„Nigdy” Ken Follett – recenzja PATRONACKA

Pesymistyczna wizja jednej z potencjalnych przyszłości pióra jednego z historycznych tytanów – thriller polityczny „Nigdy” Kena Folletta.

NIGDY NIE MÓW NIGDY

Amerykańska pani prezydent z ramienia partii republikańskiej Stanów Zjednoczonych. Po drugiej stronie oceanu przywódca Komunistycznej Partii Chin. Wokół chaos nieoczekiwanych wydarzeń, który obejmuje cały świat, od afrykańskiej pustyni po granice obu Korei. Misterna gra tajnych wywiadów, nieprzewidywalne ataki terrorystyczne, wyścig zbrojeń po każdej ze stron. Każdy czegoś pragnie, każdy o czymś marzy, każdy chce zniszczyć tego drugiego, by zyskać nad nim przewagę. A tle zwykli ludzie i wyzwania z jakimi przyjdzie im się zmierzyć. Dokąd zmierza przyszłość?

EFEKT MOTYLA

Ken Follett nitka po nitce, krok po kroku buduje pieczołowicie skonstruowany scenariusz, który może prowadzić tylko w jednym kierunku – tej ostatecznej, najokrutniejszej konfrontacji. Ukazuje cały ciąg pozornie niepowiązanych, niewielkich zdarzeń, splotów okoliczności, które działają jak efekt motyla. Jedno uderzenie skrzydeł w Afryce potrafi wzburzyć całym Dalekim Wschodem. Jedna kontrowersyjna decyzja, jedno nieprzemyślane słowo, jedna wywiadowcza pomyłka i wszystko runie w gruzy. Nieprzypadkowo Follett bierze na tapet skomplikowane relacje Zachodu i Wschodu, z naciskiem na imperia Stanów Zjednoczonych i Chin. Powieść ukazuje tarcia, potyczki, naciski, wreszcie – gdy opadają maski dyplomacji – wzajemne ataki i wojenne barwy. Kiedy powiedziało się A, trzeba powiedzieć B, nikt nie jest w stanie odpuścić, choć na szali ważą się losy całego świata.

Nie ma co ukrywać – „Nigdy” ma wydźwięk skrajnie pesymistyczny, ukazuje bowiem przyszłość w barwach najmroczniejszych, najciemniejszych. Follett budzi na nowo strach uśpiony po Zimnej Wojnie, strach przed potyczkami nuklearnymi, przed zagładą, która pochłonie wszystko i wszystkich. Pokazuje, że nad charakterystycznymi czerwonymi guzikami pieczę pełnią nie nieosiągalni giganci, ale zwyczajni ludzie. Ludzie, którymi kierują zwykłe słabości, zwykłe bolączki, zwykłe, ludzkie, niedoskonałe emocje. Miłość i nienawiść. Poświęcenie i żądza zemsty. Ta emocjonalność jest konieczna przy gatunku tak barwnym i fabularnie fantazyjnym jak thriller polityczny – pozwala kierować akcję na te najbardziej niekontrolowane tory, pozwala też podbijać stawki aż do nieskończoności. To Kenowi Follettowi udało się bez dwóch zdań.

Przed czytelnikami thriller polityczny najwyższej próby – „Nigdy” to pełna akcji, pełna sensacji, pełna intrygujących pytań wizja jakże niewesołej, jednej z potencjalnej przyszłości. Być może miejscami nieco przerysowana, ale nie byłoby fikcji, gdyby nie wychodziła poza granice tej politycznej, prozaicznej i pragmatycznej rzeczywistości. Wielbiciele gatunku powinni być zadowoleni.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Albatros.

**Zapraszam na film:

Dodaj komentarz: