„Lina” Sara Antczak – recenzja

Opowieść o wielkich marzeniach, o górskich szczytach i przetrwaniu mimo wszystko – „Lina” Sary Antczak.

NA KRAWĘDZI

Mikołaj od lat próbuje pogodzić się z nagłą śmiercią ojca, znanego himalaisty. Buntuje się, pogrąża w nałogach, żyje na krawędzi i igra z prawem. Nina od dziecka walczy o przetrwanie. Była nawet w samym piekle. Pobyt w domu dziecka pozostawił blizny na jej ciele i na psychice. Teraz po prostu próbuje iść na przód, chociaż ledwo wiąże koniec z końcem. Dziewczyna marzy o górach, o wyprawach, o których do tej pory czytała jedynie w książkach. Wie, że tylko tam w górze odnajdzie ukojenie. Mikołaj i Nina poznają się w klubie wspinaczkowym i chociaż każde z nich walczy ze swoimi demonami, to coś przyciąga ich do siebie. Na przekór im samym.

ZDOBYWAĆ SZCZYTY…

Sięgając po powieść Sary Antczak byłam pewna, że sięgam po opowieść new adult, której główną osią będzie miłość, która rodzi się między bohaterami, ich uczucie i namiętność, w której się w końcu odnajdą. Nie mogłam się bardziej pomylić. „Lina” od pierwszych stron zabiera czytelnika w świat ludzi opętanych wspinaczką. Trochę dzikich, nieujarzmionych, dla których miasta są jak klatki, a granice istnieją po to, by je przekraczać. Żyją pośród legend o tych, którzy weszli wyżej niż ktokolwiek inny na świecie. Oddają hołd tym, których zabrały góry i zniknęli w lodowej nicości. Marzą, by kroczyć ich ścieżkami, by również stać się częścią tej wielkiej opowieści. Sara Antczak umiejętnie wprowadza czytelnika w ten świat, ukazując jego jasne i te ciemniejsze strony. W naturalny sposób dzieli się profesjonalną nomenklaturą, pokazuje ścianki wspinaczkowe, tłumaczy sposoby działania sprzętów.

Jednak to jedynie tło dla dramatów Mikołaja i Niny – pary młodych ludzi, którzy tak naprawdę dopiero wchodzą w dorosłość. Ich życie do tej pory naznaczone jest tyloma bliznami, takim cierpieniem i zagubieniem, że czeka ich jeszcze długa droga, zanim uda im się naprawdę dorosnąć, naprawdę dojrzeć. Teraz po prostu próbują być i przetrwać kolejne dni. Pomaga im w tym marzenie o wielkiej wspinaczce, o ucieczce w krainy pośród chmur, tam, gdzie liczy się tylko siła ich własnych mięśni.

OPOWIEŚĆ O PRZETRWANIU

„Linę” pochłaniać można z narastającą fascynacją. Tym bardziej, jeśli o wspinaczce i górskich szczytach wiemy tylko tyle, co można przeczytać w sieci czy dowiedzieć się z filmów. Sara Antczak pokazała motywacje tych, którzy wspinają się mimo wszystko i za wszelką cenę. Pokazała stawki, o które często walczą. A zakończenie zaskakuje swoją dojrzałością.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kobiecym.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: