Nie ma lepszej pory roku dla miłośników horrorów jak JESIEŃ. Wieczory robią się coraz dłuższe, snują się pierwsze wieczorne mgły, deszcz potrafi dudnić całymi dniami, a cienie na ścianie wydłużać się niebezpiecznie. Przygotowałam więc dla Was książki na ten czas. STRASZNE książki oczywiście.
„Zjawa” Graham Masterton
Uwielbiam Grahama Mastertona. Tak długo unikałam go jak ognia, a jak w końcu się przekonałam, to okazało się, że nie umiem bez niego żyć. Która to już jego książka przeczytana w tym roku? Piąta? Nie wiem, ale wiem jedno – „Zjawa” to inny rodzaj grozy, który wychodzi z bardzo intrygującego konceptu diabelnie mrocznej baśni. Baśni opartej o „Królową śniegu” H. Ch. Andersena, a także nordyckich mitów. I motywu żałoby, która kładzie się cieniem na całej rodzinie. Żałoby, która jest jak to rozbite lustro. Żałoby, która rozprzestrzenia się na lata, wydłuża w czasie, przejmuje dowodzenie, bo jak można otrząsnąć się ze śmierci, jeśli śmierć tak naprawdę to nowy początek?
Dawno, dawno temu, w wielkim domu, u boku mamy i taty żyły sobie trzy małe dziewczynki. Pewnego dnia, gdy zimowy całun zasłaniał całą ziemię, najmłodsza dziewczynka zniknęła. Jej siostry miały przeczucie, że stało się coś strasznego. I miały rację. Ich siostrzyczka utonęła w lodowej toni basenu. Ale wcale ich nie opuściła. Co to, to nie… I nawet jak miną lata, nawet jak czas będzie upływał, a dzieci dorosną i staną się panienkami i młodymi kobietami – ona wciąż będzie dzieckiem, nie, duchem dziecka, która otacza je swoją złowieszczą opieką.
Jest coś przygnębiającego w tak nagłej, niespodziewanej śmierci małego dziecka. Śmierci, której nie dało się zapobiec. I w tragedii, która następuje tuż potem. Graham Masterton uniknął tandety taniego horroru, w zamian obrał konwencję niepokojącej baśni, koszmaru, który rozgrywa się na granicach rzeczywistości i fikcji. Tytułowa zjawa objawia się w momentach zagrożenia prawdziwego, ale też pozornego, które niezrozumiałe jest z perspektywy dziecka. Ona została w krainie dzieciństwa i wyobrażeń (w końcu umarła jako pięciolatka), jej siostry dorosły, a ich świat stał się boleśnie prawdziwy. Warto zaznaczyć, że istoty z baśni i mitów również oscylują na granicach, a wiara w ich istnienie to wiara pierwotna, taka, która dociera do samej głębi świadomości.
Baśń baśnią, ale „Zjawa” to jest Graham Masterton z krwi i kości. Co prawda w grozie ukrył prawdziwy dramat, ale horror jest tu namacalny, krwawy, miejscami bardzo cielesny. Jestem oczarowana tym, jak Masterton to wszystko połączył. I nastrojem, jaki stworzył. To jesienno-zimowa groza, jak się patrzy. Czytajcie obowiązkowo!
„Czerwony śnieg” Ian McLeod
Tragiczna historia istoty skazanej na wieczność w samotności. Ta spektakularna powieść to metafora, a jak to z metaforami bywa potrafią zaskoczyć, potrafią uderzyć, potrafią zadać bardzo celny cios. I tak w naszą współczesność uderza Czerwony śnieg, czyli opowieść o samotnej walce o człowieczeństwo z najgłębszą ciemnością historii. Ian R. MacLeod zachwyca językiem, zachwyca frazą, zachwyca wampiryczną poetyckością, jednak nade wszystko zachwyca rozbudowanym, historycznym zamysłem, który nawraca do porządku dziejów, do sedna naszej kultury.
„Dom na Wyrębach” Stefan Darda
Głośna polska powieść prawdziwej legendy polskiej grozy. Historia uroczego domku w środku lasu, wokół którego ciemne drzewa, oczy pośród liści i… cmentarz zapomniany. Darda snuje grozę leniwą, niespieszną, jak opowieść przy ognisku, jak historia, którą mogliśmy usłyszeć od kogoś z rodziny. Idealna na nocą lekturę przy zapalonym świetle do białego rana.
„Omen” David Seltzer
Kultowa już powieść grozy i jedna z tych opowieści, które nigdy się nie starzeją. Szóstego dnia, szóstego miesiąca, o szóstej godzinie przychodzi na świat potomek antychrysta, a biblijna przepowiednia ziszcza się. Omen czyta się z narastającą fascynacją i nieprzemijającym napięciem. Nawet jeśli znamy już całkiem dobrze ekranizację (do której scenariusz również napisał Seltzer w tym samym czasie), to powieść otwiera przed czytelnikiem nowe interpretacje i pozwala przeniknąć bliżej do świata bohaterów, z których nie wszyscy są tak jednoznaczni jak w filmie. Czysta przyjemność.
„Gość z koszmaru” J.H. Merkert
Na spotkaniu autorskim znanego pisarza horrorów jeden z czytelników zarzucił mu, że ten ukradł mu koszmar i… na oczach wszystkich kończy własne życie. Jak to możliwe, że pisarz poznał cudzy sekret? I kim jest tajemniczy Gość z Koszmaru, seryjny morderca, który poluje po okolicznych gospodarstwach. To czysty horror i sama przyjemność bania się.
„Po zbutwiałych schodach” Anna Musiałowicz
W tej kamienicy czas już się zatrzymał. Został tylko jeden lokator w jej murach. Ale, jej ściany mają oczy, mają uszy i lubią mówić, lubią opowiadać, a on lubi ich słuchać. I tak snują opowieści o minionych mieszkańcach kamienicy. Tutaj zło czeka przyczajone w cieniu i czeka na ten jeden nieodpowiedni ruch. Diabelnie niepokojąca.
„Night Film” Marisha Pessl
Przypomniał mi się ten niezwykły tytuł przy okazji oglądania etiudy Johna Carpentera zatytułowanej „Cigarette Burns”. To doskonała mieszanka thrillera z elementami horroru, sensacji i klasycznej powieści kryminalnej. Podążamy śladami mitycznego, kultowego reżysera, którego filmy trafiły do podziemia, a on sam wycofał się w cień. Ale… Jego dzieła wciąż żyją, w zupełnie inny sposób. Fascynujący kawał zagadki i misternie dopracowanej opowieści.
„Mój dom” Tomasz Sablik
Tomasz Sablik przedstawia… pamiętnik niejakiego Edwarda, który żył w pewnym domu u boku swojej ukochanej Emilii i snuł swoją przedziwną historię. Historię pełnego traum dzieciństwa, dziadka o demonicznym obliczu, znaków, które zwiastowały śmierć. I domu, którego piwnica skrywa pewien sekret… To horror psychologiczny, niespieszny, zagadka, którą musimy poskładać sami.
„Wpuść mnie” John Ajvide Lindqvist
Północny, zimny jak lód portret nieśmiertelnej istoty zamkniętej w ciele dziecka, która walczy o swoją codzienność, o normalność, która nigdy nie będzie możliwa. A wszystko to w najbardziej wrogim środowisku, które samo w sobie jest siedliskiem potworów, bo u Lindqvista to właśnie ludzie okazują się być tymi, od których lepiej uciekać w mroku.
„Październikowa kraina” Ray Bradbury
Zbiór subtelnych, fantastycznych opowieści, zawieszonych między grozą a gotykiem, pełen tajemnic i prawdziwych perełek. I jak to u tego amerykańskiego pisarza bywa: raz straszy, raz wzrusza, raz skłania do jesiennej zadumy.
„Eksperyment” Grzegorz Kopiec
Mocny, krwawy, pełen przemocy nieprzewidywalny slasher z pomysłem! Jesienna pora to nie jest dobry czas dla miłośników horroru i grozy. Co roku dochodzi wtedy bowiem do tajemniczych zaginięć. Podczas spotkań, konwentów, zjazdów giną młodzi ludzie z całej Europy, w tym troje Polaków z Lublińca. Ich tropem rusza prywatny detektyw Michał Majer, który nie zdaje sobie sprawy, że ślady zaprowadzą go Francji, do Paryża, gdzie przyjdzie mu zmierzyć się z najgorszym możliwym koszmarem.
„Godzina czarownic” Anne Rice
Poznajcie dzieje niezwykłego rodu upadłych kobiet z Nowego Orleanu i towarzyszącego im mężczyzny imieniem Lasher! On jest niczym rodzinny klejnot, przechodzi tu z matki na córki, jest siłą ciemności, z której one czerpią swoje magiczne siły. Porywająca, seksowna, pełna niezwykłej mocy.
„Podpisz, nadaj zabij” Cynthia Murphy
Slasher dla nieco młodszych miłośników slasherów. Prosto z Anglii do Stanów Zjednoczonych. Z mieszkanka w szeregowcu do NAWIEDZONEJ posiadłości. A przynajmniej takie plotki krążą o nowym domu nastoletniej Paige, która przeprowadziła się do rodzinnej miejscowości swojego taty. I od razu wpada w pułapkę! Nowi znajomi, nowa szkoła, a ona dla kogoś stała się nową, ŚWIEŻĄ krwią. W tym miasteczku bowiem przed lat grasował seryjny morderca nastolatek zwany Rozpruwaczem z Shorehaven i wygląda na to, że wrócił…
Ważne: kategoria wiekowa to 15+, ale ja zawsze uważam, że z mordercami i tematami przemocy warto poczekać sobie, nie uciekną.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem Albatros.
Chętnie wezmę udział w konkursie Z książek grozy polecam powieść „Suknia z wilgotnej mgły” p. K. Kuśmierczyk.
Przerażająca historia nawiedzonego siedliska na Suwalszczyźnie, którego strzeże słowiańska lalka-motanka. Czy aby na pewno chroni? Ciekawa historia zainspirowana wierzeniami ludowymi. Klimat grozy jest tutaj wręcz namacalny. Często miałam ciarki na plecach.
Lektura obowiązkowa dla fanów grozy i wierzeń ludowych. Ale ja nie mogłam pozostać tylko na czytaniu książki. Z ciekawością sięgnęłam równocześnie po informacje o tradycji tworzenia motanek, które były formą talizmanów. Szmaciane lalki bez twarzy wypełnione materiałem przyrodniczym miały chronić obdarowanego przed złymi duchami, strzec w podróży, ochraniać noworodki i kobiety w ciąży itp. Każda lalka miała swoją intencję. Brak twarzy u lalki miał zapobiec temu, by motanka zajęła się swoim życiem – by nic diabelskiego w nią nie wstąpiło i aby intencja była chroniona i dobrze zamknięta. Zapraszam do zapoznania się szerzej z tą ciekawą tradycją oraz powieścią. Obiecuję moc wrażeń Jest też druga część „Mrok pod powiekami” i na dniach ma wyjść kolejna.