„O gusłach się nie dyskutuje” Małgorzata Starosta – recenzja patronacka

Cztery przyjaciółki, które składają się na jedną milionerkę powracają! A wraz z nimi powraca seria W Siedlisku i równie podejrzani co podejrzliwi mieszkańcy Babiboru na Podlasiu! Powracają też tajemnice, folklor i… zbrodnia w „O gusłach się nie dyskutuje” Małgorzaty Starosty.

DO SIEDLISKA POWRÓT

Poznajcie Basię, Alutkę, Lilkę i Julkę, cztery przyjaciółki, które szczęśliwym trafem złożyły się na jedną milionerkę. Wygrane pieniądze przeznaczyły natomiast na największe marzenie – wspólny pensjonat w zjawiskowej lokacji. Ową lokacją jest wioska Babibór na Podlasiu, w której przyjdzie dziewczynom zmierzyć się z podejrzliwymi i co najmniej podejrzanymi mieszkańcami, lokalną tradycją i folklorem, którego one same staną się częścią. Ale o tym na razie cicho sza…

Po ostatnich dość skomplikowanych i konsternujących mieszkańców wydarzeniach do Babiboru powoli nadchodzi zima. Wraz z zimą sołtysowa i jej poczynania na chwilę znikają z pierwszego planu, na plan pierwszy natomiast wysuwa się pojawienie nowego księdza w parafii. A wraz z księdzem powraca też dawna historia Babiboru, niechlubne inkwizycyjne poczynania przeciwko kobietom, powraca też zbrodnia… Historia współczesna, historia sprzed wieku i… magia. A, i jeszcze „klątwy, czarownice, trucizny, jak z książek!”

POPRZECZKA PODNIESIONA

Oj, wysoko, bardzo wysoko samej sobie Małgorzata Starosta podniosła poprzeczkę, trzeci tom serii W Siedlisku bowiem to nie tylko najlepszy tom całej serii, ale najlepsza powieść samej Małgosi do tej pory. Nasza rodzima specjalistka od komedii kryminalnej tym razem postawiła na szeroki wątek obyczajowo-historyczny, z naciskiem na historię właśnie. Głównym motywem i zapalnikiem opowieści okazuje się motyw polowań na czarownice, procesów i inkwizycji. Historia mieszkanki Babiboru oskarżonej przed laty o czary, jej dramatyczne dzieje, związana z nimi tajemnica… Pojawia się magia, pojawiają się trucizny, a nawiązania do legendarnego „Imienia Róży” Umberto Eco nasuwają się tutaj same. Całość okazuje się też zdecydowanie mroczniejsza od odsłon poprzednich – autorka wprowadza elementy grozy i niesamowitości. To co namacalne, realne i rzeczywiste spójnie przenika to, co niedopowiedziane, co metafizyczne, a do czego zanurzeni w tradycji swojej ziemi Babiborzanie teoretycznie są jak najbardziej przyzwyczajeni. W końcu ziemia Podlasia bogata jest w dawną wiarę, przesądy i folklor, od którego nie ma tu ucieczki.

Bez obaw jednak, kto w powieściach Małgorzaty Starosty ceni jej cięty, inteligentny, czarny jak smoła humor, ten również się nie zawiedzie. „O gusłach się nie dyskutuje” pełna jest docinków, żarcików, przymrużeń oka to tu, to tam, wszystko jednak wyważone, dopasowane do ciemniejszej odsłony całości. Wisienką na torcie nieodłącznie pozostaje piękny, dopracowany do perfekcji język, polszczyzną bowiem Starosta posługuje się jak mało kto. Czyta się z zachwytem, przyjemnością i wypiekami na twarzy, a ten ostatni tom to nawet zdecydowanie bardziej niż tomy poprzednie (które już budziły przecież zachwyt). Widać w tej opowieści pasję, widać miłość tak do literatury, jak i do tradycji, widać fascynację tym, co dawne, a wcale nie do końca zapomniane.

Całość pozostaje tajemnicza, pozostaje zachwycająca, wciąga nas w intrygę i w zamysł. Pozwala też przenieść się z dala od zgiełku, od gonitwy codzienności, uciec tam, gdzie sielanka to jedynie pozory. Nie było lektury bardziej rozgrzanej jak letni „Szczęśliwy los”, bardziej jesiennej od „Miłość i inne klątwy” i nie ma lektury bardziej zimowej od „O gusłach się nie dyskutuje”. Pozwólcie się porwać i przenieść do Siedliska. Chociaż na kilka zaczytanych wieczorów.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Vectra.

Dodaj komentarz: