„The Infinity Between Us” N.S. Perkins – recenzja

Truskawki, krótkie spodenki i leciuchna, słodziuchna książka pod pachą – „The Infinity Between Us” N.S. Perkins, czyli romantyczny ekspres do lata.

„I w tym momencie wszystko się we mnie załamuje.

Zaczynam szlochać, a łzy leją się strumienia. Will kołysze mnie w ramionach, nie mam siły, żeby się od niego odsunąć, chociaż wiem, że powinna. To takie niesamowite uczucie. Jakby wreszcie znalazł się ktoś, kto potrafiłby złożyć mnie w całość.”

WAKACYJNE WSPOMNIENIA

Osiemnaście lat razem. Osiemnaście lat wspólnych wakacji. Osiemnaście lat przyjaźni. Vi i Will, „dwoje przeciwko reszcie świata”. Rodziny Violet Mitchell i Willa Seaberga co roku spędzały razem ten letni czas w domkach nad oceanem w stanie Maine. To naturalne, że dwoje młodych w końcu połączyło uczucie. Ale tego ostatniego wspólnego lata doszło do tragedii. Tragedii, która nie tylko rozdzieliła Vi i Willa, ale obie ich rodziny. Pięć lat później Violet wraca do Maine, by sfinalizować sprzedaż rodzinnego domku. Nie spodziewa się, że Will będzie tam na nią czekał. Nie spodziewa się, że znów szybciej zabije jej serce. Nie spodziewa się, że ożyją wspomnienia i wielka tęsknota, a ich miłość odrodzi się z popiołów.

TAMTO JEDNO LATO

Pośród lektur letnich i wakacyjnych jeden trop doceniam szczególnie, lubię do niego wracać i nigdy mi się nie nudzi – tamto jedno lato. Tamto lato, które zmieniło wszystko. Lato, które było przełomowe, inne, często dramatyczne. Lato, które odmieniło rzeczywistość i wybudziło nas z letniego snu. To jest taki motyw, który sprawdza się zarówno w romansach i powieściach obyczajowych, ale również w literaturze pięknej czy w opowieściach o zbrodni. Motyw giętki i uniwersalny, ponadczasowy pod każdym możliwym względem. Jedyne takie wakacje w życiu. Jedyny taki letni, niezapomniany czas. Powraca się do niego z nostalgią w sercu, ze smutkiem w oczach, z poczuciem utraty czegoś, co już nigdy nie wróci. Przełomu nie da się cofnąć, niewinności nie da się przywrócić – coś zmieniło się i zostały tylko wspomnienia. Tak, to właśnie ten motyw, któremu nie umiem się oprzeć.

N.S. Perkins to młodziutka kanadyjska pisarka uchwyciła ten motyw i obróciła go po swojemu. Stworzyła pełną słodko-gorzkich emocji opowieść, która niesie czytelnikowi nadzieję i inspiruje, by nigdy się nie poddawać. Przypomina przeszłość, serwuje podróż w czasie, buduje podwaliny pod to, co dopiero ma nadejść, a co nasi bohaterowie muszą odzyskać. Nasza para głównych bohaterów to duet szczery, otwarty, zarysowany ostrą, konkretną kreską. Nie rozmywają się w szczegółach, ale to właśnie w detalach można dostrzec siłę ich charakterów i pragnienie, by iść dalej, na przekór wszystkiemu. Rozmawiają, zamiast gapić się sobie bez sensu w oczy. Nie udają, że ich tragiczne doświadczenia nie mają znaczenia. Wszystko znaczenie ma. Wszystko, co przeżyli, stało się częścią ich osobowości, odmieniło ich w jakiś sposób, ale nie zmieniło jednego – miłości, w którą przed laty wpadli jak śliwki w kompot. Kibicujemy im z przyjemnością, bez poczucia narastającej żenady, a to wcale nie jest taka oczywista sprawa.

Czytelnicy o duszach romantycznych i podatnych na miłosne wzruszenia odnajdą w „The Infinity Between Us” wszystko to, co lubią najbardziej. Chociaż powieść dedykowana jest myślę nieco młodszym czytelnikom (kierunek new adult, młodzi po dwudziestce), to starszy czytelnik będzie na ich zmagania spoglądał z nutką nostalgii, może wzruszenia – kilka połkniętych chyłkiem łez jest tutaj gwarantowanych. Sama odnalazłam między stronami czas letni i upalny, roziskrzony radością oczekiwania. W końcu to opowieść romantyczna, ale nie za różowa (pomimo okładki), słodka, ale nie mdląca, wyważona i dramatyczna tam, gdzie dramat zdaje się być nieunikniony. Pióro N.S. Perkins jest wciąż młode, ale nie naiwne. Ma swój styl, ma pomysł na swoją karierę pisarską i tego się trzyma. Już cztery tytuły za nią, kolejni czytelnicy dołączają do grona jej fanów, a ja kibicuję i polecam na letnie, zaczytane wieczory. W tle lecą nutki Lany del Rey, Taylor Swift, wakacje aż kręcą w nosie.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Ale!

Dodaj komentarz: