„Gdzie jest Angélique?” Guillaume Musso – recenzja patronacka

Mroczna, nasycona, niepokojąca – kryminał idealny na duszne parne dni i ostatnie dni lata pióra bestsellerowego francuskiego mistrza, czyli „Gdzie jest Angélique?” Guillaume’a Musso.

„Tak, jestem trochę szalona, bo nienawidzę przeciętności, która mnie otacza i w której grzęznę. Trochę szalona, bo myślę, że po drugiej stronie lustra istnieje lepsze życie. Trochę szalona, bo nie daję się nabrać na to, że sensem egzystencji są drobne przyjemności. Trochę szalona, bo chcę uciec i wierzę, że mi się uda. Trochę szalona, bo zawsze wolałam szaleństwo pasji od rozsądku obojętności.”

SEKRETNE ŻYCIE Angélique

„Uciec w cokolwiek, śnić, marzyć, odurzyć się.”

Słynna przed laty primabalerina Stella Petrenko nie żyje, a jej śmierć jest co najmniej podejrzana. Co prawda policja wykluczyła działanie osób trzecich, ale jej córka uważa, że to było morderstwo z premedytacją. O pomoc prosi byłego policjanta po przejściach i z przeszłością – Mathias Taillefer wbrew sobie musi zająć się tą sprawą. Wkrótce okazuje się, że w śmierć Stelli faktycznie jest ktoś zamieszany. Być może to kobieta, która widziała ją po raz ostatni, niejaka Angélique Charvet. Nieuchwytna, tajemnicza, zmienna – kim jest i jaki jest jej cel?

TEN JEDEN MOMENT…

„Starożytni Grecy nazywali to kairos: decydujący moment, który może zmienić wszystko. Niewykorzystanie go oznaczałoby utratę swojej szansy na zawsze.”

Guillaume Musso ma niewątpliwy talent do kreowania opowieści zaskakujących i nietuzinkowych. Nie dziwi więc jego status literackiej gwiazdy, która spija śmietankę i od lat utrzymuje się na szczytach francuskich bestsellerów. Każda jego powieść jest charakterystyczna, jest inna i odmienna, chociaż utrzymana w podobnym, do szpiku francuskim, bezpretensjonalnym stylu. Chociażby taka „Gdzie jest Angélique?” – glina po przejściach, dziwne zlecenie, tajemnica, która goni tajemnicę. To wszystko już było setki, tysiące razy w literaturze kryminalnej, a jednak pod piórem Musso nabiera znów nowego kształtu. Już sam nastrój powieści od początku ma w sobie coś w duchu noir. Nieprzeciętna, zbuntowana dziewczyna, która nie znosi sprzeciwu i ma w sobie zalążek przyszłej femme fatale. Były policjant o trudnym charakterze i własnych demonach. W tle Paryż, który chyli się ku upadkowi, bez względu na to w jaką dzielnicę zajrzymy. Zresztą to u Musso nawracający motyw francuskiej stolicy skąpanej w deszczu, w której upadła zarówno administracja, jak i społeczne wartości. I sama sprawa kryminalna, która jest czymś więcej, niż mogłoby się wydawać. Mrok sączy się nawet w sercu dusznego paryskiego lata.

Powieść uzupełniają cytaty słynnych francuskojęzycznych pisarzy, które rozpoczynają każdy kolejny rozdział i nadają mu odpowiedniej ciężkości. Simenon, Gide, Céline, Malraux… Wybór nazwisk nie jest przypadkowy – to twórcy, którzy przyglądali się z bliska degeneracji ludzkiej natury, kondycji człowieka, dokonywali wiwisekcji nieszczęśliwości. A „Gdzie jest Angélique?” jest właśnie taką analizą rozpaczy, niezadowolenia, zawodu, które w skrajnych warunkach prowadzą do szaleństwa, po prostu. Pojawia się również motyw greckiego kairos, czyli tego jednego niewykorzystanego momentu, który mógł być punktem zwrotnym, mógł odwrócić bieg wydarzeń. Takim momentów u Musso jest kilka, one właśnie stanowią kotwicę dla tej intrygującej, hipnotyzującej fabuły.

Na koniec nie mogłabym nie wspomnień tytułowej bohaterki „Gdzie jest Angélique?”, czyli naszej Angélique Charvet. To pysznie skonstruowana postać kobieca, główna femme fatale, oś powieści i jej główny punkt zawieszenia. Kobieta-kameleon, zmienna, ulotna i nieuchwytna. Jest tym króliczkiem, za którym wszyscy gonią, a której własną historię poznajemy z równie ulotnych strzępów informacji. I od niej samej.

Tym razem Guillaume Musso pozbawił czytelników przekombinowanego twistu, który w jego powieściach często bywał problematyczny. W „Gdzie jest Angélique?” całość jest uproszczona, nie ma wątków nadprzyrodzonych, powracają natomiast motywy związane z przeznaczeniem, z ulotnością ludzkiego życia, z sekretem, który każdy nosi w sercu. Całość jest mroczna, nasycona, niepokojąca – kryminał idealny na duszne parne dni i ostatnie dni lata. Takiego Musso uwielbiam najbardziej.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Albatros.

Dodaj komentarz: