Trzy horrorowe perełki, trzy tytuły kobiecych autorek grozy, trzy opowieści, o których warto pamiętać, a które mam nadzieję ukażą się kiedyś w Polsce: „The Hacienda” Isabel Cañas, „The Confessions” Kanae Minato i „The Invited” Jennifer McMahon.
„The Hacienda” Isabel Cañas
Na ten tytuł ostrzyłam sobie pazury od momentu zeszłorocznej premiery, zapowiadałam Wam zresztą lekturę, a to dlatego, że reklamowano go jako nadprzyrodzoną gotycką powieść grozy, połączenie „Mexican Gothic” Silvii Moreno-Garcii i „Rebeki” Daphne du Maurier. I zdecydowanie coś w tym jest!
Pierwsza połowa XIX wieku, czas po meksykańskiej wojnie o niepodległość, ziemie dzisiejszego pogranicza. Po śmierci ojca, młodziutka Beatriz wychodzi za mąż za tajemniczego wdowca i przenosi się do jego posiadłości, tytułowej haciendy San Isidro, której teraz będzie panią. Decyzja o zamążpójściu jest dość nagła – Beatriz nie miała wyboru. I nawet plotki o podejrzanej śmierci byłej żony Dona Solórzano nie przekreśliły jej decyzji. Na miejscu jednak Beatriz przekonuje się, że to, co miało być azylem i nowym domem jest… nawiedzoną pułapką. Dziwna obecność prześladuje to miejsce i sny młodej pani, Beatriz więc zaczyna szukać pomocy. I tak łączą się ścieżki jej i młodego księdza o niezwykłych zdolnościach. Zaczyna się walka o duszę młodej kobiety.
Atmosfera z miejsca przywodzi na myśl posiadłość Manderley z powieści Daphne du Maurier, ale zamiast nadmorskiej Kornwalii, Isabel Cañas przenosi nas na meksykańską pustynię. Chociaż lokacja jest tak odmienna od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni – w końcu hacienda na pustyni to nie zamczysko na mglistych wrzosowiskach, to jednak autorka sprawiła, że od początku przechodzą czytelnika ciarki niepokoju. Tak, tu spotkamy nadprzyrodzone. Tak, koszmarna obecność jest jak najbardziej namacalna. Cañas łączy spójnie grozę gotycką, horror psychologiczny i wreszcie dosypuje elementy gore, żeby nie było nudno i nudno zdecydowanie nie jest! Tym bardziej, że w „The Hacienda” to połączenie folkloru Meksyku (czego brakowało nam w „Mexican Gothic” nomen omen) z katolickimi wierzeniami, nawiązanie do historii tamtego rejonu i osobiste rozliczenie się z ową historią właśnie. Element romansu również jest obecny – zakazanego romansu na dokładkę.
Całość jest nastrojowa, ma elementy prawdziwie niesamowite i potrafi wywołać dreszczyk trwogi. A zakorzenienie w kulturze Meksyku jedynie wyróżnia całość na horrorowym tle.
Dla fanów: „Rebeki” Daphne du Maurier, „Nawiedzonego Domu na Wzgórzu” Shirley Jackson i „Mexican Gothic” Silvii Moreno-Garcii.
„The Confessions” Kanae Minato
To jest TAK MOCNA historia – tak diabelnie niepokojąca i dręcząca – że nie sposób wyrzucić ją z głowy. Prawdziwy japoński bestseller sprzed kilku lat, thriller psychologiczny, który przeraża bardziej niż niejeden horror.
Czteroletnia córeczka Yuko Moriguchi utonęła w basenie na terenie szkoły, w której Yuko jest nauczycielką. Tragiczny wypadek, tak oznajmiła policja. Ale Yuko wie, że to nie był wypadek, o nie. To dwóch uczniów z jej klasy dokonało tej zwyrodniałej zbrodni i teraz poniosą oni karę. Yuko szykuje dramatyczną w skutkach zemstę. Jej konsekwencje pociągną za sobą kolejne ofiary, ale to dopiero początek.
Iyamisu – tak nazywa się gatunek literatury japońskiej, do którego należy „The Confessions”. To podgatunek thrillera psychologicznego, który drąży i penetruje najgłębsze i najpotworniejsze zakątki ludzkiej duszy. Zanurza się w samą ciemność i zabiera nas na samo dno. Potrafi wywołać dreszcze przerażenia, prawdziwy dręczący niepokój i bezsenne noce, całkiem dosłownie. Powieść Kanae Minato to doskonały przykład iyamisu, jedna z powieści, o których nigdy, przenigdy się nie zapomina. One z nami zostają. Historia samotnej nauczycielki, która traci swoją córeczkę i dokonuje zemsty obnaża absurdy kultury społecznej Japonii, japońskiej prawa, ale przede wszystkim pokazuje, jak rodzą się potwory tam, gdzie najmniej możemy się ich spodziewać. „The Confessions” to skomplikowana układanka z niejednym ekstremalnym twistem. Niby wszystko jest oczywiste, ale u Kanae Minato liczą się szczegóły i im przyglądamy się jak pod lupą. I nie jesteśmy przygotowani na to, co tam znajdziemy.
„The Confessions” to jeden z tytułów obowiązkowych jeśli czytacie po angielsku – uderzy w Was z intensywnością rozpędzonego pociągu i kosmicznego meteorytu. O poszukiwaniu sprawiedliwości, o zemście, o moralności i odpowiedzialności. To jedna z najlepszych i najpotworniejszych książek, jakie czytałam do tej pory.
„The Invited” Jennifer McMahon
O tej autorce wspominałam już tak często na Wielkim Buku, że z pewnością kojarzycie to nazwisko. Autorka wydanych w Polsce „Zimowych dzieci” to jedna z moich ulubionych twórczyń grozy, której powieści niezmiennie mnie zachwycają i przerażają jednocześnie.
Marzenie o cichym życiu na wsi? Nie tym razem! Nate i Helen pragną nowego życia, innego życia, z dala od miejskiego zgiełku. Kupują działkę w malowniczym Vermoncie i zaczynają budowę wymarzonego domu. Helen wreszcie czuje się jak u siebie, pomimo nieprzyjaznych reakcji okolicznych mieszkańców. Wkrótce jednak jej spokój burzą niewyjaśnione zjawiska, dziwne aparycje, coś – lub ktoś – kto tę właśnie ziemię przywłaszczył sobie wiele, wiele lat wcześniej. I tak Helen krok po kroku odkrywa tajemnicę swojej działki i historię kobiety, która wciąż skrywa pewien sekret. I znalazła w końcu kogoś, komu może go ujawnić.
Powieści Jennifer McMahon są specyficzne i nastrojowe. Nastrojowe, bo nie atakują czytelnika groteskowymi obrazami i makabrycznymi scenkami, ale powoli budują klimat, otulając nas mgłą niepokoju. Ich akcja rozgrywa się zawsze w malowniczym stanie Vermont, pośród lasów, zapachu drewna i mchu. Są natomiast pecyficzne, bo nie straszą nigdy do końca, ale w zamian osaczają i drażnią zmysły czytelnika. Są też kobiece do szpiku kości, dotykające tematów z kobietami związanych. To opowieści o macierzyństwie, siostrzeństwie, o kobiecej przyjaźni. W „The Invited” duch to nie tylko potworna obecność, ale przede wszystkim druga kobieta, matka, która ma swoją opowieść i szuka zemsty. Pojawia się motyw czarownic, małej zabobonnej społeczności i sekretów, które potrafią przetrwać całe pokolenia. Motywy znajome, ale czarujące i straszne pod piórem tej autorki.
Powieściom McMahon nigdy nie potrafię się oprzeć – zawsze robią na mnie ogromne wrażenie.
O.
Kupiłaś mnie „Confessions”. Sam mam właśnie czterolatka i córeczkę w drodze. Jestem ciekaw jak ta historia do mnie przemówi. Ciekawy i lekko zestresowany. Dzięki i pozdrawiam!