pamięci w jednym z nich. Ona wciąż czuje ból i ogromne wyrzuty sumienia, nawet po tym długim czasie rozłąki. I wtedy dostaje telefon – Percy po latach wróci nad jezioro, znów spotka Charliego i Sama i stawić czoła błędom przeszłości.

WAKACYJNY SŁODZIAK

Komu marzy się, by wskoczyć w lato na główkę, z pełnego rozbiegu i prosto w rozgrzany słońcem czas – „Każde kolejne lato” to lektura jak wehikuł pór roku. Bach! Jesteśmy w sercu letniej beztroski sprzed lat. To opowieść, która pachnie rozgrzanym słońcem jeziorem, kremem do opalania (tylko z wysokim filtrem!) i waniliowymi lodami, od których lepią się potem ręce. Plecione bransoletki z muliny, nierówno cięte grzywki pod wpływem chwili, skradzione buziaki na pomoście, obiady pełne polskich pierogów i pizzy, a wieczory spędzone na oglądaniu najlepszych klasycznych horrorów. To kanadyjska idylla sprzed zaledwie dwóch dekad, młodzieńcze wspomnienie, kadr zatrzymany między stronami. Carley Fortune pisała tę powieść w czasie pandemii i jak sama napisała: „pisząc tę powieść, chciałam oddać hołd rozmigotanej słońcem wodzie i gęstemu buszowi; bezkresnemu niebu i burzom, które rozświetlają je w mroku. Pragnęłam bransoletek przyjaźni i lodów skapujących z wafelków. Chciałam uciec od roku 2020 i wrócić do najlepszych lat mojego dzieciństwa.” I stworzyła tym samym opowieść idealną na początek lata i wakacyjny czas.

„Każde kolejne lato” to historia tej pierwszej wielkiej miłości, która zostaje na całe życie. Percy i Sam to jedna z tych par, których losy śledzimy z przyjemnością, patrząc z boku jak z dziecięcego zauroczenia przeradza się w wulkan emocji. Carley Fortune pozwala nam poznać dwie perspektywy. Dorosła Persephone nie może znaleźć sobie miejsca, jest świadoma swojej straty, ma głęboko zakorzenione poczucie winy. Wspominając swój czas dzieciństwa i dorastania, tamten moment radosnego szaleństwa tworzy kotwicę, dzięki której i my możemy czuć to, co czuje ona, możemy zrozumieć przeszłość. I kibicować, by tamte beztroskie chwile znów rozbrzmiały w jej życiu. Carley Fortune daje nam dokładnie to, czego najbardziej potrzebujemy przy lekturze tej opowieści – pełne, satysfakcjonujące ukojenie. Lekturę kończymy z uśmiechem, trochę przez łzy, wiadomo, bez łez nie byłoby tak potrzebnego nam katharsis.

Wskoczyłam w „Każde kolejne lato” na główkę i nie żałuję. Jest w tej tak niby prostej opowieści tyle dobrych emocji, tyle dobrego nastroju, że od razu poczułam się podniesiona na duchu. Może to naiwne, nie wiem, ale czasami dobrze jest poczuć się zwyczajnie dobrze. Po prostu. Wisienką na torcie jest w powieści polski akcent – rodzina Sama pochodzi z polski, a Tawerna, w której dorabiają nasi bohaterowie serwuje polską kuchnię z pierogami na czele. Jest tak pysznie, że ślinka sama cieknie i sprawia, że ciepło robi się na sercu. Zresztą, cała to powieść to taki otulacz, kokon radości i zadowolenia. Opowieść napisana, by złożyć hołd wspomnieniom sama te wspomnienia budzi, przenosi nas w ten najmilszy czas w przeszłości i sprawia, że z nadzieją spoglądamy w przyszłość. Wakacyjny słodziak, bez dwóch zdań.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.

Dodaj komentarz: