„Dzieci Kartografa” Sarah McCoy – recenzja

Bombla_DzieciKartografa

Niewolnictwo to wciąż gorący temat w Stanach Zjednoczonych. My, europejscy czytelnicy, próbujemy zrozumieć jego znaczenie jedynie w szerszym kontekście kulturowym, bo na co dzień raczej nie mieliśmy z niczym podobnym do czynienia. To najmroczniejsze karty amerykańskich dziejów, których nie sposób wymazać. To smutne dziedzictwo, dręczące sumienia, nawracające w kolejnych debatach, wciąż aktualne, pomimo tylu minionych lat. Dlatego wciąż wspomina się bohaterów tamtej dramatycznej epoki, abolicjonistów, którzy stanęli po stronie ludzi i sumienia, by walczyć o zniesienie niewolnictwa oraz o zakaz  handlu czarnoskórą ludnością afrykańską. Do takich bohaterów wyniesionych pod niebiosa należał John Brown, jeden z głównych przedstawicieli idei wyzwolenia, skazany na śmierć po ataku na arsenał Harpers Ferry.

John Brown odszedł, odeszli jego synowie, jego legenda trwa wiecznie, jednak w rodzinie Brownów pozostał ktoś jeszcze. Przenosimy się do czasów tuż przed Wojną Secesyjną i poznajemy córkę abolicjonisty – Sarę Brown, która stała się główną bohaterką powieści Sary McCoy zatytułowanej „Dzieci Kartografa”.

Eden wraz z mężem przeprowadza się do starego domu na przedmieścia, by tam spokojnie założyć rodzinę i rozpocząć wymarzone życie. Jednak wkrótce przychodzi prawdziwy cios – Eden nie może mieć dzieci i cierpi bardziej niż kiedykolwiek. Jej marzenia sypią się w gruzach, kobieta odsuwa się od męża, a na dokładkę w skrytce pod deskami w podłodze Eden znajduje porcelanową głowę lalki, która wydaje jej się dziwnym omenem. Jednak z lalką związana jest inna historia. Historia Sary Brown, córki legendarnego abolicjonisty, która od najwcześniejszych lat wspierała sprawę ojca kreśląc rysunki i obrazki z mapami, by pomóc uciekającym niewolnikom. Po jego śmierci kontynuuje jego dzieło, współpracuje z ruchem wyzwoleńczym Kolei Podziemnej, ukrywa ścigane rodziny i przekazuje tajne wiadomości.

Okładkowy170

Polski tytuł powieści zastanawia… bo przecież kartografem, a w zasadzie kartografką jest tutaj Sarah – młoda kobieta, która ratuje życie tworząc mapy. Mapy na skrawkach papieru, na materiale i na lalkach, zamykając szczegóły trasy w specjalnym kodzie. Uratowani ludzie to jej dziedzictwo dla świata, to są jej prawdziwe dzieci – dziesiątki ludzi, którym pomogła przetrwać i dała szansę na lepsze jutro. Sarah podobnie jak Eden jest bezpłodna, jednak zamiast załamywać ręce i pogrążać się w smutku bierze sprawy w swoje ręce i rozumie, że ma szansę zrobić coś dobrego i w tym odnaleźć swoje przeznaczenie. To silna, dzielna i dumna postać, która odrzuca tradycyjne myślenie o rodzinie i kobiecości, by tworzyć swój obraz wedle swoich marzeń i możliwości.

Sarah McCoy w posłowiu zaznaczyła, że potraktowała życie Sary Brown jako swojego rodzaju kanwę – to nie jest biografia, a jedynie wyobrażenie o tym, kim była, kim mogła być i o tym, co po sobie zostawiła potomnym. Temat abolicjonizmu oraz Wojny Secesyjnej traktowany jest zazwyczaj w sposób bardzo męski – z perspektywy okopów, prochu i krwi, sporadycznie pisze się tutaj o kobietach, chyba że w konwencji koronek i upadających belles, jak w „Przeminęło z wiatrem”. W „Dzieciach Kartografa” patrzymy na niewolnictwo i na walkę z niesprawiedliwością kobiecym okiem – zaglądamy za firanki domów, wchodzimy na wrażliwe i delikatne terytorium, które czerpie swoją siłę z pomocy, daje z siebie wszystko, by inni mogli żyć. Ostatecznie historia Sary Brown i Eden to opowieści o przeznaczeniu i o tym, że czasami los nie daje być może tego czego, byśmy oczekiwali, nie spełnia naszych marzeń, ale w zamian zyskujemy coś zupełnie nowego i nieoczekiwanego za co warto być wdzięcznym. To dzieje rodzin i tego, co tworzymy wokół siebie przez całe nasze życie, naszym czynem, odwagą i poświęceniem.

Dwie kobiety, dwie nakładające się na siebie opowieści, przeszłość i przyszłość idące ręka w rękę. Podobnie jak w „Córce piekarza”, tak i w „Dzieciach kartografa” Sarah McCoy połączyła bohaterki, dała im wspólne bolączki i cienie, by poprzez historię odnalazły siebie na nowo. Z pewnością amerykańska pisarka ma talent do tworzenia takich powieści – ciepłych, kobiecych, pełnych pasji i walki o lepsze jutro dla siebie, swoich bliskich i ludzi, którym udaje się pomóc. Czasami bywa zbyt przewidywalnie, czasami wątek współczesny i problemy dniaa dzisiejszego bywają zbyt trywialne w porównaniu z historycznym bagażem przeszłości, jednak „Dzieci kartografa” przekonują swoim przesłaniem:

„Życia nie da się zmusić, żeby było takie jak chcemy, wtedy gdy chcemy. Nie można zmienić dnia wczorajszego ani, kontrolować jutra. Możemy żyć tylko dzisiaj najlepiej jak potrafimy, co czasem okazuje się lepsze niż myśleliśmy.”

O.

NaSKróty

FABUŁA:

  • Sarah Brown, córka legendarnego abolicjonisty Johna Browna, kontynuuje dzieło ojca, ratuje rodziny i pomaga niewolnikom zbiec na Północ. Tworzy sekretne mapy, specjalny kod, który wymalowuje na płótnach i lalkach. Taką lalkę, a w zasadzie jej głowę, po latach znajduje w swoim domu Eden, kobieta, którą zawiodło życie i dzięki niej znajdzie klucz do przeszłości i odnajdzie sens istnienia.

TEMATYKA:

  • Niewolnictwo, abolicjonizm, walka z niewolnictwem, Wojna Secesyjna, historia Stanów Zjednoczonych, John Brown, Sarah Brown, bezpłodność, kobiecość, rodzina.

DLA KOGO?

  • Dla czytelników spragnionych łagodnych, wrażliwych powieści, które łączą przeszłość i przyszłość, w których czuć piętno historii oraz kobiecą siłę.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki. <3

Podziękowanie4

**Po więcej „Dzieci Kartografa” i KONKURS koniecznie zajrzyjcie na vloga! 🙂 Filmik pojawi się ok. 18:00.

Komentarze do: “„Dzieci Kartografa” Sarah McCoy – recenzja

  1. Mona Te napisał(a):

    Mam jakieś książkowe spaczenie – bardzo lubię czytać właśnie takie książki i muszę przyznać, że o nich nie słyszałam – ba! nawet o autorce nie słyszałam! 😀 Muszę koniecznie nadrobić! 😀

  2. Roksana napisał(a):

    Wspomniane przesz Ciebie ” wyobrażenie Sary Brown” tak zafascynowało mnie w” Dzieciach kartografa” . Jeśli miałabym porównywać to historii Eden brakuje „tego czegoś” .Oczywiście nie brakuje elementów urokliwych w tej części książki, ale postać Sary to naprawdę atut powieści 🙂 Jednak nie zmienia to faktu, że pomimo „zwykłości”losów drugiej z kobiet jest to piękna opowieść:-).

    • Bombeletta napisał(a):

      Fakt faktem, że te współczesne wątki nie umywają się do historycznych. 🙂 Ale wątek Eden mimo wszystko uważam za o wiele ciekawszy o tego Reby. 😀

  3. blueberry76 napisał(a):

    Zamierzam zaprezentować lekturę podczas lekcji w drugiej gimnazjum, ale nie jestem pewna czy nie pojawiają sję tu tzw. fragmenty dla dorosłych. Mogłabyś mi odpowiedzieć?

    • Bombeletta napisał(a):

      Z tego co pamiętam to takich fragmentów w książce nie ma, ale jest sporo brutalnej historii Stanów Zjednoczonych – warto zwrócić uwagę, że to opowieść o Wojnie Secesyjnej, o rasizmie i abolicjonizmie oraz przemocy, jaką niosły za sobą tamte czasy.
      Pozdroaiwnia! 🙂

      • blueberry76 napisał(a):

        Dziękuję bardzo. Książka jak najbardziej ma ukazywać prawdę, bowiem to nauczyciela nie urazi, acz wątki dla dorosłych mogłyby zostać niemile odebrane.

  4. czytelniczka napisał(a):

    Jest to powieść owszem? Pozostaje kwestia jaki to gatunek, historyczny? Historyczno-obyczajowa? Będę wdzięczna, jeśli zdołasz odpowiedzieć na moje pytanie.

Dodaj komentarz: