„W cieniu terapeutki” Anna Krystaszek

Zaskakujący debiut i nowy, intrygujący głos wśród polskich autorek dreszczowców – „W cieniu terapeutki” Anny Krystaszek. Kiedy za thriller psychologiczny zabiera się prawdziwa terapeutka, wiedzcie, że coś jest na rzeczy!

„Szłam dziarskim krokiem w stronę wskazanego przez informatora miejsca.”

W CIENIU TERAPEUTKI

Ta opowieść zaczyna się od śmierci. Na służbie, w czasie samotnej, źle skoordynowanej akcji ginie policjantka. Pozostawia po sobie niedokończone śledztwa, w tym to dotyczące pewnego wypadku samochodowego, w którym zginęli ojciec i syn, mąż i dziecko psychoterapeutki Magdy. Minęły lata od tamtych wydarzeń, ale Magda wciąż nie może się z nimi pogodzić. Wróciła co prawda do zawodu, prowadzi terapie, ma swoich pacjentów, ale… Nawet z nimi nie czuje się pewnie i nic w tym dziwnego, bo każdy z nich skrywa swój sekret, swoje bolączki, tajemnice, które tylko czekają na odkrycie. Wkrótce w otoczeniu Magdy znów przestaje być bezpiecznie.

PISZ O TYM, CO ZNASZ

Mark Twain podrzucił kiedyś początkującym pisarzom jedną, inspirującą radę: pisz o tym, co znasz. Tym tropem poszła Anna Krystaszek, kreując fabułę do „W cieniu terapeutki”, w końcu sama co nieco na zawiłościach ludzkiej psychiki się zna i niejedną terapię miała szansę w swoim zawodowym życiu poprowadzić. Podejrzewam, że jako socjoterapeutka, zajmująca się terapiami grupowymi i terapią uzależnień była niejednokrotnie również świadkiem zachowań niepokojących, odbiegających od normy, z którymi mierzyli się jej pacjenci. To wieloletnie doświadczenie można wyczuć między kartami jej debiutanckiej powieści, można dostrzec rozeznanie w blaskach i cieniach tego, co skrywa drugi człowiek. Wreszcie – uwierzyć, że to wszystko mogło przecież wydarzyć się naprawdę.

„W cieniu terapeutki” bywa pogmatwana jak supełek – czytelnik cierpliwie podąża za tropem, rozplątuje zagadkę nitka po nitce, z zainteresowaniem śledzi poczynania kolejnych bohaterów. Każdy z nich coś ukrywa, każdy dostaje również od Anny Krystaszek swój głos, dzięki czemu możemy podejrzeć wydarzenia z jego właśnie perspektywy. Z każdym kolejnym rozdziałem, każdą relacją napięcie narasta, pod powierzchnią gotuje się, nic tylko czekać na wybuch, na tę erupcję ludzkich pasji, namiętności i zła. A kiedy już niby wszystko wydaje się jasne – szok, zwrot, przekręt – znów niczego nie możemy być pewni, aż do samego końca.

Lubię odkrywać nowe głosy w polskiej literaturze gatunkowej, lubię dostrzegać potencjał pośród debiutantów, którzy dopiero raczkują na polskim rynku wydawniczym. Z pewnością będę śledzić poczynania literackie Anny Krystaszek, bo chociaż widać, że to dopiero początki, a jej warsztat pisarski bywa chaotyczny, to już zawiłościami fabularnymi i zagadką „W cieniu terapeutki” zaintrygowała mnie na tyle, że do samego końca siedziałam jak na szpilkach. Autorka zapanowała nad wielowątkową fabułą, sprytnie też połączyła wszystkie elementy układanki, a to nie jest wcale takie oczywiście. Szykujcie się na lekturę ciekawą, dynamiczną, wciągającą, a o to przecież chodzi w dobrym dreszczowcu psychologicznym.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem MUZA.

**Zapraszam na film i na KONKURS!

Dodaj komentarz: