„Akuszerki” Sabina Jakubowska – recenzja

Niezwykła, napisana z rozmachem powieść historyczna, dla miłośników twórczości Ałbeny Grabowskiej czy Elżbiety Cherezińskiej, hołd złożony akuszerkom i położnym pióra archeolożki, certyfikowanej douli, czyli „Akuszerki” Sabiny Jakubowskiej.

„A potem przypomniała sobie, co kiedyś powiedziała matka, wracając z trudnego porodu: ‘Kobiety potrzebują położnych. Prawdą jest, co kiedyś powiedział Pan Jezus że ostatni będą pierwszymi. To właśnie o nas, gdy przyjdzie potrzeba. Ano, na odwrót też bywa.”

KOBIECY LOS

Zima 1885 roku, podkrakowska wieś Jadowniki w Małopolsce. Osiemnastoletnia Franciszka po ciężkim porodzie traci swoje pierwsze dziecko, ale… przewrotny los daje jej w zamian życiowe powołanie. Dzięki matce, miejscowej akuszerce, dostaje pracę we dworze i sama też zaczyna pomagać, przyjmując na świat dzieci. Lata mijają, Franciszka zyskuje uznanie, mówią, że ma dar… Nie wie jeszcze, że jej los wkrótce ma się odmienić. Młoda kobieta dostanie szansę i będzie mogła szkolić swoje umiejętności w Krakowie… Rodzi się wielka historia.

NIEZWYKŁY ROZMACH

„Akuszerki” to jedna z tych powieści zanurzonych w historii, opleciona historią tak ściśle, że wiąże się ona nieodmiennie z losem samej bohaterki. Śledzimy losy Franciszki, która z prostej, wiejskiej dziewczyny staje się pewną siebie i swoich umiejętności kobietą. Kobietą, która wspiera i pomaga innym kobietom, gdy te najbardziej potrzebują jej opieki, jej czułych rąk, jej zrozumienia. Świątek, piątek, pokój czy wojna czy zaraza, ona musi stanąć na wysokości zadania, nie może zawieść matek, nie może poddać się trudnościom. Los akuszerki łączy się z pewną nieuchronnością natury – obserwuje nowe, rozkwitające życie, ale także niosącą rozpacz śmierć.

Sabina Jakubowska pozwoliła czytelnikom obserwować, podglądać nawet ten najintymniejszy moment narodzin, pośród wielu odmiennych, często niesprzyjających okoliczności. „Akuszerki” wypełniła realistycznymi, czasami nawet naturalistycznymi opisami porodów, połogów, poronień… Czytelnik musi być gotowy na kontakt z ciałem w każdej możliwej odmianie, ciałem niedoskonałym, które podejmuje nadludzkie wysiłki, by wydać na świat inne ciało. Autorka nie owija tutaj w bawełnę – przyjmowanie porodów to ciężka fizyczna praca, to skomplikowane procesy, to natura w najpełniejszej swojej krasie. Jednocześnie buduje niezwykle poruszającą, pełną czułości opowieść o kobiecie niezłomnej , która niesie pomoc, która gotowa jest na największe poświęcenie. Jej Franciszka próbuje pogodzić wiedzę czerpaną od doświadczonej matki, od tych, które były przed nią, z wiedzą, którą niesie ówczesna medycyna, co jak się okazuje wcale nie jest takie proste. Jak w wiejskiej chałupie, w jednej biednej izbie, pośród mrozu, pośród chaosu zadbać o wykute na pamięć procedury, dopełnić koniecznych formalności? Nie można przecież ot tak, być akuszerką – to zawód, który niesie zbyt wielką odpowiedzialność, zbyt wiele od niej zależy.

Ile w „Akuszerkach” jest ciekawostek medycznych! Ile znajdziemy fascynujących faktów historycznych! Nie wspominając o samej opowieści, o akuszerskich losach Franciszki i bliskich jej kobiet! Sabina Jakubowska wykonała tytaniczną pisarską pracę, płynnie łącząc historię ziem polskich, historię światową z fikcją literacką. Wykreowała wiarygodny, precyzyjny portret przełomu XIX i XX wieku, ze znawstwem też opisała bliską sobie wieś rodzinną, zaklinając ducha minionej epoki między słowami. Czytelnik odwiedza chłopskie chaty, pańskie domy, miejskie kamienice… Podgląda tamto życie, staje się na moment jego nieodłączną częścią. „Akuszerki” tym samym to niezwykłe doświadczenie, piękna literatura piękna, kobieca saga o kobiecości i o kobietach. Zachwycająca, a nawet onieśmielająca przez cały ogrom wiedzy i szacunku, który przekazuje. Niezapomniana.

O.

*We współpracy z Grupą Wydawniczą Relacja.

Dodaj komentarz: