„Ten głód” Chelsea G. Summers | Bezsenne Środy

"Ten głód" Chelsea G. Summers - recenzja książki (blog książkowy)

Rozkosze podniebienia, rozkosze ciała w smakowitej, kampowej historii wyrafinowanej krytyczki kulinarnej i… kanibali – „Ten głód” Chelsea G. Summers.

NAJWIĘKSZE TABU

Kilka słów o kanibalizmie, inaczej antropofagii, czyli spożywaniu ludzkiego mięsa. To jedno z największych możliwych tabu, które szokuje i budzi najgłębiej skrywany lęk. Lęk, który tak jest zakorzeniony we współczesnej kulturze, że postać potwora-kanibala stała się już jednym z archetypów grozy i opowieści ku przestrodze. Pożerające olbrzymy w baśniach, polująca Baba Jaga, pochłanianie potomstwa w mitologii… Niezmiennie szokujące akty, jedne z ostatnich, które naprawdę wywołują odrazę i strach. A jednak… gdy akt kanibalizmu przytrafia się w rzeczywistości – można wspomnieć ostatnie wydarzenia na Haiti, czy wspomnienie morderców pokroju Jeffreya Dahlmera – to przenika masową wyobraźnię. I budzi też fascynację. I ten rozbłysk w oczach. Powstają wtedy kolejne potwory – fikcyjne, przerysowane, mordercze… Wyrafinowany doktor Hannibal Lecter czy lubieżna krytyczka kulinarna Dorothy Daniels. To o niej będzie dzisiejsza opowieść.

"Ten głód" Chelsea G. Summers - informacje o książce

Popularna krytyczka kulinarna Dorothy Daniels siedzi za kratkami. Odsiaduje wyrok dożywocia. Powód? Jej uporczywy głód, pragnienie, nie – pożądanie – mięsa idealnego, mięsa mężczyzny. Jej kochankowie byli dla niej smakowitymi kąskami, soczystymi ochłapami, sztuką mięsa, nie inaczej. Ofiarami, które można było upolować, pożreć, zaspokoić swój zew. A jednocześnie ona kocha jedzenie, a w jej wspomnieniu tamte uczty ożywają na nowo…

NAJBARDZIEJ APETYCZNA

„Ten głód” jest straszny jak to ekstrema bywa straszna – przerysowany, z przymrużeniem oka. To wyznanie seryjnej morderczyni, tej, która smakowała swoje życie do ostatniej kosteczki. Całość ma posmak makabry doprawionej opisami, od których ślina sama napływa do ust. Skonfundowany czytelnik chce i nie chce czytać dalej – to specyficzne uczucie. Chelsea G. Summers zbudowała kontrast pomiędzy tym, co wykwintne i soczyste a tym, co krwawe i cielesne. Zwierzę – mięso – nie różni się tu niczym od człowieka. Wszystko można zjeść. Każdego można pożreć. Hedonistyczne opisy uczt kunsztownych dań, wspomnienia smaków dzieciństwa, a w tle zbrodnia i cała ta babranina flaków i kości. Ta dynamika rozsadza czytelnika od środka, bo nie sposób nie oblizać warg na myśl o zapachu pieczonej kaczki i świeżutkiego chleba o chrupiącej skórce, albo zerwanego w dzieciństwie pomidora z przydomowego ogródka, by zaraz się nie wzdrygnąć na fontannę krwi na podłodze, nie skrzywić na opis rzeźnickiego noża. Chelsea G. Summers doprowadza do szaleństwa! Łączy zwyczajne kulinaria z przepisami zwyrodniałej libertynki. I robi to po mistrzowsku! Zaspokajanie głodu jest dla bohaterki koniecznością, ludzkie mięso to jej fetysz. Obędzie się bez niego, ale… Czy musi?

To najbardziej apetyczna książka tego roku. I najbardziej odpychająca. Makabryczna i pełna niespodzianek. Dorothy to taka bohaterka jak z twórczości Markiza de Sade – bez sumienia, bez duszy ale głodna życia jak mało kto! I tak jak u Sade’a smakuje przyjemności i rozkosze cielesne wszystkimi zmysłami. Jej głód jest nienasycony, rozochocony, nieokiełznany.

Nie, nie ma tu strachu – jest odpowiedź na największy lęk, kampowy horror, który niesie samą przyjemność lektury. I tylko dla dorosłych czytelników.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem MOVA.

Dodaj komentarz: