Samotna wyspa gdzieś na oceanie. Odizolowana od świata. Prawie bezludna. A na wyspie człowiek, który ma wizję. Człowiek, którego inni ludzie wygnali, a który na drugim końcu globu odnalazł medyczny raj i nieskończoną liczbę okazów do swoich makabrycznych eksperymentów. Tym człowiekiem był Doktor Moreau, a jego badania polegały na łączeniu ludzkich i zwierzęcych tkanek.
„Poza tym naprawdę wierzę, że powinniście pomóc Einsteinowi nie tylko z powodów, o których wspominaliście, ale także dlatego, że… ludzkość nie ma prawa wykorzystywać swojego geniuszu do stwarzania innych inteligentnych stworzeń i traktować ich jak swoją własność. Skoro zabrnęliśmy tak daleko, że potrafimy się bawić w Pana Boga, musimy się nauczyć sprawiedliwości i łaski boskiej.”
Ta historia wydaje się mieć całe wieki, a tak naprawdę od lat jest jak najbardziej aktualna. Bo czy ktoś może udowodnić, że gdzieś, w jakimś tajnym laboratorium jakiś współczesny Doktor Moreau nie tworzy takich hybryd? Oczywiście jego instrumentem nie jest już skalpel, ale mikroskop i cała skomplikowana maszyneria do pracy na poziomie komórkowym. Gdyby tylko tworzyć to co dobre i piękne… To co inteligentne i tak pomocne człowiekowi w panowaniu nad resztą planety. Gdyby tylko… O laboratorium, z którego uciekły ulepszone istoty, anioł i diabeł, opowiada powieść Deana Koontza zatytułowana „Opiekunowie” („Watchers”).
W trakcie pożaru laboratoriów Banodyne z budynku wydostają się dwa stworzenia – niezwykle inteligentny, niesamowity pies rasy golden retriever oraz jego nemezis, potwór i bestia zwany przez naukowców Obcym. Zupełnie przypadkiem wędrując leśnym traktem na psa natrafia Travis – były żołnierz i członek elitarnej wojskowej jednostki. Człowiek, który przeżył wiele i stracił już zapał do życia. Niezwykłe spotkanie na szlaku kończy się nawiązaniem unikatowej przyjaźni, a retriever szybko zyskuje nowe imię – Einstein. To zwierzę, które myśli i porozumiewa się tak, jak człowiek i tym samym Travis szybko zdaje sobie sprawę, jak cudownego przyjaciela udało mu się zyskać. A w międzyczasie Obcy rusza tropem Einsteina… Prowadzi go nienawiść i rządza krwi.
„Opiekunowie” Deana Koontza to, zupełnie banalnie (ale nie nudno, co to, to nie!), opowieść o walce dobra ze złem. O tym, jak czyste, dobre serce, pełne dobrych intencji potrafi nieść za sobą miłość, jednak tak samo nieskończone zło potrafi siać wokół nienawiść i śmierć. To także historia o okrutnym eksperymencie i jego moralnych skutkach – tworzenie nowego życia, równie inteligentnego, jak sam jego twórca, które kończy się wieczną niewolą i izolacją nie ma prawa skończyć się dobrze. Ucieczka Einsteina i Obcego to wynik wieloletnich badań, mieszania puli genów i wykreowania autonomicznych jednostek, które zapragnęły wolności. Nawet jej nie znając, ale rozumiejąc, że tylko wtedy będzie im dane przeżyć na własnych warunkach. Podziwiając koncept i marząc o lepszym jutrze.
To lektura nie tyle straszna, co wzruszająca. Trzymająca w napięciu, tworząca grozę tam, gdzie czytelnik obawia się o przyszłość i życie swoich ukochanych bohaterów.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo gdzieś pośród nocy ktoś przemyka pośród drzew.
O.
*Po więcej „Opiekunów”, po więcej EKSCYTACJI i PSIEJ miłości koniecznie zajrzyjcie na VLOGA!
**Ta książka ma już swoje lata, więc na pewno dorwiecie ją nie tylko w księgarniach, ale w bibliotekach, na kiermaszach, a może nawet w antykwariatach 😀
Koontz! ja właśnie kończe dziś 'Anioła stróża’ i patrząc też na 'Opiekunów’ trzeba przyznać, że ma ciekawe nieszablonowe pomysły, które ciekawią 😀
Ooo! To czekam na Twój tekst bardzo! 🙂 Pomysł jest doskonały, a powieść miodzio 😀
Zanim obejrzałam twoja recenzje na blogu, byłam przekonana, ze Opiekunowie maja coś wspólnego z sierotkami 😉 W sumie to miałam taką nadzieję 😀
😀 To jest TAK piękna i zaskakująca powieść! <3 CUDO <3 No ale bez sierotek 😀
To jedna z lepszych książek autora.
Polecam również dwa rasowe horrory Koontza : „Maskę” oraz „Wizję”. To powieści około 200-stronicowe, więc nadadzą się na jeden lub dwa straszne wieczory 🙂
Była cudowna <3
Teraz z Koontza planuję "Pieczarę Gromów" i "Anioła Stróża" – jestem ogromnie ciekawa wrażeń 🙂 Ale Twoje tytuły również zapisuje 😀
Ja właśnie kończę „Interludium Odda” tegoż autora, recenzja niebawem. A w piątek relacja z lektury wybornych „Opowiadań upiornych” Edith Nesbit.
Ooo! Wyczekuję bardzo! 😀
Lubię Koontza 🙂 Na półce mam co prawda jedynie jego „W świetle księżyca”, ale w planach mam uzupełnienie biblioteczki o inne jego dzieła 🙂
To szykuj nowe półki, bo on chyba tak jak King ma dziesiątki pozycji! 😀
Hmmm, bo ja chyba nigdy nie czytałam Koontza. A czytałam ostatnio o majstrowaniu przy roślinach, mogłabym poczytać o majstrowaniu przy innych istotach żywych 😉 Wyżej znalazłam inne polecane tytuły, więc może poniucham, czy to coś dla mnie.
PS Golden to dosyć nietypowy bohater Bezsennej środy, dotąd bywali bardziej przerażający 😉
Sprawdź i przetestuj – ja się zakochałam 😀 A Golden nie jest straszny, to OBCY jest – jego nemezis 😀
Tak, tak, zrozumiałam 🙂 Po prostu nie spodziewałam się w Bezsennej środzie goldena 😉
Zapisuję tytuł i na pewno będę szukać 🙂
Przeczytałam „Magiczne lata” McCammona i muszę Ci przyznać rację. Była potrzebna chusteczka…
Pozdrawiam 🙂
Ooo 🙂 A widzisz – ale jaka piękna opowieść 😀
Poluj na „Opiekunów” – cudeńko 😀