„Złudzenie” Nicola Rayner – recenzja

Nieoczywista bohaterka, bolesne niedopowiedzenia, obsesje, które dręczą przez lata, czyli bestsellerowa pisarka powraca z thrillerem psychologicznym, który trudno wyrzucić z głowy – „Złudzenie” Nicoli Rayner.

FRAN I CHARLES, CHARLES I FRAN

Charles. Przystojny, Sympatyczny. Taki dobry. Charles, który biega po boisku do rugby. Charles, którzy rzuca mimochodem nic nieznaczący komentarz. Charles. Miłość życia Fran. Od lat nastoletnich Fran nie widzi nikogo innego poza Charlesem. W jej oczach są jak Jane Eyre i Edward Rochester – nieidealni, ale stworzeni dla siebie. Szkoda tylko, że Charles o tym nie wie. A Fran nie ma już piętnastu lat, tylko ponad trzydzieści. I wciąż życie obsesją. Coś jednak połączy wreszcie ją i jej ukochanego. A wszystkie maski zaczną po kolei opadać.

OCZAMI MIŁOŚCI

Przepadam za bohaterkami, którym za nic na świecie nie można ufać. W „Złudzeniu” wchodzimy w świat zupełnie nieprawdopodobny, wymyślony, wykreowany na potrzeby kobiety, która nie może i nie chce pogodzić się z prawdą. Kobiety, której całe życie i myśli poświęca tylko jednemu mężczyźnie, a ten… No cóż. Ona już dawno temu utraciła młodzieńczą niewinność, utraciła też klarowność myślenia, ale zapał pozostał, bo jej karmiona latami obsesja jedynie umocniła się z czasem. Autorka doskonale ukazała zaślepienie totalne, takie, które tworzy iluzje i złudzenia, które nakłada filtry na prawdziwą rzeczywistość, które jest niebezpieczne im dłużej trwa. A to trwa wystarczająco długo.

Nicola Rayner zaserwowała nam w „Złudzeniu” nie lada ucztę – czytelnik przenika iluzję, natyka się na kolejne zwroty akcji, wreszcie otrzymuje obuchem w głowę. Zaskoczenie, oszołomienie, satysfakcja. Czyta się lekko, przyjemnie, autorka zadbała o naszą dobrą zabawę, a to przy lekturze takich powieści właśnie o to przecież chodzi.

O.

*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: