Jedni piszą, że to horror, inni, że to zwykły dreszczowiec. To jak to jest z tym „Szeptaczem” Alexa Northa?
Kilkuletni Jake i jego ojciec Tom muszą jakoś pogodzić się ze śmiercią ukochanej matki i żony. Przeprowadzka do Featherbank ma być swoistym remedium na traumy i smutne wspomnienia. Nowym początkiem dla ojca i dla syna. Tom i Jake nie wiedzą jednak, że przed laty Featherbank terroryzował morderca kiluletnich chłopców zwany Szeptaczem, a teraz wszystko wskazuje na to, że ten powrócił. A przynajmniej powrócił ktoś, kto naśladuje jego zwyrodniałe dzieło. Dla miejscowych policjantów koszmarne śledztwo trwa, szukają ciała i wiedzą, że mają niewiele czasu, bo Szeptacz już szuka kolejnej ofiary. Pewnego dnia Jake zdradza ojcu, że pod oknem nowego domu ktoś czaił się w mroku…
„Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem…”
Powrót mordercy sprzed lat, dziecięca rymowanka, trauma śmierci… Jest też tradycyjne śledztwo, policyjne dylematy i walka z nieubłaganym czasem. „Szeptacz” to intrygujący orzech do zgryzienia, dlatego, że przed czytelnikiem rysuje się dreszczowiec z elementami grozy. Grozy cichej i niemal bezgłośnej, bo grozy wyobrażeń dziecięcych. Alex North wspomina, że do napisania „Szeptacza” zainspirowały go słowa jego własnego syna, jakoby bawił się z chłopcem mieszkającym w podłodze. Brzmi to tajemniczo, mrocznie i niepokojąco nie tylko dla rodzica, ale dla każdego, kto chociażby tak jak ja ma nieco nadwrażliwą wyobraźnię. Przyznajcie, że wspomnienie wyimaginowanych przyjaciół od razu potrafi spraraliżować (przynajmniej wielbicieli horroru), bo przed oczami przelatują wszystkie możliwe horrorowe scenariusze.
Orzech rozgryziony – „Szeptacz” to dreszczowiec z elementami grozy i tajemnicy, ale przede wszystkim to opowieść o ojcach i synach. O doświadczeniach ojcostwa. O oczekiwaniach i o porażkach. Także o wspomnieniach, które mogą rozmywać się po latach. I o mordercy. Seryjnym mordercy, tym najbardziej zwyrodniałym z możliwych, którego ofiarami padają bezbronne dzieci. Cała fabuła wciąga, trochę straszy i gra na emocjach. Alex North połączył wszystkie te wątki w spójny i fascynujący sposób. Każdy element opowieści ma sens, każdy wątek wskakuje na swoje miejsce w swoim czasie, a całość prowadzi motyw przewodni, czyli temat ojców i synów. Nawet kontrowersyjne według wielu czytelników zakończenie wydaje się w sam raz. North kończy wątek mordercy i zbrodni, kończy wątek śledztwa, zamyka także motyw rodzinny, ale pozostawia ten element tajemnicy. Niedopowiedzenie, które może przypaść do gustu szczególnie wielbicielom opowieści grozy.
Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po „Szeptacza” to pamiętajcie, że to nie jest horror. To dreszczowiec, to thriller – historia morderstwa i śledztwa. Ale znajdziecie w nim motywy grozy i sądzę, że tak jak ja będziecie umieli je docenić.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo ktoś szepcze pod oknem…
O.
*Zapraszam na film!