„Wiek czerwonych mrówek” Tania Pjankowa – recenzja

Powieść antysowiecka, antykomunistyczna, powieść historyczna o Wielkim Głodzie, o Hołodomorze – „Wiek czerwonych mrówek” ukraińskiej pisarki Tani Pjankowej.

WE WSI MACOCHY

„Głód! Straszliwy, bezlitosny, głęboki, wszechogarniający, nienasycony głód. Głód, który pochłania, toczy mnie, wyżera wnętrzności, przeszywa na wskroś moje wnętrze.”

Ukraina, rok 1933. We wsi Macochy panuje głód. Zaczyna się niepostrzeżenie, a potem pożera, zabiera, odbiera. Opuchnięte ciała, wchłonięte mięśnie, nogi, które odmawiają posłuszeństwa. Ludzie tracą siły, zanikają, znikają. Sowieckie, czerwone piekło dla nieposłusznych obywateli. Jedni próbują zachować godność, głodują po cichu, z wysoko podniesioną głową. Robią wszystko, by jakoś przetrwać, nie poddając się tej obrzydliwej czerwonej sile. Inni oddali jej serce już dawno temu. Zdradzają, donoszą, zabijają. I też głodują, ale inaczej. Z zazdrości, z pragnienia, z samotności. Wieś Macochy robi się coraz cichsza, coraz bardziej przezroczysta, zalana czerwoną rzeką.

PIEKŁO GŁODU

„Czerwone mrówki się mnożą, gromadzą w koloniach, błyskawicznie rozłażą po Ukrainie, po jej miastach, wsiach, chutorach. Rozlewają się, tak jak rozlewa się rzeka ognia ugorami porosłymi suchą trawą, złowrogo piszczą, chcąc zapanować nad nami, od dawna już nie ludźmi, lecz drobnymi milczącymi mrówkami. Przetrząsają nasze komory, nasze skrzynie, nasze kieszenie, zabierają nasze matki i dzieci, niszczą nas, wyżerają z tego świata, wyjadają cukier z naszych żywych dusz i nie mają litości dla tych, którzy odważają się strząsnąć je ze swojego kaftana. Mszczą się na nas… Za co one się na nas mszczą? Może za to, że chcemy być ludźmi władającymi swoją ziemią, uprawiać na niej zboże, jabłka, słoneczniki? Za to, że chcemy karmić swoje dzieci mlekiem, a nie łzami? Za to, że modlimy się do Boga, a nie do ich czerwonej samicy, ich wielkiej matki, którą one nazywają ojczyzną.”

Hołodomor. Wielki Głód. W listopadzie minęło 90. lat od tego niepojętego w skali historycznej ludobójstwa, którego Stalin dokonał na ludności ukraińskiej w latach 1932-33. Celem było zagłodzenie. Całkowita anihilacja. Powodem był bunt ludności ukraińskiej wsi przeciw kolektywizacji, przeciw nowej sowieckiej reformie, która wymagała całkowitego poddaństwa, równości i działalności na rzecz kołchozów. Zbuntowanych chłopom i ich rodzinom odmówiono możliwości pracy, odmówiono chleba, odmówiono prawa do życia. Terror głodowy pozbawił życia całe rodziny, wymierały całe wsie, całe okolice. Liczbę ofiar szacuje się na co najmniej cztery miliony, ale źródła podają również liczby sześciu milionów i dziesięciu.

Ten koszmar narodu ukraińskiego opisuje Tania Pjankowa w „Wieku czerwonych mrówek”. To fikcja literacka, ale ten rodzaj fikcji historycznej, która mogła wydarzyć się naprawdę, która wydarzyła się naprawdę, w której rzeczywistość przekroczyła możliwość opisywania jej słowami. Pjankowa przedstawia kolejne wydarzenia z kilku perspektyw, których podstawą staje się głód. Głód całkiem dosłowny, który dotyka kolejne rodziny, który dręczy i odbiera. Reakcja na owy głód różni się, ale jego finał jest zawsze ten sam. Śmierć. Bezlitosna i makabryczna. Głód metaforyczny, symboliczny kryje się natomiast w pragnieniach, w tęsknotach, we wspomnieniach. Kryje się w oczach, w rękach, w słowach. Głód nabiera również ciała i formy w powieści – jest zaczepny, wszechobecny, okrutny. On po prostu jest. Bez względu na to, jaką ścieżkę wybiorą kolejne postacie, bez względu na to, po której stoją stronie.

„Wiek czerwonych mrówek” to powieść brutalna, makabryczna, złowieszcza. Prostymi słowami, prostymi obrazami mówi wszystko, co powinna powiedzieć. Tania Pjankowa miejscami poetyzuje, miejscami upraszcza, wykorzystuje język, by kreować to najtrudniejsze wspomnienie historyczne. Jest tu ból, jest strach, jest rozpacz. Jest Hołodomor, który ludzi pochłania jak czarna, bezdenna dziura. A raczej czerwona. To powieść antykomunistyczna, antysowiecka, emocjonalnie rozdzierająca.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem MOVA.

Komentarz do: “„Wiek czerwonych mrówek” Tania Pjankowa – recenzja

  1. Marta napisał(a):

    Najbardziej przeraża fakt, że to mogło się wydarzyć naprawdę i pewnie się wydarzyło. Dopóki czytam horrory czy kryminały ale jest to stuprocentowa fikcja literacka to mnie nie rusza emocjonalnie ale powieści historyczne oparte o prawdziwe wydarzenia są po prostu przerażające bardziej niż najstraszniejszy horror. Obecnie czytam „Kwiaty dla Algernona” bardzo poruszająca opowieść o tym jak człowiek staje się coraz bardziej smutny wraz z większym zrozumieniem ludzi i świata. Czytając mam wrażenie, że łatwiej żyć w nieświadomości, człowiek jest wtedy szczęśliwszy. Polecam wszystkim lekturę.

Leave a Reply to MartaCancel reply