„Virion. Krew” Andrzej Ziemiański | Legenda Miecza

Okładka książki Virion krew, legenda miecza Andrzeja Ziemiańskiego, książka fantasy, obrazek miecza i napis: nowy rok, nowa ja, nowy Virion

Nowy cykl jednego z polskich mistrzów fantastyki, w którym powraca znany z wieloksięgu Achai bohater – „Virion. Krew” Andrzeja Ziemiańskiego, w cyklu „Legenda miecza”.

SZERMIERZ NATCHNIONY

Virion. Szermierz natchniony. Wybitny wojownik, któremu tylko nieliczni mogą stawić czoła. Szkoda tylko, że nic nie pamięta. I to wcale nie dlatego, że postarzał się mocno, a jego epoka powoli przemija. Po prostu zapomniał kim jest, ale na szczęście powoli sobie przypomina pod zachwyconym spojrzeniem trójki młodych ludzi, którzy go znaleźli. Virion zwany Dziadkiem znów zawojuje spętaną wojną krainą na jesieni swojego życia. A to dopiero początek. Bo kroi się nie lada intryga.

Okładka książki Virion Legenda miecza tom 1, krew, Andrzej Ziemiański, wydawnictwo Fabryka Słów, 517 stron

Świat Viriona to świat Achai, kultowej już, nieustępliwej bohaterki Andrzeja Ziemiańskiego. Świat odległego imperium i krain podległych, w których rządzi walka, honor, magia i miecz. I polityczne spiski oczywiście, bo nie ma imperium i cywilizacyjnych podbojów bez podstępnych gierek. Do tego świata można wejść jak mamy ochotę – od początku, od cyklu Achai, lub od końca, od nowego cyklu Viriona, o którego wstępie opowiadam dziś.

Virion zestarzał się. Zestarzał się mocno. Kto pamięta jego czasy młodości, ten z łezką w oku spojrzy na tego wielkiego wojownika po tych wszystkich latach. Sama dołączyłam do jego historii przypadkiem, od środka, by przepaść w niej bez reszty. Zaskoczona byłam rozmachem Andrzeja Ziemiańskiego, jego wyraźną kreską przy rysowaniu kolejnych postaci, charakterystycznym stylem i poczuciem humoru. I samym Virionem, który przypominał mi trochę Sylvestra Stallone czy Dolpha Lundgrena i innych wielkich aktorów swoich czasów, którzy nigdy nie porzucili sztangi. Czas może mijać, ale oni wydają się nieśmiertelni i niepokonani. Virion jest właśnie taki – nie da się o nim zapomnieć, bo jest legendą. Po prostu. ALE! Virion Virionem, bo poszukuje go piękna i tajemnicza Io, która nie cofnie się przed niczym. To nowa dla mnie postać, jedna z tych, które od razu rzucają się w oczy. I ona również przypomina mi nieobliczalne i nieokiełznane bohaterki sprzed lat, które potrafią wykorzystać całą swoją siłę, by zdobyć to, czego potrzebują. W końcu to brutalny świat, w którym tylko najsilniejsi, najsprytniejsi i najwytrwalsi przetrwają.

Wstawka

Lubię styl Andrzeja Ziemiańskiego, który ewidentnie i szczęśliwie ewoluował od czasów pierwszych tomów Achai, które dla wielu były przecież nie do przejścia. W nowej odsłonie Viriona nie ma już tamtej przaśności, ale jest to, co od razu przyciąga naszą uwagę, a co tak wielu pokochało z miejsca – humor, cięty jęzor, dialogi męskie w klimacie jak z filmów z lat 80. Nie przez przypadek wspomniałam o tamtych muskularnych aktorach, przerysowanych, nieśmiertelnych – wizualnie, jego bohaterowie przypominają mi modeli ze zdjęć Helmuta Newtona, jednego z najbardziej fizycznych fotografów minionej epoki. Wyrzeźbieni, stalowi, o mięśniach, które wybuchają pod skórą. Świat Viriona jest właśnie taki, jak dobra akcja, dobra sensacja, pełna pojedynków, niezapomnianych dialogów, ognia i krwawych jatek. Nie dla każdego, wiadomo, to bowiem trzeba lubić, bawić się tym, poddać pewnej konwencji. Kto jednak poczuje ten nastrój, poczuje ten klimat, ten zostanie w tym świecie i przeżyje niejedną przygodę. Ja przeżyłam u boku Viriona swoje i idę za nim, gdzie nas poniesie.

Nowy Rok, nowa ja, nowy Virion – trafiliśmy na siebie znów i pójdziemy razem pod rękę. Kto ma ochotę poznać tego legendarnego szermierza natchnionego, ten może zacząć od końca – Andrzej Ziemiański tak obmyślił swój świat, że nie trzeba iść od samiusieńskiego początku. To ważne w fantastycznych opowieściach tak obszernych jak wieloksiąg cyklu Achai. Jestem ciekawa, co powiecie, jakie będą wrażenia z Waszej lektury.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Fabryka Słów.