W „Saturninie” powracają motywy tak dobrze znane z „Dygotu”, „Śladów” czy „Rdzy”, pełne czułości rodzinne wątki, wielka historia i zwykli ludzie w nią uwikłani. To najbardziej osobista powieść Jakuba Małeckiego, proza jaką znamy i kochamy.
ŻYCIE SATURNINA
Życie Saturnina mogło potoczyć się inaczej. Mógł trenować, mógł piąć się wysoko, marzyć o zwycięstwie w podnoszeniu ciężarów. Mógł wygrać. Ale przegrał, kontuzja, stracone złudzenia… Teraz wiedzie zwykłe, samotne życie, jest po prostu sprzedawcą, który od krainy marzeń trzyma się z daleka. Kiedy pewnego dnia znika jego dziadek, Saturnin na prośbę matki wraca w rodzinne strony. Tam dopada go przeszłość zarówno jego, jak i jego bliskich… Połknięte gumy, tajemnicze krainy zagubione w czasie i przestrzeni, czas dzieciństwa i rozczarowującego dorastania. I dziadek… Dziadek, który przed laty zamknął się w wewnętrznej ciemności, w odłamkach pamięci i niepamięci, a teraz zniknął. I Saturnin musi go odnaleźć.
INTYMNY ŚWIAT MAŁECKIEGO
Kto z Was miał szansę przeczytać „Dygot”, „Ślady” czy „Rdzę”, ten w „Saturninie” odnajdzie podobne wątki, dobrze znane motywy, odwiedzi bliskie czytelniczemu sercu miejsca. I znów zanurzy się w ten specyficzny, jakże intymny świat prozy Jakuba Małeckiego wypełniony po brzegi realizmem magicznym, egzystencjalnym dygotem, nieprzerwanym poszukiwaniem. Na kartach „Saturnina” spotkamy ludzi skrzywdzonych, naznaczonych historią, którzy noszą niezmywalne piętno przeszłości. Powrócą też zmarli i ich opowieści pełne bólu, rozpaczy, ostatnich chwil zamkniętych jak w szklanej kuli, ostatniej bańce pamięci. Wojna wraca też, bo od wojny to wszystko się zazwyczaj zaczyna, ta międzypokoleniowa trauma, która przenika do krwi i drąży miejsce w sercu i wyobraźni.
KRZYK W CISZY
Małecki ma ten dar, by pisać o krzywdach, o smutku, o umieraniu z niespotykaną delikatnością i wrażliwością. Jego bohaterowie często milczą, a w tym milczeniu zawiera się najwięcej słów, najwięcej prawdy. A my podskórnie czujemy, że w ich ciszy rozlega się wrzask, kanonada, zawodzenie tak potężne, że odbiera głos. Nawet ten tytułowy Saturnin uwikłany jest w przeszłość, w niespełnione marzenia, w nieuchwytne pragnienia, których nie potrafi już spełnić. Tak swoje własne, jak i swoich bliskich, przodków, tych, którzy niby odeszli, a którzy wciąż kręcą się między żywymi i nie pozwalają im zasnąć.
INTENSYWNA W EMOCJE
Powtarzam to przy okazji każdej nowej opowieści spod pióra Kuby i powtórzę się również dziś, że to jest autor, który instynktownie podnosi sobie poprzeczkę. Każda jego kolejna historia jest dojrzalsza, czulsza, emocjonalnie intensywniejsza.
Zazdroszczę wszystkim czytelnikom, którzy jeszcze „Saturnina” nie czytali, a tym, którzy prozy Jakuba Małeckiego jeszcze nie znają – zazdroszczę podwójnie. Czeka Was bowiem literacka podróż, która poruszy najczulsze struny w sercu.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem SQN.
**Zapraszam na film i na KONKURS!
Lubię twórczość Małeckiego, więc na pewno sięgnę po „Saturnina”.
Mam nadzieję, że i Ciebie zachwyci.
Nie do końca trafiona w moje gusta, ale przeczytana 🙂 Choć to moja kolejna przygoda z Małeckim i doceniam styl pisania.
Na pewno warto przetestować Małeckiego na swojej czytelniczej skórze – nie każdy się zakocha, ale znać warto. 🙂
Wsiąkłam w książki Jakuba Małeckiego. We wszystkie, jeszcze tylko Święto ognia mam na deser. Piszę o nich na fejsie, wydaje mi się, że powinnam jeszcze raz przeczytać i napisać..Zachwyt prozą…pierwszy prawdziwy i głęboki od czasu „Weisera Dawidka”. Cudowne są Twoje opisy książek. Wspaniałe. POzdrowienia!!!