Elif Shafak niczym współczesna Szeherezada snuje opowieść o poszukiwaniu tożsamości, o podziałach i rozerwaniu duszy, ale przede wszystkim – o miłości w powieści „Wyspa zaginionych drzew”.
NA PODZIELONEJ ZIEMI
Cypr, rok 1974. Podzielona ziemia. Ziemia dwóch kultur i wpływów. Para nastolatków nic nie może poradzić – kochają się. Wbrew wszystkim, wbrew wszystkiemu. Grek Kostas i Turczynka Defne odnajdą azyl w tawernie w sercu miasta. To miejsce,w którym na chwilę można zapomnieć o podziałach, można po prostu kochać. To tu spogląda na wszystkich figowe drzewo, które spija opowieści i wspomnienia. Po latach, wychowana w Londynie szesnastoletnia córka Kostasa i Defne będzie szukać odpowiedzi, będzie próbowała rozwikłać rodzinne sekrety i odnaleźć własną tożsamość.
ZAKLĘTE WSPOMNIENIA
„Małe cuda się zdarzały. Tak jak nadzieja potrafiła zakiełkować z otchłani rozpaczy albo spokój piąć się wśród powojennych ruin, tak drzewo mogło wyrosnąć z choroby i rozkładu.”
Cypr. Zjawiskowa wyspa na Morzu Śródziemnym, która jawi się niczym raj, tak turystyczny, jak i podatkowy. Kurort na kurorcie, widowiskowe plaże, krajobrazy, które zapierają dech w piersi. Kulturowa kolebka, pełna wykopalisk archeologicznych, małych i większych cudów przeszłości. Kto spędza na Cyprze wakacyjne, sielskie chwile, kto kręci się wokół plaż i hoteli, z pewnością nie domyśla się, że to wyspa podzielona, o historii trudnej i bolesnej. Konflikt rozpoczął się przed wielu laty, Cypr przechodził z rąk jednych i drugich, był podbijany i odbijany. Był kolonią Wielkiej Brytanii i to dziedzictwo polityczne Brytyjczyków obserwujemy dzisiaj na wyspie. Cypr to bowiem wyspa wielokulturowa, na której dominują dwa główne wpływy, splecione w odwiecznym sporze – wpływ grecki i wpływ turecki. Zasieki, sztuczny podział, poszarpana tożsamość… Wspomnienia obustronnych prześladowań…
„Wyspa zaginionych drzew” sięga właśnie po tę skomplikowaną historię Cypru. Elif Shafak z wrażliwością i pisarską empatią snuje opowieść o podzielonej tożsamości, o poszukiwaniu odpowiedzi, o życiu w cieniu rodzinnych tragedii. O pokoleniu poszukiwaczy, zagubionym, wykorzenionym. To także opowieść o pamięci – pamięci zbiorowej, narodowej, historycznej. O tym, co przenosimy w sobie, czym dzielimy się, co nas tworzy. O ojczyznach. Tych porzuconych, utęsknionych, mitycznych. O opowieściach, które je tworzą. I oczywiście – „Wyspa zaginionych drzew” to historia miłości. Historia zakazanej miłości. Z perspektywy lat obserwujemy dramatyczne losy pary kochanków, których uczucie było silniejsze niż jakikolwiek podział. Dwojga ludzi, którzy gotowi byli szukać nowego świata dla siebie i dla tych, którzy po nich nadejdą. Chcieli odnaleźć ten nowy początek, ale przeszłość i dziedzictwo powracają zawsze, czy tego chcemy czy nie. Nawet po wielu latach. Tak, jak dawno pogrzebane sekrety.
U Elif Shafak nic nigdy nie jest oczywiste i jednoznaczne. Jej opowieści są jak baśnie Szeherezady – klejnoty ukryte w kolejnych szkatułkach, pełne symboli i odniesień. To sama przyjemność odkrywania, podejmowania zagadnień, zadawania pytań. „Wyspa zaginionych drzew” cała jest w takich klejnotach. Słuchamy kolejnych głosów, obserwujemy jak przeszłość przenika się z czasami współczesnymi, jak historia toczy się wbrew wszystkim i wszystkiemu. Shafak pokazuje, że od pewnych mechanizmów nie można się uwolnić, bez względu na to, jak daleko spróbujemy uciec. Udowadnia, że świat to zespół połączonych naczyń, to żywy system, na który składają się nie tylko ludzie, ale wszystko to, co wokół nas. Świat to jeden wielki organizm, w którego pamięci zaklęci jesteśmy wszyscy.
I jak to z prozą Elif Shafak bywa – czytamy z zachwytem, na wdechu, w oczekiwaniu.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.