Site icon Wielki Buk

„Psiego najlepszego” W. Bruce Cameron – recenzja

Świąteczna atmosfera nieodłącznie kojarzy się z ciepłem rozgrzanego domu, przytulną, kominkową atmosferą, piernikowym zapachem unoszącym się w powietrzu i zapowiedzią rodzinnych chwil. To czas wzruszeń, wspomnień, czas, który poświęcamy najbliższym. Wspólnie pogrążamy się w zadumie, robimy plany, dziękujemy za miniony rok Tak powinno trochę być, ale nie można ukrywać, że współczesne Święta Bożego Narodzenia to często przede wszystkim zakupowy szał, gorączka przygotowań, kłótnie i wymuszona pora wspólnego posiłku. I prezenty. Im bardziej wyrafinowane tym lepiej, im słodsze, tym bardziej wyczekiwane, a cóż jest bardziej słodkiego dla dziecka od szczeniaczka znalezionego pod choinką? Stop! Warto pomyśleć, zanim weźmie się odpowiedzialność za czyjeś życie, warto pamiętać, że zwierzak to nie zabawka.

Pamiętacie Był sobie pies i opowieść o futrzaku, który powraca w wielu wcieleniach, by wykonać swoje zadanie i spełnić swój los? Szykujcie się na kolejną dawkę wzruszeń, tym razem z świątecznym, bożonarodzeniowym wydaniu z przesłaniem prosto od W. Brucea Camerona Psiego najlepszego.

Życie Josha Michaelsa nie układa się ostatnio najlepiej. Jednak los potrafi płatać figle i obracać wszystko do góry nogami w najmniej spodziewany sposób. Pod drzwi Josha trafia podrzucona, ciężarna suczka Lucy, a wkrótce na świat przychodzą wyczekiwane maluchy. Zagubiony i zdezorientowany Josh, który nigdy nie miał do czynienia z psami szuka pomocy w lokalnym schronisku, gdzie poznaje opiekunkę Kerri. Razem stawią czoła psim wyzwaniom i odnajdą coś, czego tak długo brakowało im w ich życiu.

Ostrzeżenie ode mnie wrażliwej psiary, która potrafi zalać się łzami w ułamku sekundy, tym bardziej teraz, gdy jeden z moich psich Potworów odszedł za Tęczowy Most Psiego najlepszego, podobnie jak Był sobie pies to lektura chwytająca za serce. Po raz kolejny W. Bruce Cameron zabiera czytelników do sedna psiego świata tutaj liczą się proste gesty, prawdziwe uczucia i szczerość. Szczerość, dzięki której ludzcy bohaterowie zaczynają powoli odnajdywać się, pojmować sens swojego życia i rozumieć, że nawet jednym prostym gestem można odmienić swój los i los tych, którzy sami tego nie potrafią. Wtedy może zrodzić się więź silniejsza niż wszystko inne, więź specyficzna, o czym wiedzą wszyscy opętani miłością do swoich zwierzaków psiarze.

Bruce Cameron jest dobrze znany ze swojego uwielbienia do psiaków, zaangażowania w pomoc na rzecz zwierząt i promocji odpowiedzialnej opieki nad zwierzętami. Psiego najlepszego jest doskonałym przykładem jego uroczej, bardzo pozytywnej i amerykańskiej prozy, której celem jest ukoić serce, pocieszyć i poruszyć wzruszającą opowieścią z ważnym przesłaniem w tle. Nie można ukrywać, że opowieści Camerona bywają naiwne, nieco infantylne, ale to nieskomplikowanie treści pozwala wchłonąć całość i zadziałać na najprostszych emocjach, a czasami ta prostota działa najlepiej, tym bardziej przy tak istotnym przekazie. Takie ciepłe, przytulne powieści, jak Psiego najlepszego można czytać rodzinnie, wspólnie z dzieciakami, pod choinką, w otoczeniu czworonożnych przyjaciół, dzieląc razem magię Świąt Bożego Narodzenia i miłości do braci mniejszych, przypominając o tym, co najważniejsze.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kobiece. <3

*Zapraszam na filmik i na rozdanie!

 

Exit mobile version