Powieść gotycka w burtonowskiej poświacie – okrutna i niepokojąca „Córka weterynarza” Barbary Comyns.
W ŚWIECIE ALICE
Przedmieścia Londynu, czas przełomu wieków XIX i XX. Młodziutka Alice Rowlands jest córką miejscowego weterynarza. To surowy człowiek, brutalny i nieprzewidywalny. Okrutny, także dla zwierząt, które trafiają pod jego opiekę, ale przede wszystkim – dla własnej rodziny. Umierającej żony i nastoletniej córki Alice. Kiedy jego żona umiera, w domu pojawia się nowa kobieta, a Alice zaczyna walkę o przetrwanie. Zagubiona, odrzucona, poddana psychicznym torturom dziewczyna powoli traci nad sobą władzę i czuje, że rodzi się w niej coś, czego jeszcze nie rozumie.
KOSZMAR NADUŻYCIA
„Córka weterynarza” to przygnębiająca opowieść – jedna z tych mrocznych, bezlitosnych opowieści, które wstrzymują na chwilę oddech czytelnika. Jest straszna – tak – ale to strach przed tym, co czai się w drugim człowieku. Ideą potwora jest tutaj ojciec Alice. Człowiek okrutny i bezlitosny, który znęca się nad każdą żywą istotą. Ze szczególnym sadyzmem skupiony na swojej najbliższej rodzinie, z uwzględnieniem swojej dorastającej córki. A Alice jest wrażliwa, jest delikatna, jest krucha. Kuli się w sobie i szuka schronienia. Z braku opieki zaczyna coraz bardziej zanurzać w sobie i wtedy rodzi się to, co niesamowite, niewytłumaczalne i tajemnicze.
Barbara Comyns miała skomplikowane życie. Od bogactwa przez biedę, po spokojne, wygodne życie artystki i pisarki. Widziała różne światy – od tego najbogatszego po te najbiedniejsze, pogrążone w ubóstwie. Jej „Córka weterynarza” to wizja londyńskich przedmieść spowita gotycką poświatą. Wszystko jest brudne, pokryte sadzą, smogiem, błotem i krwią. A jeśli nie jest, to wydaje się takim być. Ludzie są groteskowi – ich twarze zdają się być wykrzywione, nosić grymasy, odkształcają się. To jak obserwowanie świata przez wypaczone lustro, przez dym, przez woal. To ludzie są zezwierzęceni, a wszystkie niewinne istoty cierpią. Pojawiają się motywy złej macochy, motywy wiwisekcji (na szczęścia autorka oszczędza wizji cierpień, ale postać wiwisekcjonisty jest nawracającym koszmarem), motywy spirytystyczne, które naznaczyły epokę edwardiańską.
To nie jest długa powieść. „Córka weterynarza” to około dwustu stron mięsistej, przejmującej historii, która nie pozwoli Wam zasnąć. Nie ma tu duchów, nie ma demonów, nie ma mutantów, które czają się w cieniu. Są ludzie – i to wystarczy. Barbara Comyns snuje tę historię z perspektywy swojej Alice i pozwala jej opisywać tę trudną do zniesienia rzeczywistość. Duszna, gotycka atmosfera wypływa tutaj sama. Znęcanie się nad dziewczyną, igranie z jej wrażliwością… Wisienką na torcie jest finał. Cios w splot, utrata tchu. Niby nie straszy, a przeraża do szpiku każdym opisem, każdą reakcją postaci, każdym dialogiem. I każdym pragnieniem Alice.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem MOVA.