„Miasto w chmurach” Anthony Doerr – recenzja

Długo wyczekiwana najnowsza powieść Anthony’ego Doerra, który zachwycił nas przed lat „Światłem, którego nie widać”, to hołd złożony książkom i miłośnikom książek, powieść, która przypomina o tym, że literatura łączy, a nie dzieli – „Miasto w chmurach”.

„Przodownik: Jakież tedy dla grodu wymyślim nazwanie? (…)
Dobromyśl (wskazując dumnie na niebo i chmury): Z onych dali górnych, z tych przestworów powietrznych i błękitów chmurnych, coś z wiatru…
Radzidruch: Niech więc Churokukułków się zowie!”

KIMKOLWIEK JESTEŚ…

„Nieznajomy, kimkolwiek jesteś, otwórz mnie, a dowiesz się rzeczy zdumiewających.”

Jedna starożytna opowieść, która pokona czas, pokona przestrzeń… Trzy niezwykłe, powiązane ze sobą historie. Rok 1453, Konstantynopol pod oblężeniem Imperium Osmańskiego zaraz upadnie, a ratuje się z niego dziewczynka imieniem Anna, która pod swoją pieczą ostatni egzemplarz pewnej księgi. Czasy współczesne, grupa dzieciaków pod przewodnictwem tłumacza i pasjonata Zeno wystawia starożytną sztukę w bibliotece miejskiej. Nie wiedzą, że grozi im coś strasznego… W przyszłości nastoletnia Konstance jest jedyną, która przetrwała. To w dawnych opowieściach szuka ukojenia i odpowiedzi. Ich wszystkich połączy siecią historia marzycielskiego Aetona, który pragnął zostać ptakiem, by dolecieć do utopijnego miasta pośród chmur.

GOBELIN OPOWIEŚCI

„Każda z tych książek, dziecko, jest drzwiami, bramą do innego miejsca, innego czasu. Masz przed sobą całe życie i te książki do samego końca będą twoje. To wystarczy, nie sądzisz?”

Sam Anthony Doerr nazywa swoją powieść gobelinem – gobelinem, „który odzwierciedlałby ogromną sieć naszych powiązań – z innymi gatunkami, ze sobą nawzajem, z tymi, którzy żyli przed nami, a także z tymi, którzy nadejdą, gdy nas już nie będzie.” Lepiej nie można ująć tego, czym „Miasto w chmurach” zdaje się być. To powieść, która jest jak pajęcza sieć, jak efekt motyla opowieści, gdzie jedna historia drga i migocze przez całe kolejne wieki. Konsekwencje jej oddziaływania są różne, inaczej wpływa na kolejnych czytelników, na kolejne postacie, które znajdą się pod jej wpływem. Jedno pozostaje pewne – ich wszystkich łączy niewidzialna nić, system powiązań, od którego nie mogą się uwolnić, nie mogą się z niego wyplątać, bo to on – ta właśnie opowieść – jest już częścią ich duszy, częścią ich osobowości, częścią ich życia i wyborów, jakich dokonają w przyszłości.

„Miasto w chmurach” napisane jest z rozmachem i z pomysłem, dopracowane w najmniejszych szczegółach. To powieść widowiskowa i fascynująca, ukazująca poszczególne momenty historii uchwycone u pewnej granicy, w momencie przesilenia. Upadek Konstantynopola, który wieńczy koniec ery Bizancjum. Współczesne fundamentalizmy i idealizmy, które prowadzą jednostki do czynów drastycznych. Przyszłość, w której nasza planeta woła o pomoc, a ludzie ratują się, jak tylko mogą. Żadna z tych ścieżek fabularnych nie jest do końca przewidywalna, Doerr bowiem w nieoczywisty sposób prowadzi swoją intrygę, otwierając przed czytelnikami całe pola do rozważań, do przemyśleń i interpretacji.

Sięgając po „Miasto w chmurach” powinniśmy być przygotowani na powieść niespieszną, odyseję przez czas i przestrzeń, przez historie poszczególnych postaci. To opowieść o uniwersalności opowieści, o ponadczasowości pewnych narracji, motywów, tropów. To hołd złożony gawędziarstwu i snuci historii, sztuce, która trwa i przetrwa, pielęgnowana przez kolejne pokolenia. To również oda do opowieści, które tworzą nas samych – budują to, kim jesteśmy, które tworzą nas i nasze miejsce w świecie. Napisana z lekkością i miłością do książek, do literatury, do czytelników.

Powtarzam niezmiennie i będę powtarzać kolejne lata: literatura łączy ludzi, nie dzieli, ma tę moc, ma siłę, która pozwala nam znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia, w miłości o książkach odnajdujemy siebie nawzajem. A powieść „Miasto w chmurach” Anthony’ego Doerra jest tych słów najlepszych przykładem.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Poznańskie.

Dodaj komentarz: