Dwie urocze, ciepłe, poczciwe opowieści, idealne dla miłośniczek pysznych komedii romantycznych w nowej serii wydawniczej Mała Czarna – „Współlokatorzy” Beth O’Leary i „Lista, która zmieniła moje życie” Olivii Beirne.
Kilka słów o… „Współlokatorach”
Ona właśnie znalazła pracę i szuka nowego, przyzwoitego lokum. On pracuje na nocną zmianę, ale potrzebuje zastrzyku gotówki. Jej nie ma w ciągu dnia, jego nie ma w nocy i w weekendy Współlokatorzy idealni? To się dopiero okaże. Drobne liściki porozkładane po całym domu, smakołyki zostawione na stole, słowa otuchy w momencie, gdy najbardziej ich potrzeba… Chociaż nigdy jeszcze się nie spotkali, to z każdym kolejnym miesiącem stają się sobie coraz bliżsi. Beth O’Leary snuje pełną uroczych momentów opowieść o miłości, która rodzi się… między słowami.
Kilka słów o „Liście, która odmieniła moje życie”
Georgia od zawsze czuła się gorsza od swojej starszej siostry Amy. Brzydsza, słabsza, mniej atrakcyjna. Ale pewnego dnia Amy otrzymuje druzgoczącą diagnozę – stwardnienie rozsiane, a jej pełne ekscytujących przygód życie nagle runie w gruzy. Amy miała plan: zrobiła listę. Specjalną listę wszystkich rzeczy, które chciała zrobić przed 30-ką. Teraz nie jest w stanie zrealizować swoich marzeń, chyba że… pomoże jej w tym młodsza siostra. I tak życie Georgii wywraca się do góry nogami. Nic już nie będzie takie jak przedtem, a młoda kobieta w końcu wyjdzie ze swojej skorupy i uwierzy w siebie. Olivia Beirne pokazuje jak wielką siłą ukrywamy w sobie, a po którą możemy sięgnąć, jeśli tylko zechcemy.
Ta seria ma jeden konkretny cel: ukoić serducho czytelnika za pomocą błyskotliwych, leciuchnych opowieści, które poruszają jednak te najważniejsze, najbardziej życiowe tematy. Opowieści o codziennych kryzysach, o miłosnych wzlotach i upadkach, z bohaterami, którym być może nie wszystko układa się idealnie, ale którym nie sposób nie kibicować. Czytelnik zanurza się w fabuły jak w piankową chmurkę, a ta lekkość i subtelność sprawiają, że podczas lektury czujemy się bezpiecznie, szczęśliwie, po prostu beztrosko.
Jak na porządnie skrojone komedie romantyczne przystało, możemy spodziewać się nie lada perypetii, sporo śmiechu, przewrotności losu, ale bez przerysowanej cukierkowej atmosfery. Warto pamiętać, że w obu tych książkach bohaterom czasami wali się świat, nadchodzą zmiany, których nie sposób przewidzieć, tracą grunt pod nogami… Życie podkłada im kłody pod nogi, jak wszystkim. Różnica jest taka, że my dobrze wiemy, że po deszczu wyjdzie słońce, pojawi się tęcza i nawet jeśli nie będzie idealnie, to będzie po prostu dobrze. To sprawia, że możemy cieszyć się poczciwą lekturą i z przyjemnością śledzić poczynania bohaterów, bez obaw, że wszystko obróci się w pył. A taka pewność czasami jest bardzo potrzebna, tym bardziej, gdy rzeczywistość wokół nas od jakiegoś czasu chwieje się w posadach i sami mamy dość własnych zmartwień.
„Współlokatorzy” i „Lista, która odmieniła moje życie” pozwolą Wam na moment oderwać się, pośmiać, powzruszać się, a efekt może być iście oczyszczający dla czytelniczej duszy. Jeśli szukacie pięknych opowieści na wakacje, na urlop, na letnie zaczytanie na balkonie, to nie macie co się wahać. Łapcie, bo to takie opowieści, które oczarują Was bez względu na wiek.
O.
*Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Albatros.
**Zapraszam na film i na KONKURS!