„Lockdown” Robert Ziębiński – recenzja

Robert Ziębiński napisał powieść, która przyciągnie wszystkich miłośników kultowego już amerykańskiego kina sensacyjnego przełomu lat 80. i 90., z współczesnym, pandemicznym twistem – czas na „Lockdown”!

CZAS NA LOCKDOWN

Na świecie zaczyna szaleć śmiertelnie niebezpieczny wirus, władze wprowadzają totalny lockdown, a Warszawa pogrąża się w chaosie. Bizneswoman Olga Maj miała wielkie plany, wielkie inwestycje, z którymi wiązały się równie gigantyczne pieniądze, a teraz niczego już nie może być pewna. Grunt łamie się pod jej nogami, gdy nieznani sprawcy porywają jej nastoletnią córkę Dominikę. Pandemia szaleje, okup przekracza możliwe do wypłacenia w tych warunkach kwoty, więc zostaje jej tylko jedno – zawalczyć o swoje dziecko wszelkimi możliwymi sposobami zanim będzie za późno. Dla Olgi i jej partnera w zbrodni zaczyna się prawdziwa walka z czasem!

JAZDA BEZ TRZYMANKI

Robert Ziębiński to znany pożeracz popkultury w każdej możliwej postaci, a jego powieść to dowód na prawdziwe zamiłowanie do klasycznego kina akcji w duchu filmów z Arnoldem Schwarzeneggerem, Sylwestrem Stallonem czy Stevenem Seagalem. Autor bawi się dobrze ogranymi schematami znanymi z klasycznego kina sensacyjnego, wykorzystuje je na swoją korzyść i przekłada na literacką formę. Tutaj nawet oklepane wyrażenie „jazda bez trzymanki” nie oddaje w pełni szaleństwa i emocji, jakie towarzyszą bohaterom „Lockdownu”. Fabuła przypomina rozbudowany scenariusz, w którym najważniejszą rolę odgrywa przede wszystkim intensywna akcja, pełna zwrotów i niemożliwych w prawdziwym życiu scen.

LITERATURA ZEMSTY

Chociaż to przerysowanie i swoista hiperbolizacja są charakterystyczne właśnie dla tego gatunku filmowego, to w prozie sprawdzają się, owszem, o ile czytelnik odpuści drążenie i doszukiwanie się szczegółów. Dla przykładu, temat pandemii – to punkt wyjścia dla naszych bohaterów, to pierwotna przyczyna kolejnych wydarzeń, o której nikt już nie myśli, gdy akcja rozkręca się w odpowiednim kierunku. Komu w głowie maseczki, ostrożność, zachowywanie jakiegokolwiek dystansu, kiedy trzeba skopać tyłki i dokonać zemsty?  Zemsta bowiem jest tutaj najważniejsza i stanowi motywację wszelkich możliwych działań, aż do przewidywalnego finału.

PRZEWIDYWALNA?

Czy ta przewidywalność, prędkość czy niewdawanie się w fabularne szczegóły działają na niekorzyść „Lockdownu”? Nic podobnego! Każdy gatunek rządzi się swoimi prawami i Robert Ziębiński dobrze o tym wiedział, korzystając z reguł i schematów, które rozpoznają miłośnicy kina sensacyjnego w duchu minionych lat.

Kto tak jak docenia wspomniane wcześniej filmy ze Stallonem, Seagalem oraz Schwarzeneggerem, ten podczas lektury będzie bawił się znakomicie.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kobiecym.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Komentarz do: “„Lockdown” Robert Ziębiński – recenzja

  1. Elżbieta Rogalska napisał(a):

    Książka ciekawa. Myślę, że znajdzie wielu odbiorców zważywszy na obecne sytuacje na świecie. Szczególnie, że dużo lżejsza, mniejsza objętościowo ale też lżej napisana niż Stephena Kinga Bastion. Chociaż mistrza grozy uwielbiam.

Dodaj komentarz: