„Na końcu ulicy” Diane Chamberlain – recenzja

Dwie kobiety, dwie historie, dwie linie czasowe i jeden dom, który wszystko połączy we thrillerze obyczajowym „Na końcu ulicy” Diane Chamberlain.

NA KOŃCU ULICY

Rok 2010. Amerykańskie Południe. Miasteczko Round Hill w Karolinie Północnej. Kayla Carter została sama po nieszczęśliwej, przedwczesnej śmierci męża. Razem z córeczką mają wprowadzić się do domu, nad którym tak ciężko pracowali. Coś jednak sprawia, że Kayla się waha… Spotyka kobietę, która próbuje ją odciągnąć od domu i namówić, by zrezygnowała z przeprowadzki.

Rok 1965. Ellie Hockley wychowywana jest w przeświadczeniu, że jest uroczą, południową belle, perłą pośród białej społeczności Round Hill. Ellie jednak chce być kimś zupełnie innym. To dlatego, wbrew rodzicom, podejmuje się wakacyjnej pracy w organizacji, która wspiera czarnoskórą społeczność.

Historia Ellie i Kayli zawraca do jednego miejsca, które połączy wszystko – do domu na końcu ulicy.

GRZECHY PRZESZŁOŚCI

Naprawić grzechy przeszłości. Uciszyć wyrzuty sumienia. Wypędzić zło, które terroryzuje wspomnienia. Bohaterki powieści Diane Chamberlain muszą skonfrontować się z bolesną historią miejsca, w którym to człowiek stał się potworem dla drugiego człowieka. Miejsca, w którym o pozycji społecznej i prawach decydował kolor skóry. Miejsca, w którym wyrządzono dramatyczne krzywdy, o których nie można w żaden sposób zapomnieć. Karolina Północna uznawana jest za tzw. „głębokie Południe”, to miejsce o charakterystycznych wartościach i często też niechlubnej historii.

„Na końcu ulicy” to bardzo amerykański thriller, jedna z tych powieści, które wyciągają na wierzch grzechy amerykańskiego Południa, bolączki tamtej społeczności, historyczną rozpacz zanurzoną w tamtej ziemi. Diane Chamberlain sięga do nie tak dalekiej historii, wykorzystuje prawdziwe instytucje, umiejętnie łączy fikcję literacką z faktami historycznymi. Autorka porusza tematy niesprawiedliwości społecznej, rasizmu i wykluczenia. Także głęboko zakorzenionej nienawiści i uprzedzeń. Wreszcie, zakazanej miłości oraz społeczności, która głęboko pogrzebała swój sekret. Nie ma w tym jednak nic banalnego ani uproszczonego – Chamberlain pozwala czytelnikowi obserwować skomplikowane relacje międzyludzkie, tworząc nastrój tamtych lat, tamtego okresu, zarówno pod względem politycznym, jak i społecznym.

To powieść, która łączy tajemnicę i dramat rodzinno-społeczny, thriller z powieścią obyczajową. To ryzykowna mieszanka, która przy dodaniu elementów stricte historycznych mogła nie wypalić. Ba, mogła okazać się całkowitym fiaskiem. Diane Chamberlain zadbała jednak o to, by o tych najtrudniejszych tematach pisać z wrażliwością, z delikatnością, ukazując mrok, ale też światło, które gdzieś tam prześwituje przez czeluść niegodziwości. „Na końcu ulicy” to zaskakujące doświadczenie, historia pociągająca i niepokojąca, której – przyznam się – wcale nie spodziewałam się po autorce. Z przyjemnością sięgnę po więcej jej powieści.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.

Dodaj komentarz: