Trylogia „Znamię lwa” Francine Rivers – recenzja

Porywająca serce trylogia historyczna „Znamię lwa” kultowej autorki Francine Rivers.

WITAJ W RZYMIE

Witaj w Rzymie roku 70 n.e. Jerozolima została zdobyta przez legionistów Tytusa Flawiusza. Pierwsze powstanie żydowskie dobiega końca, chociaż do upadku Masady miną jeszcze trzy lata. Młodziutka chrześcijanka Hadassa pogrąża się w rozpaczy, ale wierzy, że dobry Bóg otacza ją opieką. I będzie wierzyć nawet, gdy zostanie sprzedana jako niewolnica do bogatej rzymskiej rodziny. Tam służy Markusowi i jego siostrze Julii, staje się też nieodłączną częścią ich życia. Między Hadassą a młodym wpływowym arystokratą rodzi się uczucie, zakazane i niebezpieczne, które nie raz i nie dwa zostanie wystawione na najokrutniejsze próby. Rzym zmienia się, a rzeczywistość nabiera ostrych i niebezpiecznych barw. Nic jednak nie zachwieje wiary.

W RĘKACH BOGA

Francine Rivers to już legenda literatury chrześcijańskiej. Autorka, która w swoich powieściach zamyka swoją wiarę, dzieli się nią z bohaterami i wciąga w wir pasjonujących wydarzeń, w których opatrzność i wiara odgrywają właśnie tę największą i najważniejszą rolę. Trylogia „Znamię Lwa” jest pozycją kultową – to pełen rozmachu portret Rzymu (chociaż nie tylko!) początku naszej ery, gdy starożytny porządek już chwiał się w posadach. Całość zaczyna się od upadku Jerozolimy, jednego z pierwszych i nieostatnich konfliktów na Ziemi Świętej. Płoną relikwie, płoną ołtarze, płoną miejsca, płonie świat młodej chrześcijanki, która już wtedy zdawała sobie sprawę, że jej wiara jest tym, co burzy rzeczywistość. To ona jednak, kierująca losem dziewczyny, przekształca ludzi wokół niej i sprawia, że miłość triumfuje, mimo sączącej się przecież wokół nienawiści i przemocy. To wiara jest tym, co napędza fabułę i historię Hadassy i innych, ale to także punkt wyjścia dla stworzenia pejzażu tej skomplikowanej, pełnej konfliktów epoki.

Zachwycił mnie świat odmalowany po piórem Francine Rivers. W „Znamieniu Lwa” ulice Rzymu rozbrzmiewają codziennym gwarem. Podglądamy świat arystokracji i świat niewolników. Portrety gladiatorów i dowódców straży. Scena w Koloseum, tłum ogłupiony i upojony krwią, wiwatujący rozszarpywaniu niewinnych przez zdziczałe zwierzęta – tego nie sposób wyrzucić z wyobraźni. To barwny portret miasta, które żyje i pulsuje, zmienia się i przekształca, gotuje w gorączce i ciągle szuka podniety. Autorka między słowami zamyka fakty historyczne, ciekawostki kulturowe, tworzy mikrokosmos, w którym zanurzamy się z wypiekami na twarzy. Rzym zresztą to jedynie wisienka na torcie, bo punktów na mapie trylogii jest więcej – tak jak jej bohaterów – i odkrywamy je z zapartym tchem.

Dużo dobrego słyszałam i twórczości Francine Rivers i nie zawiodłam się. To autorka, która pragnie przyciągać czytelników do wiary, dzielić się miłością do Boga, robi to jednak w sposób nienachalny i fascynujący. Kto wierzy, ten między innymi w jej twórczości znajdzie potwierdzenie wiary i pióro, które tej wiary się po prostu nie wstydzi. Jednak to przede wszystkim porywająca trylogia historyczna, której bohaterowie mierzą się z największymi wyzwaniami swoich czasów i miejsca, w którym przyszło im żyć. Walczą, kochają, nienawidzą, wystawiani są na próby i stawiają im czoła. Czujemy się częścią ich życia, utożsamiamy, bo chociaż tak odlegli, paradoksalnie stają się nam bliscy. I wciąż współcześni w swoich rozterkach.

Skończyłam poruszona i pewna, że do twórczości Francine Rivers jeszcze powrócę.

O.

*We współpracy z Wydawnictwem Bogulandia.

Dodaj komentarz: