NAJLEPSZE HORRORY 2020 (do tej pory)

Przed Wami Najlepsze horrory i powieści grozy 2020 do tej pory wg Wielkiego Buka!

Na mojej liście znajdziecie 8 wyjątkowych tytułów grozy, horrorów, które premiery miały w roku 2020 właśnie, które przeczytałam, a które zachwyciły mnie, przeraziły też, a które polecam z całego serducha.

I pamiętajcie proszę, że jest to subiektywny wybór najlepszych horrorów, mój osobisty i wcale a wcale nie musicie się w tym wyborze ze mną zgadzać. Mam jednak nadzieję, że podzielicie się ze mną swoimi bezsennymi ulubieńcami tego roku!

„Jedna krew” Stefan Darda

Tutaj nie było nad czym dyskutować. Stefan Darda powrócił w wielkim stylu, wyśmienitą powieścią grozy, która zachwyci wszystkich tych, którzy tęsknili za klimtami rodem z „Domu na Wyrębach” czy „Czarnego Wygonu”. Przed czytelnikiem opowieść o pewnej klątwie, klątwie tytułowej jednej krwi, która terroryzuje niewielką wioskę w Bieszczadach, a przed którą nie można uciec. Darda wykorzystuje dobrze znany motyw, ale robi to po swojemu i na własnych wyjątkowych zasadach. I straszy tak jak lubimy najbardziej. Recenzja TUTAJ

„Całopalenie” Robert Marasco

Powieść, która oryginalnie powstała pod koniec lat 70., a która niezmiennie zachwyca atmosferą rozpalonego lata, i przeraża tym,  co czeka na czytelnika za drzwiami pewnej zapierającej dech w piersiach posiadłości.  Jeśli szukacie horroru na miarę „Nawiedzonego Dom na Wzgórzu” Shirley Jackson, „Hell House” Richarda Mathesona czy „Lśnienia” albo „Ręki mistrza” Stephena Kinga to jest to książka dla Was. Opowieść o nawiedzonej posiadłości, inna niż wszystkie! Recenzja TUTAJ

„Biały Słoń” Jacek Piekiełko

Jedno z moich największych tegorocznych odkryć! Autor zabiera nas na Huculszczyznę, by rozwiązać zagadkę zaskakujących, makabrycznych zbrodni. Powieść iście intrygująca – połączenie kryminału, dreszczowca i powieści grozy w jednym, która ma szansę pochłonąć bez reszty nie tylko wielbicieli kryminałów, czy rasowych thrillerów, ale miłośników grozy, legend, folkloru i bezsennych nocy również. A dzięki kryminalnej formie kryje w sobie ten uniwersalny sznyt, który pozwoli mam nadzieję przebić się autorowi dalej i trafić do szerokiego grona czytelników! Recenzja TUTAJ

Abominacja” Dan Simmons

O ile Dan Simmons zmiótł mnie i przeraził swoim legendarnym „Terrorem”, to jego „Abominacja” zbija z nóg zupełnie w odmienny sposób. Simmons zabiera czytelników prosto w niegościnne szczyty Himalajów, gdzie niejeden śmiałek utracił swoje życie. Mamy lata 20., pierwsze nieudane próby zdobycia Mount Everestu i tajemnicę, którą skrywa  ta najwyższa góra świata. Przed Wami groza inna niż wszystkie. Groza niezdobytych szczytów. Groza największych wysokości. Groza, która trafi do serca wielu z Was. Recenzja TUTAJ

„Ciemność” Jozef Karika

Powieści Jozefa Kariki to już marka sama w sobie – straszą niemożebnie i doprowadzają na skraj obłędu. Był „Strach”, była „Szczelina”, a teraz nadchodzi „Ciemność”. Tym razem obserwujemy bohatera, któremu za nic w świecie nie można ufać. I to sprawia, że wpadamy w otchłań domysłów, wyobrażeń i razem z bohaterem podejmujemy walkę nie tylko o jego przetrwanie, ale przede wszystkim – o jego psychikę. Recenzja TUTAJ

„Nightwhere” John Everson

Kto szuka skrajnie ekstremalnej grozy w erotycznej, brutalnie cielesnej odsłonie, ten musi odwiedzić nocny klub o wdzięcznej nazwie Nightwhere. To miejsce jest bezwzględne, jest perwersyjne, jest nie do zatrzymania, jak do niego wejdziesz, to już nie ma odwrotu. A rozkosz łączy się z największym możliwym bólem. Ta powieść jest fenomenalna i wynaturzona, całkowicie odjechana, jak to z grozą ekstremalną bywa. Tylko dla pełnoletnich czytelników! Recenzja TUTAJ

„Czachówa” Edward Lee

To historia zemsty. Zemsty obrzydliwej, zemsty tak zboczonej i wypaczonej, że aż śmiesznej, zemsty, która stała się swoistą tradycją amerykańskich wzgórz i przechodziła z pokolenia na pokolenie. Edward Lee w swoim żywiole, tylko dla czytelników o bardzo mocnych nerwach. Ekstremalna klasyka. Po prostu. Recenzja TUTAJ

„Babski wieczór” Jack Ketchum

Nieodżałowanego Jacka Ketchuma nigdy za wiele! „Babski wieczór” to kolejny tytuł, który trafia do rąk polskiego czytelnika, tytuł nie byle jaki! To historia jednej krwawej nocy na ulicach Manhattanu. Nocy o zapachu wiśniowego błyszczyka. Nocy, w której role się odwróciły i to zwierzyna stała się łowcą. To cudownie kobiecy, ociekający krwią i pazurami horror, który wciąż zaskakuje nawet po tylu latach od oryginalnej premiery. Recenzja TUTAJ

Już nie mogę doczekać się co też dobrego bezsennego przyniesie drugie półrocze 2020!

Bo warto czytać.

O.

Dodaj komentarz: