„Heaven” Mieko Kawakami – recenzja

Opowieść o przemocy, przyjaźni w samotności i smutku spod pióra Mieko Kawakami – „Heaven”.

„’Znęcacie się nade mną’ – to pierwsze, co przyszło mi do głowy, ale nie powiedziałem tego na głos. Nie ta miało to brzmieć. Czułem, że szczękam zębami. Przełknąłem ślinę, wziąłem głęboki oddech i uspokoiłem drżenie szczęki. ‘Robicie mi okropne rzeczy!’ – już miałem powiedzieć, ale to też wydało mi się za mało. Nie oddawało w pełni ani tego, przez co przechodziłem, ani tego, co mi robili. Milczałem, nie umiejąc się wysłowić.”

WE WSPÓLNYM CIERPIENIU

„Było to pod koniec kwietnia. Kiedy otworzyłem piórnik, pomiędzy ołówkami zauważyłem niewielki, wielokrotnie poskładany kawałek papieru. Rozłożyłem go i przeczytałem: ‘Jesteśmy podobni.’”

Czternastoletni chłopak z wadą wzroku przezywany przez kolegów z klasy Maroko cierpi każdego dnia prawdziwe katusze. Jego oprawcy znęcają się nad nim, poddają prawdziwym torturom, dręczą zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Maroko nie jest jednak sam. Kojima to dziewczynka z biednego domu, której koleżanki nie odpuszczają i nie pozwalają zapomnieć. Pewnego dnia Maroko znajduje w piórniku liścik od Kojimy i tak zaczyna się ich cicha przyjaźń.

IGRZYSKA PRZEMOCY

„Jeśli istnieje piekło, to tutaj, na ziemi. Niebo też. Tu jest wszystko. I nic nie ma znaczenia.”

Już nie pierwszy raz literatura japońska – współczesna japońska proza w szczególności – podnosi temat przemocy rówieśniczej, przemocy wśród nastolatków. I robi to w sposób najbardziej przejmujący, najbardziej dojmujący z możliwych. Wspominałam na początku roku o przerażającym, równie głośnym thrillerze sprzed kilku lat, czyli o „Confessions” innej japońskiej pisarki Kanae Minato. Tam również obserwowaliśmy przemoc w szkolnej ławce, przemoc na szkolnych korytarzach, przemoc, która sączy się po cichu, by wreszcie eskalować w najgorszy możliwy sposób. Jednak a rebours, na odwrót. Natomiast w „Heaven” Mieko Kawakami dzieciaki wydają się prowadzić własne igrzyska śmierci i sprawdzać wytrzymałość drugiego człowieka. Wprowadzają hierarchię – wyznacznikiem statusu jest nie tylko pozycja ucznia w samej szkole, ale również jego pozycja rodzinna, miejsce w społeczeństwie, jego wysokie oceny i potencjalne możliwości w dorosłym życiu. Dzieciaki już w tym wieku są swojej pozycji boleśnie świadome, a jeśli nie są, to inni zadbają o to, by ta świadomość pojawiła się czy ktoś tego chce czy nie. I tak, codzienny obowiązek szkolny przeradza się w prawdziwą fizyczną i psychiczną, wieloletnią torturę, z której często nie ma ucieczki.

Skąd bierze się w młodych ludziach taka agresja? Takie okrucieństwo? Taki brak elementarnej chociaż empatii? Mieko Kawakami pokazuje, że każde odstępstwo od normy – bez względu, czy jest to wada fizyczna czy pozycja ekonomiczna – może być iskrą, która rozpali cały pożar nienawiści. Ale czasami nawet tego nie trzeba, by stać się ofiarą. Nihilistyczna wizja rzeczywistości oprawców wystarczy. Jej młodzi bohaterowie cierpią w ciszy, znajdując w swoich wzajemnych doświadczeniach komfort. To nie miłość nastoletnia, to krucha przyjaźń, której fundamentem są wspólne rany i próba odpowiedzi na jedno pytanie: dlaczego? W „Heaven” przyglądamy się młodym, wrażliwym ludziom, którzy próbują przetrwać za wszelką cenę, wierząc, że może, gdzieś na końcu tej drogi, znajdą ukojenie i wyjdą z koszmaru silniejsi. Kawakami buduje sceny potencjalnego oczyszczenia, punkty kulminacyjne, ba, daje nawet odpowiedzi, ale… z lektury wychodzimy tylko bardziej zasmuceni, bardziej przerażeni.

„Heaven” to trudna lektura – wciąga od pierwszego zdania, ale im dalej trwamy w tej opowieści, tym większym kłębkiem nerwów i niepokoju się stajemy. Opisy bólu, cierpienia, strachu – fizyczne i emocjonalne – są tak przejmujące, tak intensywne i przenikliwe, że jako czytelnicy (i bierni obserwatorzy wydarzeń) sami czujemy dyskomfort. Najgorsza jest jednak scena rozmowy w cztery oczy z jednym z prześladowców, gdy w końcu dostajemy jakąś odpowiedź. I ta odpowiedź – na pytanie DLACZEGO – jest tak cholernie przerażająca, jednocześnie tak prosta i pozbawiona nadziei – że aż wciągamy powietrze. Zresztą, cała powieść jest właśnie taka. Obezwładniająca.

Mieko Kawakami to nazwisko, które warto zapamiętać, które warto zapisać. A „Heaven” przeczytać. Współczesna proza japońska potrafi być pięknym, bolesnym horrorem.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem MOVA.

Dodaj komentarz: