Bestsellerowa autorka Paula Hawkins powraca z trzecią po „Dziewczynie z pociągu” i „Zapisanym w wodzie” powieścią ze zbrodnią w tle i znów wrzuca swoje bohaterki w prawdziwe oko cyklonu w „Powolnym spalaniu”.
W CIENIU ZBRODNI
Na jednej z barek mieszkalnych na rzece w Londynie zostaje odnalezione ciało młodego mężczyzny. Został zamordowany, a sposób w jaki zginął świadczy o silnych emocjach zabójcy lub… zabójczyni. Z ofiarą bowiem związane było kilka pozornie niepowiązanych ze sobą kobiet, a każda z nich miała motyw, by dokonać tej zbrodni. Rusza śledztwo, które odkryje więcej tajemnic, niż ktokolwiek mógłby się po tym morderstwie spodziewać.
POWOLNE SPALANIE
W jednym z ostatnich wywiadów dla hiszpańskiej edycji magazynu Elle, Paula Hawkins zdradziła, że historia „Powolnego spalania” rozpoczęła się od dziewczyny z problemami, od młodej kobiety, którą autorka zobaczyła na ulicy, a której w powieści nadała imię Laura i zbudowała jej własną skomplikowaną historię. Do Laury dołączyły kolejne bohaterki – odrzucone, odmienne, niepasujące do społecznych norm. Takie, które mają w sobie element destrukcyjny, jakąś rozpacz wewnętrzną, skazę, od której nie sposób odwrócić wzroku. Swoisty „ból duszy”, jak powiedział kiedyś Amos Oz.
„Powolne spalanie” bowiem, to opowieść o tym, że każdy z nas kryje w sobie cząstkę tego, co niszczy nas od środka. W powieści Pauli Hawkins, pięć skrzywdzonych bohaterek, pięć kobiet, którym nie można ufać, dzieli traumy dzieciństwa, pragnienie zemsty, tęsknotę za miłością i miłość samą w sobie. Łączą je emocje, które zdają się być pożerającym człowieka ogniem, a jeśli damy im pożywkę – pochłoną nas żywcem. Powoli, powolutku, zostawiając jedynie skorupę, szkielet pozbawiony wszystkiego.
„Dziewczyna z pociągu” (recenzja) przypominała mi sztampowy, hallmarkowy chwyt fabularny, nie zaskoczyło między nami. „Zapisane w wodzie” (recenzja) natomiast ujęło mnie swoją dojrzałością i mrokiem, rehabilitując Hawkins w moich oczach jako pisarkę. A „Powolne spalanie”? To wciągający, intrygujący dreszczowiec, który bawi się z czytelnikiem na kilku płaszczyznach odbioru. Znajdziemy tu kilka opowieści zaklętych w jedną, spójnych i pokręconych, prowadzących prosto do jądra ciemności ludzkiej skomplikowanej duszy.
Widać, że Hawkins ma swój charakterystyczny kameralny styl, ma również ulubione motywy, natomiast jej bohaterki to zawsze kobiety w jakiś sposób wyklęte, z pogranicza społeczeństwa, naznaczone niewidzialnym piętnem. O ile „Zapisane w wodzie” wciąż pozostaje dla mnie najlepszą powieścią spośród trzech napisanych przez Paulę Hawkins do tej pory, to „Powolne spalanie” znajdziemy tuż za nią, tworząc mocny thrillerowy punkt na tegorocznej literackiej mapie.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.
**Zapraszam na film i na KONKURS!
Nigdy nie czytałam książek tej autorki, chociaż słyszałam wiele dobrych słów na jej temat. Skoro uważasz, że jest to jej najlepsza książka to może właśnie od niej zacznę. Kto wie, może mi się spodoba 😉
Najlepsza jest „Zapisane w wodzie”, „Powolne spalanie” jest zaraz po niej. 🙂 Mimo to, życzę Ci wspaniałej lektury! 🙂