„(…)A wędrowcy dziś w dolinie
Przez dwa okna krwią płonące
Widzą kształty rozdźwięczone
Fantastycznie kołujące —
I, jak rzeki wir szalonej,
Rój zgrzytliwych płynie ech —
Poprzez wrota — wykrzywiony
Bez uśmiechu w wieczny śmiech.”przeł. Bolesław Leśmian
Pamiętam moje pierwsze spotkanie z literaturą grozy. To wcale nie było tak, że do horrorów jakoś mnie specjalnie ciągnęło. Chociaż z jednej strony uwielbiałam się bać, oglądać w odcinkach „Are You Afraid of The Dark?”, czy pokątnie natrafiać na „Opowieści z krypty”, to jednak strach, który towarzyszył mi przez kolejne dni, a czasami przeciągał się do tygodni, mutował i rozrastał się w mojej wyobraźni do makabrycznych rozmiarów, dość zręcznie sprawiał, że odechciewało mi się sięgania po więcej. Ale na jednej z półek w rodzinnej biblioteczce, które podziwiałam od maleńkości, zawsze stała niby niepozorna, lecz przy bliskim spotkaniu niebywale potworna książka, z ryciną czaszki na okładce. A na niej kuszący, niebieski napis, bo książka kusiła mnie bardzo, bardzo swoją minimalistyczną aurą tajemniczości – Edgar Allan Poe „Opowieści Niesamowite”.
I tak jakoś się stało, że pewnego dnia sięgnęłam po tę książkę i poprosiłam Tatę o pomoc w wybraniu opowieści. Jednej. A Tata, okiem człowieka obeznanego z literaturą amerykańską i literaturą w ogóle, zaproponował „Zagładę Domu Usherów” (ang. „The Fall of The House of Usher”). Czytałam z bijącym sercem. Z rosnącym przerażeniem w oczach. To było to na co czekałam całe życie. Historia śmiertelna. Historia tajemnicza. Złowieszcza. A przy okazji jedna z najlepszych opowieści grozy, jaka kiedykolwiek powstała.
Na bagnistych, spowitych wieczną mgłą, niemal wymarłych terenach, w smugach podziemnych oparów stoi Dom Usherów. To bardzo stary dom, tak jak starożytnym wydaje się być sam ród, który go zamieszkuje. Z rodziny zostało już tylko dwoje, para bliźniąt, Roderyk i Madeline Usher. Dawniej urocza, niezwykle muzykalna para, dzisiaj popadające w niepokojące niedomaganie i stopniową utratę zmysłów widma tych, którymi byli dawniej. Do ich zamku, w odpowiedzi na błagania Roderyka, przybywa jego przyjaciel z czasów młodości. W osłupieniu obserwuje zmiany, jakie zaszły w rodzeństwie, trwoży go postępujący obłęd Roderyka, który tylko pogłębia się, zmieniając w narastające nerwowe podniecenie po śmierci Madeline. Brat wraz z wieloletnim przyjacielem złożyli jej zwłoki w kryptach głęboko pod zamkiem, wyczekując prawdziwego pogrzebu. A stan Roderyka pogarsza się z każdym dniem. Coś się dzieje. Coś się zbliża. Pewnej burzliwej nocy, w wielkiej wichurze, wśród snujących się mgieł, Dom Usherów odkryje swe mroczne tajemnice.
Nie znam żadnego innego twórcy opowieści tego gatunku, który w tak mrożący krew w żyłach sposób potrafi budować atmosferę narastającej grozy. Bardzo wielu próbowało naśladować Edgara Allana Poe, inni (jak Lovecraft, Chambers, czy King) stali się porównywalnymi mistrzami siania terroru, ale trzeba przyznać, że styl amerykańskiego pisarza wciąż jest wyjątkowy. Poetycko-gotycki, bardzo mroczny, taki od którego bije chłodem zamkowych lochów. Wszystko wydaje się być namacalne, każdy opis tak plastyczny, że z łatwością można wyobrazić sobie wnętrza, każdą zdjętą śmiertelnym przerażeniem twarz. Strach bohaterów jest na tyle przejmujący, że aż zaraźliwy. Wyczekujemy nocnych gości, stłumionych krzyków rozpaczy, gdzieś z podziemi. Każda strona, która przybliża ich do obłędu, nas też po trochu zabiera w otchłanie majaków i paranoicznych wyobrażeń. Tak jak Dom Usherów po kawałku zabierał swoich mieszkańców, tak i zabierze część z Was, a z pewnością na zawsze zostawi po sobie ślad i wryje się w Wasze spragnione potworności dusze.
Dzisiaj nie zmrużę oka, bo nie potrafię przestać rozmyślać o czarnej topieli spowitej mgłą, w miejscu gdzie dawniej stał Dom Usherów.
O.
*„Zagładę Domu Usherów” znajdziecie po polsku do czytania, słuchania i ściągnięcia na czytniki, zupełnie za darmo na stronie Wolnych Lektur TUTAJ lub w wersji oryginalnej, po angielsku, również całkiem za darmo na stronie Project Gutenberg TUTAJ. 🙂
Ooo, chyba mam dokładnie to samo wydanie „Opowieści niesamowitych” co Ty. Czytałam je kilka lat temu i… znużyły mnie. Chyba czas na kolejne podejście 🙂
I właśnie dlatego polecam bardzo czytanie opowieści po kawałku, po jednym chapsie, żeby nie stanęło w gardle 😀 Dobry Poe raz na jakiś czas jest doskonałym rozwiązaniem 😀
Cóż, muszę poszukać tej książki na regale 😀
Moje ulubione opowiadanie Poego i jedno z ulubionych w ogóle. Mam w mieście takie jedno domiszcze, które jak znalazł pasowałoby na siedzibę Usherow i staram się je omijać w swoich trasach. Ach, musi mieć moc to opowiadanie, ze nawet teraz w dzień upalny ciarki mnie przeszły jak sobie o nim pomyślałam. Ogólnie Poe stoi u mnie na równi z Lovecraftem jeśli chodzi o grozę, obled i niesamowita atmosferę. Pozdrawiam!
Absolutnie się zgadzam – Poe i Lovecraft to mistrzowie grozy, tym bardziej, że Lovecraft rządził totalnie jeśli chodzi o weird fiction, a Poe jeśli chodzi o grozę gotycką 🙂 Pozdrawiam!
Klasyk 🙂
Klasyk 🙂
Edgar Allan Poe to klasyk, a do klasyków nie trzeba mnie namawiać 🙂
Zajrzyj do mnie. Nowa książka Jessiki Brody 🙂
http://monweg.blog.onet.pl/2014/06/25/nowa-ksiazka-jessiki-brody-trailer/
Zgadzam się całkowicie 🙂
Jedno z najlepszych opowiadań Poego !
Bardzo dobry wybór na Bezsenną Środę.
Dziękuję 🙂 No i prawda 🙂
O, jak miło, mnie też Tata polecał książki:) Choć akurat w opowieściach grozy nie gustował.
A na Twoje Bezsenne środy zawsze czekam i nigdy mnie nie zawiodłaś, czytam prawie wszystko, co tu w środy znajduję;) Pozostałe też czytam, ale tu już kolejka jest dłuższa, środowe polecajki łatwiej wchodzą;)
Ooo! Dziękuję :* Staram się zawsze dobierać jak najciekawsze opowiadania, a jeszcze tłum cały przede mną, więc mam nadzieję, że nie zawiodę i w przyszłości 😀
Znów mnie namówiłaś 🙂
😀
Oj… miałam nadrobić pana Poe, a zupełnie zapomniałam i się nie postarałam nawet w ogóle dodać czegoś na listę rezerwową 😉 Zagładę już ściągam 😀
Daj znać, czy Ci się spodobała 😀
kolejna kolejność dodania do kolejności.. ale jak przyjdzie kolej to wezmę się w odpowiedniej kolejności do czytania Poe.. (ta kolejna kolejność to tak ze względu na czytany 'Paragraf 22′.. ot skutek uboczny)
A czy Ty przypadkiem nie miałeś wypoczywać bez wi-fi? 😀
Poe jest doskonały w małych kawałkach, na jeden chaps, więc jak znajdziesz wolny wieczór, deszczowy najlepiej, to warto ugryźć 🙂
Poe…Mój wyrzut sumienia…Tak bardzo chcę znaleźć dla niego czas i tak bardzo mi nie wychodzi. 😉
I dlatego właśnie na Bezsenne Środy wybieram formy krótkie (bo Poe to tylko opowiadania i poezja), na jeden chaps 😀 „Zagłada Domu Usherów” to maksymalnie półgodzinna lektura, więc mam nadzieję, że kiedyś się skusisz 😀
Ja juz za toba nie nadazam 😉
Bo to te środy tak pędzą obłąkańczo 😀
Dokladnie! Przydaloby sie wiecej czasu.
Dodatkowo, musze przyznac, ze nadal jestem troche niechetna opowiadaniom. Bo za szybko sie koncza i mnie to denerwuje 😉
No fakt, opowiadania to krótka forma, czasami zbyt krótka, ale wybieram te z godnym zakończeniem 😀