Klasyka literatury amerykańskiej, bestseller swoich czasów, opowieść o grzechu i hańbie z niezapomnianą bohaterką Hester Prynne – „Szkarłatna litera” Nathaniela Hawthorne’a.
GRZECH I HAŃBA
„Hester Prynne wrosła w grunt Nowej Anglii mocnymi korzeniami. Były nimi: grzech i hańba. Zdawało się, jakoby narodziła się tutaj po raz drugi, a ta obca leśna kraina, tak nieprzychylna dla pielgrzymów i wędrowców, dla niej stała się ukochanym, choć ponurym krajem rodzinnym. Zobojętniała na wszystkie inne znane miejsca na ziemi.”
Wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, Nowa Anglia, połowa XVII wieku. Hester Prynne została skazana. Stoi na szafocie, a na rękach owoc jej największego grzechu – maleńka córeczka. Na piersi natomiast – szkarłatna litera. Litera A. Hester została skazana za cudzołóstwo. Musi nosić hańbiący znak, a kontakt z nią musi być ograniczony. Purytańska społeczność wydała wyrok i nic już tego nie zmieni. Hester mogłaby wziąć dziecko, zerwać szkarłat z piersi i odejść, ale… Hester skrywa w sercu sekret. Ukochanego mężczyznę, kochanka, któremu oddała się z miłością, a którego tożsamości nie chce zdradzić. On jednak jest blisko. I tak mijają lata…
NA PURYTAŃSKIEJ ZIEMI
XVII-wieczna purytańska Nowa Anglia. Ziemia bezlitosna dla grzeszników i grzesznic. Tylko pokuta. Tylko boskie nakazy. Tylko sprawiedliwość. Nie ma przebaczenia. Nathaniel Hawthorne snuje opowieść „o ludzkich ułomnościach i cierpieniach”, jak sam napisał. Bierze postać Hester pod lupę, przygląda jej się z bliska, stawia w kontraście względem otaczającej ją, bezwzględnej społeczności. Jej historia jest niczym portret pewnej epoki, uchwycony obrazek przeszłości, czas zamknięty w bursztynie. W końcu akcja powieści rozgrywa się mniej więcej w czasie niechlubnych procesów czarownic z Salem, a sam Nathaniel Hawthorne jest bezpośrednim potomkiem Johna Hawthorne’a, jednego z sędziów owych procesów. To tam, na jego rodzinnych ziemiach Massachusetts, poddaje się cierpieniu udręczona, wyobcowana i skazana na banicję Hester Prynne. Na niej przekornie strojna haftowana szkarłatna litera, a obok płonąca dziecięcym ogniem dziewczynka. Żywa skaza, niezmywalne piętno. Dowód na zdradę, na bezbożne oddanie, na cielesną słabość. I nie da się odmówić Hester Prynne cierpienia. Mijają dni, miesiące, lata. Ona trwa niezłomna, z twarzą niewzruszoną niczym maska, gotowa na ciosy, jakie szykuje jej społeczność. Nikt nie zadaje zbędnych pytań. Nikt nie oczekuje odpowiedzi. Namacalny dowód kole w oczy i korci języki. Wszystko jest jasne.
Przed czytelnikiem opowieść o gorącym uczuciu i lodowatym wykluczeniu. O wielkim grzechu i karze, jaką trzeba ponieść. O dzikiej, nieokiełznanej namiętności i surowych zasadach, które trzymają w kajdanach i duszę i ciało. O marzeniach i snach wbrew koszmarom rzeczywistości. O naturze i o cywilizacji. O zderzeniu przeciwnych sobie sił i o ciemności, w którą wpada człowiek. Nie, o ciemności, w którą wpada kobieta. Niektórzy porównują historię Hester i jej kochanka do biblijnej opowieści o Adamie i Ewie – jest w tej opowieści coś pierwotnego, otchłań, z której nasza bohaterka nie potrafi i nie może się wyzwolić. Jest swoją własną Ewą i gotowa jest płacić karę za swój grzech.
„Szkarłatna litera” zaskoczyła mnie swoją bezpośredniością. Otwartością i przesłaniem jakie niesie. Historia kobiety upadłej – historia Hester Prynne. I religijnej społeczności, która nie potrafiła wybaczyć. Bogata w szczegóły historyczne, odważna, napisana tak, że nie sposób się oderwać. To z pewnością jeden z powodów, dla których powieść wydana w połowie XIX wieku sprzedała się jak ciepłe bułeczki i stała się bestsellerem swoich czasów. Choć niewielka objętościowo, to jedna z tych wielkich amerykańskich powieści, które warto znać. A ja wiem, że o Hester Prynne nigdy nie zapomnę.
O.
*We współpracy z Wydawnictwem Świat Książki.