TRZEBA przeczytać! Kryminał gotycki z książkami i literaturą grozy w tle, w klimacie dark academia na dokładkę – „Puste jest piekło” Elly Griffiths.
WITAJ, NIEZNAJOMY
„- Jeśli pan pozwoli – rzekł Nieznajomy – chciałbym opowiedzieć pewną historię. Przed nami przecież długa podróż, a sądząc po kolorze nieba, przez dłuższy czas nie opuścimy wagonu. Możemy więc sobie uprzyjemnić czas opowiadaniem, prawda? (…)
Ta historia przydarzyła się naprawdę.”
Tak zaczyna się jedno z najbardziej znanych, szeroko omawianych opowiadań grozy zatytułowane „Nieznajomy”, od jednego z wiktoriańskich mistrzów gatunku. R.M. Holland to tajemnicza postać swojej epoki, do dziś krążą plotki o śmierci jego żony, o wspomnieniu córki… Hollandem, jego życiem i twórczością (także zawodowo) zajmuje się Clare Cassidy, nauczycielka literatury angielskiej w gimnazjum w Sussex, gimnazjum, które znajduje się właśnie w dawnym domu Hollandów. Domu, w którym podobno straszy, domu, który nosi swoje własne cienie, domu, który wciąż skrywa sekrety. Gdy w podejrzanych okolicznościach ginie przyjaciółka Clare, a na miejscu zbrodni pojawiają się słowa wyrwane z „Nieznajomego”, Clare staje się główną podejrzaną w sprawie. Ale to nie wszystko, ktoś zaczyna dręczyć samą Clare – czy to możliwe, że Nieznajomy istnieje naprawdę?
MISTRZOSTWO GATUNKOWE
„Puste jest piekło, a wszystkie diabły są tutaj.”
To „Burza” Williama Szekspira, ale także motto powieści Elly Griffiths i słowa tak znamienne dla fikcyjnego opowiadania „Nieznajomy”, które autorka stworzyła na potrzeby swojej fabuły. Autor owego opowiadania, legendarny R.M. Holland, wokół którego kręci się cała historia, nie istnieje naprawdę, ale stanowi amalgamat kultowych twórców wiktoriańskiej literatury grozy. Można w nim znaleźć ślady Edgara Allana Poe, a także podobieństwa do M.R. Jamesa. Opowiadanie „Nieznajomy” natomiast to perfekcyjny przykład gotyku, stylizowany i do Jamesa nawiązujący. A sama powieść Griffiths również nawiązuje do gotyckiej tradycji, inspirując się chociażby w formie pierwszą wiktoriańską powieścią detektywistyczną „Kobieta w bieli” Wilkie Collins. Takich nawiązań, podobieństw, symboli, inspiracji znajdziemy w „Puste jest piekło” niemal na każdej stronie. Autorka nie ogranicza się – czerpie z klasyki i sama klasyce składa cześć swoją opowieścią.
Elly Griffiths stworzyła kryminał nastrojowy i duszny, trochę w klimacie dark academia. Stare mury brytyjskiej szkoły, mundurki, nauczycielska kadra i jej tajemnice. Sekrety, które tylko czekają na odkrycie, pośród stylizowanych gabinetów, starych manuskryptów i zapomnianych listów. Elly Griffiths unika makabry, tutaj liczy się nie tylko zbrodnia, ale wszystko to, co wokół niej. Charaktery poszczególnych bohaterów, drugoplanowe postacie i… literatura. „Puste jest piekło” to hołd złożony literackiej tradycji gotyckiej, a miłość do literatury wypływa tu na każdej stronie i stanowi trzon całości. Kto tę miłość dzieli, kto przepada za licznymi nawiązaniami, cytatami, zabawą gatunkiem, ten może potraktować powieść jako kopalnię cudów i przepadnie w niej na długie godziny. Możecie sobie wyobrazić mój zachwyt, moje oczarowanie, moje poczucie jedności w tym rozmiłowaniu do literatury grozy, gotyku i powieści wiktoriańskiej.
To wszystko sprawia, że „Puste jest piekło” jest dla mnie jedną z najlepszych powieści gatunkowych tego roku – pomysłową i wciągającą, diabelnie inteligentną na dokładkę. Misternie utkana intryga, różne perspektywy narratorów, prawda ukryta między słowami… Współczesne śledztwo, intrygująca zbrodnia, gotycka literatura na dokładkę. Lektura „Puste jest piekło” sprawia mnóstwo frajdy i aż żal ściska serce, że fikcyjna postać R.M. Hollanda, którą wykreowała autorka na potrzeby powieści, nie istnieje naprawdę! Z łatwością można uwierzyć zresztą, że „Nieznajomy” to też prawdziwe opowiadanie z epoki, tak sprytnie Elly Griffiths utkała wszystko i tym samym stworzyła historię, której nie sposób się oprzeć.
Tak, to jedna z tych książek, które przeczytać w tym roku trzeba.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem Albatros.
Komentarze do: “„Puste jest piekło” Elly Griffiths – recenzja patronacka”