Już prawie jesień! Tuż, tuż, tylko dwa dni! Nareszcie! Doczekałam się i w końcu nadeszła. Większość z Was pewnie marudzi, że koniec lata i zimno, ale dla mnie dopiero teraz zaczyna się to, co lubię najbardziej na świecie. Rześkie, chłodne powietrze, które już niebawem przeobrazi się w kujące igiełki o poranku. Piękne, żółte liście na drzewach, odurzająca kolorem, cudna jarzębinowo-czerwona jarzębina. I kasztany – dobrze, że sobie przypomniałam, bo muszę pobiec pozbierać, zanim dzieciaki powybierają najlepsze.
Nadchodzi czas swetrów, szalików i kurtek. Nie wspominając o wysokich butach, które uwielbiam. Czas Dziadów i Halloween. W powietrzu zapach liści i cynamonu. Będzie padać i wiać tak intensywnie, że siedzenie w kulce pod kocem będzie w pełni uzasadnione. W ręku kubek gorącej herbaty z imbirem. Ewentualnie ciepłej czekolady. A na talerzyku ciasto, najlepsze z najlepszych – dyniowe! Tak, zdecydowanie uwielbiam jesień. I uwielbiam typowo jesienne lektury, w których jest mrocznie, wietrzenie i deszczowo.
Z tej okazji, specjalnie dla Was, na (moim zdaniem) najpiękniejsze miesiące w roku, wybrałam dziesięć lektur doskonałych na jesienne dni, gdy za oknem pada i wieje:
1. „Czas aniołów” Iris Murdoch („The Time of the Angels”)
Smutna historia pewnej londyńskiej plebanii. Niby w angielskiej stolicy, a na obrzeżach, we mgle, mocno odcięta od całego świata. Pogrążona w mroku, w zimnym, w przesiąkniętym wilgocią budynku. I jej mieszkańcy, tak samo mroczni, pełni tajemnic i odizolowani. To opowieść o samotności, niezrozumieniu i utracie wiary w Boga. Mistrzowskie dialogi, wyraziści bohaterowie i brytyjska melancholia. Miejscami trudna, miejscami bluźniercza. Zmusza do myślenia.
2. „Frankenstein” Mary Shelley („Frankenstein”)
O tej opowieści nie sposób napisać, że nie jest kultowa. Historia Victora Frankensteina to tragiczna w skutkach próba odkrycia sekretu życia. Wyrwania bogom umiejętności stworzenia i wskrzeszenia drugiego człowieka, bez względu na skutki. O ucieczce od odpowiedzialności za swój własny twór, za „dziecko” nauki i potworności ambicji, która zniszczyła jego samego i jemu najbliższych. Na zawsze aktualna, lektura obowiązkowa.
3. „Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze” Edgar Allan Poe
Dla tego amerykańskiego pisarza powinnam stworzyć osobą kategorię, tylko i wyłącznie dla niego i jego twórczości. Zbiór opowieści to wszystkie najważniejsze teksty pełne mroku, pasji, miłości, zbrodni, ciemności i śmierci. Są odpowiedzią na grozę ludzkiego istnienia i poruszają najważniejsze dla ludzkiej kondycji kwestie. W prozie Poe nie ma ucieczki – bohaterowie konfrontowani są ze swoimi obsesjami, często półsennej atmosferze rodem z koszmaru, gdzie nie do końca wiadomo, czy to jeszcze sen, czy już rzeczywistość.
4. „Dziwne losy Jane Eyre” Charlotte Brontë („Jane Eyre”)
Stanowczo jedna z moich ulubionych, klasycznych opowieści o wielkiej miłości, w jesiennym, gotyckim stylu. Pachnie deszczem, mgłą i angielskim powietrzem XIX wieku. Młoda dziewczyna, tytułowa Jane, zostaje guwernantką w posiadłości pana Edwarda Fairfaxa Rochestera. Między właścicielem a dziewczyną rodzi się uczucie, na przekór czasom i na przekór ich pozycjom społecznym. Jednak zarówno Rochester jak i jego posiadłość skrywają mroczne tajemnice z przeszłości, które jak na złość zaczynają wychodzić z cienia, gdy wszystko układa się prawie perfekcyjnie. Ponadczasowa.
5. „Książę Mgły” Carlos Ruiz Zafón („El Príncipe de la Niebla”)
Debiutancka powieść uwielbianego hiszpańskiego pisarza. Młodzieżowa opowieść z pogranicza horroru i opowieści grozy. Stara legenda, zatopiony statek sprzed wieków, tajemnice i sekrety mieszkańców małego nadmorskiego miasteczka, z terrorem wojny w tle. Historia pierwszej wielkiej miłości, pierwszej męskiej przyjaźni i wielkiego poświęcenia. Także klątwy i obietnicy przekazywanej z ojca na syna, z pokolenia na pokolenie. Poetyckie YA, w najlepszym gatunku.
6. „Portret Doriana Greya” Oscar Wilde („The Picture of Dorian Grey”)
Jedyna powieść irlandzkiego pisarza, która nic nie straciła na aktualności. Historia pięknego jak greccy bogowie Doriana, który za wszelką cenę pragnie zachować perfekcyjny wygląd, wieczną młodość i piękno. Doskonały na zawsze. Pokonać czas, pokonać śmierć, zdystansować się wobec tego co nieuniknione, brzydkie i ostateczne. To wszystko w próżnym światku brytyjskiej wyższej sfery, która uwielbia takich młodzieńców. Do czasu. A w tle ten tajemniczy portret…
7. „Drakula” Bram Stoker („Dracula”)
Najsłynniejszy wampir świata. Z czasów zanim jeszcze pojawiły się świecące w słońcu bladolice chłopaczki, a bycie wampirem oznaczało być enigmatycznym potworem, drapieżnikiem, który zawsze szuka ofiar i gotowy jest wypić krew wszystkich, którzy wpadną w jego sidła. Tylko czasami w pozornie ludzkiej skórze. Powieść częściowo epistolarna, totalnie gotycka, o siłach ciemności, namiętności ,miłości i nieśmiertelnej mocy zła.
8. „Dolina Muminków w listopadzie” Tove Jansson
Ostatnia książka muminkowego cyklu. Pełna nostalgii, melancholii i nadchodzącej zimy. Dom Muminków stoi pusty, pozostawiony na czas wyprawy całej rodziny na Wyspę. Do tej pory ukryte w tle postacie drugoplanowe, czyli różni mieszkańcy Doliny, przejmują dowodzenie, wspominają i snują opowieści o uwielbianych, nieobecnych Muminkach. Jednocześnie zmagają się z własnymi, poważnymi problemami, po raz kolejny udowadniając, że Tove Jansson pisała z myślą o dorosłych czytelnikach.
9. „We Have Always Lived in a Castle” Shirley Jackson
Ostatnia powieść autorki „Nawiedzonego”. Mary Katherine „Merricat” Blackwood i jej starsza siostra Constance żyją wraz ze schorowanym wujem w swojej odizolowanej od świata wiejskiej posiadłości. Constance od sześciu lat nie opuściła terenu domu, wciąż zmagając się z narastającą agorafobią. A kilka lat wcześniej tętnił życiem, aż do dnia, w którym cała rodzina, poza tą trójką, została wytruta arszenikiem podczas rodzinnego obiadu. Jakie tajemnice kryją mieszkańcy tego azylu zbrodni?
10. „Sklepik z marzeniami” Stephen King („Needful Things”)
Każdy człowiek jest na sprzedaż. Każdy czegoś pragnie. Każdy jest w stanie poświęcić wiele, by zrealizować swoje najskrytsze marzenia. Z zazdrości, z zawiści, z miłości, namiętności, nienawiści… Bez względu na cenę. Motywów jest wiele, a korzyści? Może, ale raczej wyłącznie dla sprzedającego. Tym bardziej jeśli sprzedawca jest z miejsca poza czasem i przestrzenią, a ludzką chciwość obserwuje i wykorzystuje od początku świata. A jego ceną jest mała przysługa, którą musisz dla niego wykonać. Obojętnie o co poprosi. Jedna z najlepszych powieści Kinga, obnażająca słabe strony człowieczeństwa.
Pięknej i zaczytanej jesieni w gotyckim, deszczowym stylu!
O.
Zacna lista. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że patrzyłaś na moje półki przy konstruowaniu jej 😉 Część już za mną, część w planie.
Polecam sprawdzenie rzeczy typu „Frankenstein” czy „Dracula” – niby każdemu zdaje się, że zna, bo przecież popkultura przemieliła te motywy na wszystkie możliwe sposoby, a jednak książki znakomicie się bronią i czasem odstają od powszechnych wyobrażeń. Z ciekawostek – jeśli mnie pamięć nie myli, to nigdzie we Frankensteinie nie było o tym, że do ożywienia podopiecznego doktor potrzebował piorunów czy elektryczności w ogóle 🙂
I dla kontrastu – „Muminki”. Ja, wstyd się przyznać, nigdy nie czytałem i właśnie na jesień kupiłem sobie pełen zestaw w dwóch tomach. Chociaż nie wiem co to o mnie mówi – niby stary chłop, a tu takie rzeczy…
Ta lista to już była gotowa na początku roku – obsesja planowania, chociaż widzę, że pominęłam kilka książek 😀
Wszystkie te powieści już za mną, bo zestawienia tworzę tylko z tego co znam 😀 o części napiszę tej jesieni – na pewno będzie niebawem „Frankenstein”, „Drakula”, „We have always lived in a castle”, „Portret Doriana Greya”, a już w poniedziałek „Sklepik z marzeniami” 🙂 Nie obędzie się bez Poe, a Jane Eyre chyba zostawię na czas walentynkowy. „Frankensteina” uwielbiam – czytałam już dwa razy, teraz trzeci przede mną – to trzeba znać.
Muminki nie znają granic wieku – ze mną są od dzieciństwa i co roku zaczytuję się od nowa – musieliśmy w rodzinie kupić drugi zestaw, bo pierwszy (jeszcze z czasów moich rodziców) zaczął się rozsypywać 🙂
Ja muszę nadrobić brak z „Jane Eyre” – pewnikiem to więcej kobiece, no ale jednak klasyka 😉 (Teraz jakieś nowe wydanie ze zmienionym tytułem wyszło, może będzie impuls.)
Ponoć Tove Jansson z czasem miała coraz bardziej dość Muminków i w kolejnych częściach to widać – są bardziej „mroczne” niż wesołe. No ale w końcu muszę sprawdzić, co przegapiłem w młodości (jednak ludzie na starość dziecinnieją :))
„Jane Eyre” to zdecydowanie powieść kobieca, ale warto poznać chociażby dla konwencji powieści gotyckiej, którą posłużyła się Bronte 🙂
Co do Muminków, to faktycznie racja. Ostatnie dwa tomy, czyli „Tatuś Muminka i morze” i „Dolina Muminków w listopadzie” to opowieści podszyte TAKĄ melancholią, że co chwilę można stawiać sobie pytanie o sens życia w ogóle… Bardzo skandynawskie i genialne 🙂